Zachwycająca moc śliwki czyli o tym, jak zakochałam się od pierwszego wejrzenia!
Lubię kosmetyki naturalne. Eksperymentuję i sprawdzam, gdy tylko zaciekawi mnie ich skład. Tak było z serum śliwkowym Apisu, polskiej firmy, której wcześniej nie znałam. Gdy przeczytałam, że serum zawiera ekstrakt ze śliwki kakadu, pochodzącej z Australii, od razu chciałam wypróbować jej moc. Byłam ciekawa czy rzeczywiście jest z niej taki cud, jak czytałam.
Serum ma dużą pojemność, bo aż 100 ml. Kosztuje ok. 50 zł. Jest zamknięte w eleganckiej butelce z logiem Kakadu Plum w kolorze śliwkowym, posiada pompkę, co ułatwia dozowanie produktu. Jest bardzo wydajne, szczególnie gdy stosuje się je raz dziennie.
Skład ma bajeczny. Poczynając od wspomnianej śliwki kakadu, która jest wyjątkowo dobrym źródłem witaminy C. Posiada jej 50 razy więcej od pomarańczy, przez co jest świetnym antyoksydantem. Na świecie nie ma drugiego tak bogatego w tę witaminę owocu. Prócz niej serum zawiera także ekstrakt z wiśni, bogaty w witaminy A i C, który opóźnia procesy starzenia, spowalniając pojawianie się zmarszczek. Ma też w swoim składzie ekstrakt z mango, odpowiedzialny za elastyczność oraz sprężystość skóry i ekstrakt z jagód goi, które przyspieszają proces odnowy naskórka i wygładzają skórę. A na dokładkę jeszcze: kolagen, elastynę i kwas hialuronowy.
Zapach kosmetyków jest dla mnie bardzo ważny. Zawsze, gdy kupuję nieznany mi produkt sprawdzam jego zapach na ręce. Smaruje cienką warstwę i tak sobie ze mną trwa, gdy ja zajmuję się sprawami życia codziennego. Co jakiś czas sprawdzam, jak zapach się zmienia. Tak było i tym razem. Początkowo serum przez pół godziny pachniało suszonymi, leciutko podwędzanymi śliwkami. Zapach ten od razu mnie zauroczył, bo był piękny i wyjątkowo przyjemny. Nigdy wcześniej w kosmetykach takiego nie spotkałam. Po jakimś czasie zmienił nieco swoje tony. Nie był ani duszący, ani nieprzyjemny, po prostu inny. Na myśl przywodził mi klimat indyjskich sklepów, w którym można kupić oprócz ciuchów także wonne olejki eteryczne. W tle jednak czaił się ciągle aromat pysznych śliwek. Dla samego zapachu warto kupić to serum, aby się w nim zanurzyć, bo jest niepowtarzalny.
Gdy już poznałam jego aromat, zapragnęłam poznać i roztaczający go produkt. Serum ma lekką, kremową konsystencję, koloru białego. Nie jest gęste, raczej bardziej lejące, ale nie wodniste. Wystarczy niedużo, aby pokryć nim całą buzię. Nakłada się sprawne, przyjemnie chłodzi twarz, sprawiając wrażenie jej nawilżania. Gdy nakładamy serum na twarz zmienia się w przezroczysty produkt. Wchłania się szybko, a na skórze pozostawia widoczną poświatę, dodając mi zdrowego, nie nachalnego blasku. Ten błysk szczególnie zauważalny jest na kościach policzkowych oraz na czole. Buzia wygląda na promienną i jest odpowiednio nawilżona.
Serum śliwkowe jest polecane do skóry suchej i normalnej, ja mam natomiast cerę mieszaną. Dlatego też zauważyłam, że gdy nakładam na nie makijaż szybciej niż zwyczajowo zaczyna mi się wyświecać strefa T. Być może przy skórach suchych i normalnych efekt będzie inny. Nie było to jednak dla mnie zbyt uciążliwe, bo tego świecenia nie mogę nazwać gigantycznym. Po prostu mój makijaż zachowywał się nieco inaczej niż bez użycia serum. W związku z tym zaczęłam używać produktu tylko na noc. I sprawa się rozwiązała. Rano moja twarz była wypoczęta, widocznie nawilżona, bardziej elastyczna i jakby jaśniejsza. Po miesiącu stosowania efekty stosowania tego produktu były widoczne gołym okiem. Moja buzia zyskała zdrowy, pełen dobrej energii wygląd, jak po powrocie z dwutygodniowych wakacji.
Moja przygoda z serum śliwkowym zaczęła się przypadkiem ze zwykłej ciekawości, ale na pewno tak szybko się nie skończy. Zauroczyło mnie ono całkowicie. Swoim składem, niebanalnym zapachem, który nie znika nagle oraz działaniem. Dlatego wybaczyłam mu prędko to wyświecanie strefy „T”, bo to nie jego wina. Zostało stworzone do innych cer, niż moja. Ja sobie je tylko od nich pożyczyłam. I nie żałuję! Polecam ten produkt do wypróbowania, bo jest tego wart. Także dlatego, że produkuje je nasza rodzima firma. Udał jej się ten śliwkowy cud! Bez dwóch zdań.
Zalety:
- Cena za 100 ml jest przyjazna
- Eleganckie opakowanie
- Cudowny zapach, niebanalny i niepowtarzalny
- przyjemna konsystencja
- Widoczne nawilżanie skóry
- Wydajność
- Cera zyskuje nienachlany blask, jest promienna
- Zdrowy wygląd skóry
- Nie podrażnia, nie zapycha
Wady:
- Przy skórach mieszanych może wyświecać strefę T, szybciej niż to ma miejsce zwyczajowo, po nałożeniu makijażu
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie