The Body Shop Fuji Green Tea, Refreshingly Purifying Shampoo Szampon do włosów normalnych

Ogólnie zacząć należy od tego, że nie wymagam zbyt wiele od szamponu. Przede wszystkim ma myć, a na resztę jestem w stanie przymknąć oko, bo od kompleksowej pielęgnacji są odżywki, maski i inne kuracje. Tymczasem nawet mnie ten szampon zawiódł. Pachnie w moim odczuciu męsko - miętą i chłodem, ale zapach to kwestia gustu. Pieni się dość dobrze, spłukuje również. Włosy myje dosyć w porządku... I to by było na tyle. Zwykły, nijaki, jakich w drogerii pełno poniżej 15 złotych za butelkę, tymczasem mowa o marce kosmetycznej, która nie sprzedaje w drogeriach, tylko ma własne salony, i życzy sobie praktycznie 50 złotych za 400 ml szamponu. Po nazwie (szczególnie tym "refreshingly puryfying") miałam mocną nadzieję, że chociaż o jeden dzień przedłuży świeżość włosów, ale nie, nic z tego. Dla zapachu, który niewiele się różni od miętowego head&shoulders, i ładniejszej, bardziej "fancy" butelki nie opłaca się wydawać tylu pieniędzy. Efekt na włosach jest taki, jak po każdym innym przeciętnym szamponie. Zużyłam, skończyłam, więcej na pewno nie kupię.

Szampon kupiłam w pojemności 400 ml, w promocji za ok. 30zł. Butelka jest poręczna, łatwo wydobyć odpowiednią ilość szamponu. Produkt dobrze się pieni. Włosy są oczyszczone, sypkie, błyszczące. Zapach piękny, jednak nie utrzymuje się na włosach, co mnie bardzo zasmuciło. Może w połączeniu z odzywką byłby lepszy efekt. Włosy nie są po nim przesuszone, skóra głowy również. Minusów nie znalazłam, jednak można znaleźć szampony o podobnym działaniu w niższej cenie. Jako fanka TBS lubię testować ich produkty i szukać perełek. Tutaj niestety tego efektu nie znalazłam. Sprawdził się u mnie lepiej niz szampon bananowy.