Wibo Photogenic Stick Foundation Podkład do twarzy w sztyfcie

Produkt ten od Wibo kupiłam jakiś rok temu. Nie było nic ciekawego zbyt w rossmannie i pomyślałam ' a dobra tam spróbujmy tego podkładu, na jakiś beznadziejny nie wygląda". Samą markę Wibo lubię, bo jest nie droga i ich jakość produktów staje się co raz lepsza. Po za tym wcześniej ten podkład widziałam używany przez youtuberki, więc wiadomo najlepszy przykuwasz uwagi. ;) Chyba nie znam drugiego takiego podkładu(nawet w sztyfcie) który aż tak by się wałkował na twarzy podczas nakładania. Można po prostu ciasto upiec. Najpierw wywałkować podkład i czekać aż pojawi się ciastko na twarzy. ;))) Na twarzy tworzy sztuczną maskę. Moja skóra jest sucha\mieszana i taki tłusty podkład absolutnie się u mnie nie sprawdza... Nie wiem jak u innych cer. Ale czytając recenzję wizażanek, nie tylko ja nie lubię tego podkładu. Ten podkład mało tego, że nic nie kryje na twarzy, żadnych zmian skórnych, to jeszcze je podkreśla. Wchodzi w załamania i zmarszczki. Uwydatnia pory. Nie matuje, przez jego wałkowanie fatalnie się rozprowadza, świeci się nałożony na twarzy jak nie powiem co komu... Od wpływem wyższej temperatury, topi się i spływa z twarzy. Kolory do wyboru też nie powalają. Jestem definitywnie na nie. Dobrze, że jakoś dużo on nie kosztował i przebolałam go. Pozbyłam się go szybko, bo u mnie tylko zajmował i kurzył mi kosmetyczkę.

Podkład na twarzy jest satynowy. Nie nadaje się do rozprowadzania gąbka ponieważ tworzy smugi i prześwity. Najlepiej rozprowadzić go palcami i jedynie doklepać gąbką. Dobrze kryje ale nie matowi na długo. Tworzy ciastko na twarzy, wchodzi w zmarszczki mimiczne. Dużą zaletą jest wygodne opakowanie i bardzo praktyczna forma podkładu.

Podkład zakupiłam dość dawno - właściwie zaraz po premierze na jakimś tam - 55 %. Po czym wrzuciłam do szuflady....I odnalazłam miesiąc temu :D Ale co się odwlecze to nie uciecze. Znalazłam , używam codziennie i mogę podzielić się wrażeniami :D Jeśli idzie o opakowanie jest dość dobrze wykonane. Dolna część czyli ta do wykręcania wygląda elegancko , taka niby stal w złotym kolorze. Napisy nie ścierają się a mechanizm wykręcania działa bez zarzutu i nic się nie zacina. Zatyczka czarna , plastikowa . Jak na razie nie pękła i dobrze zabezpiecza całość. Sam sztyft jest dość gruby , nie jest suchy i dobrze się go nakłada. Niestety nie pachnie zbyt przyjemnie - tak jakby połączyć zapach najbardziej chemicznej plasteliny z Tajwanu z aromatem wosku i soli...Także no szału nie ma..Na szczęście nie wyczuwam tego zapachu na twarzy. W przeciwnym razie chyba nie dała bym rady go używać. Jeśli chodzi o odcienie to o ile dobrze pamiętam są cztery. Tylko że wszystkie są jasne. Mam karnacje dość jasną nie bladą i kupiłam najciemniejszy odcień z gamy czyli coffee który wcale nie jest kawowy. Ciemny nawet nie jest. To czysty beż. Bez domieszek żółci czy różu. Jak na razie idealnie pasuje do odcienia mojej skóry , ale kiedy się opale to już tak raczej niekoniecznie...Chociaż patrząc na pogodę to zanim zdążę się opalić to go zużyje :D Jeśli chodzi o nakładanie podkładu to tak jak pisałam wcześniej idzie to bardzo sprawie. Sztyft jest woskowy i tłustawy przez co nie zatrzymuje się w kontakcie ze skórą , nie haczy i bez problemu możemy go sobie nałożyć. Jeśli chodzi o rozcieranie to ja go rozcieram pędzlami ( buffer lub ścięty do podkładów kremowych ) nie wiem więc jak podkład aplikuje się gąbką , oraz jaki w ogóle daje na twarzy efekt gdy tą gąbką go sobie naniesiemy :D Przepraszam ale gąbek nie używam :D Więc pędzlem rozciera się dość dobrze i równomiernie. Nie roluje się , nie wchodzi w zmarszczki , rozkłada się równą warstwą. Nie zauważyłam by podkreślam mi pory , ale też nie jestem osobą która boryka się z problemem rozszerzonych porów. Wiec tutaj jestem zadowolona. Nie mam problemów by nałożyć na niego korektor czy też sypki puder. Nie ciastkuje się i nie grudkuje. Konturowanie wykonanie na tym podkładzie nie robi się w ciągu dnia wyblakłe ani rozmyte. Producent obiecuje mocne krycie. Dla mnie to nie jest mocne krycie. To jest drogeryjne krycie średnie. No niby te krycie można sobie budować a dołożona warstwa nie ściera uprzedniej no ale...Jeśli porównamy krycie Wibo Stick do Maybelline Stay - a oba są rekomendowane jako krycie mocne no to przecież idzie tylko machnąć ręką :D Stick nie kryje mocno i tytanowo i tyle. Nawet jak na drogeryjny. Leciutkie zaczerwienienia czy żyłki przykrywa ładnie ale tylko tyle. Ogółem na twarzy to on wygląda ładnie bo nakładając go pędzlem mam efekt drugiej ładniejszej skóry. Takiej wyrównanej kolorytowo , świeżej i gładkiej. Bo wykończenie jest takie delikatnie jedwabiste i nie jest to suchy płaski mat. Na mojej mieszanej cerze nie wyświeca się przez około 5 godzin więc nawet spoko jak na podkład który nie miał być typowo matujący. Ale z drugiej strony po około 7 godzinach ściera mi się z okolic żuchwy i to tak dość widocznie - powstają małe dziurki i muszę tam sobie dokładać. A i jeszcze kwestia wyglądu na zdjęciach - nie daje efektu blur więc nie ma co liczyć że sam jeden nas upiększy :D Nie zauważyłam by zapchał mi pory czy uczulił. Jest też dość łatwy do zmycia. I na pewno znajdzie dużo grono zwolenniczek gdyż jest to podkład wyglądający dość naturalnie na twarzy a taki efekt piękniejszej drugiej skóry zawsze jest ceniony. Dla mnie jednak ten produkt nie spełnił wszystkich obietnic producenta więc nie sądze bym po zużyciu jeszcze kiedyś do niego wróciła , mimo iż produkty Wibo bardzo lubię :)

Pierwszy raz skusiłam się na ten produkt w czasie promek w Rosmannie. Nigdy jednak nie traktowałam go jak podkładu, bo do tej funkcji jest po prostu za ciężki i dość widoczny. Doskonale jednak sprawdza się u mnie jako korektor, zwłaszcza na drobne niedoskonałości i zaczerwienienia. Kupiłam teraz 2 opakowanie, jestem dość zadowolona.

Mój kolor to Alabaster. Jest jasny, ale ciemnieje. Fajnie się go nakłada lecz ma on bardzo nieprzyjemny zapach, którego potem oczywiście nie czuć na twarzy. Krycie ma średnie w kierunku do dobrego. Niestety szybko się wyświeca.

Wibo oferuje nam chyba najmniej odcieni podkładu, ale nie przeszkadza mi to, ponieważ wybrany przeze mnie Alabaster prezentuje się na mojej skórze praktycznie idealnie. Może się jednak okazać, że niektóre z Was będą miały problem z dopasowaniem odpowiedniego koloru. Opakowanie kosmetyku nieodmiennie kojarzy mi się z produktem z Bobbi Brown, chociaż teoretycznie kolory są odwrócone, to widać tutaj spore nawiązanie. Jak wspomniałam na początku nie miałam co do tego podkładu żadnych oczekiwań. Wiem z doświadczenia, że wiele kosmetyków z Wibo/Lovely jest wartych uwagi, ale podkład w sztyfcie jest jednak dość świeżym pomysłem i nie byłam pewna jak poradzono sobie z tym tematem. Wyszło tak sobie, ale jest tutaj potencjał. Podoba mi się sposób nakładania podkładu w sztyfcie, zarówno rozcieranie palcami jak i aplikacja z użyciem gąbki, jest szybka i bezproblemowa, a podkład od razu wygląda na dobrze rozprowadzony. Problemy zaczynają się trochę później, ponieważ Wibo Photogenic Stick podkreśla rozszerzone pory i wygląda wtedy niezbyt estetycznie. Moim zdaniem nie nadaje się dla osób z cerą tłustą, ponieważ przez swoją konsystencję jest dość ciężki i pod wpływem pojawiającego się na skórze nadmiaru sebum może się lekko jakby warzyć. Za to jeżeli ktoś nie ma takich problemów i posiada raczej cerę normalną czy wręcz suchą to będzie z niego bardzo zadowolony. Lekko przypudrowany podkład długo utrzymuje się na twarzy, bardzo dobrze wyglądają nam nim kosmetyki do konturowania, czyli wszelkie rozświetlacze i bronzery. Ogólna ocena zależy tutaj w dużej mierze od wyjściowej kondycji i ogólnej charakterystyki naszej skóry. Niestety, aby podkład mógł służyć szerszemu gronu osób potrzebna jest zmiana jego formuły na zdecydowanie lżejszą.

Podkład kupiłam w Rossmanie na promocji -55% bo bardzo lubie markę Wibo i byłam bardzo ciekawa nowosci jaką oferuje tym razem. Wybrałam odcień ,,alabaster,, czyli najjaśniejszy i można powiedzieć że to był strzał w dziesiątkę. Podkład nie ciemnieje na twarzy co bardzo mnie cieszy, jest bardzo wydajny, bo starcza mi na ok 2 miesiące ( w trakcie stosuje inne podkłady), opakowanie jest poręczne a podkład zamknięty w fajnym sztyfcie, co do krycia jest super w połączeniu z korektorem bo jeśli ma być używany bez niego to to podklad raczej do takiej niewymagającej twarzy no może z takimi przebarwieniami bardziej da radę bez korektora. No i oczywiście nie obejdzie się bez ,,ale,, no właśnie sprawdzal się do czasu i znalazł sie jeden minus, ponieważ strasznie się waży. Już po kilku godzinach wygląda okropnie i cera się zaczyna świecić w połowie dnia trzeba poprawiać, niestety minus jedna gwiazdka za to. A jeśli chodzi o cenę to raczej powinna być niższa bo podkład nie jest wart tej ceny .

Zobaczyłam na YT jak dziewczyny nakładają podkład w sztyfcie i zaciekawilo mnie to, więc posuzkalam paru jakichś dość tanich podkładów i natrafiłam na jeden z revolution a drugi z wibo. Będąc dzisiaj z mamą w sklepie zobaczyłam ten z wibo i musiałam go kupić! Pierwsze wrażenie? Dosyć dziwnie , ponieważ mam na ogół sucha skórę więc w połączeniu z takim podkładem wyglądało to źle... Zmylam ten podkład z twarzy olejem kokosowym żeby trochę nawilżyć cerę i podkład od razu lepiej wyglądał i na dodatek dobrze kryje. Przypudrowalam go pudrem ryżowym od eccory i trzymał się tak z 3 godziny potem już lekko się świeciłam ale nie było zle.

Mam cerę mieszaną, ze skłonnością do wyprysków. Trochę przebarwień jest na twarzy, więc jest co zakrywać. Podkład wybrałam w odcieniu '' Alabaster'', czyli ten jaśniejszy. W mojej drogerii były dostępne dwa odcienie : alabaster i peach. Ten drugi był dla mnie zbyt różowy. Do jego zakupu zachęciła mnie forma aplikacji, nigdy nie miałam okazji używać podkładu w sztyfcie. Okazało się to bardzo wygodne. Podkład w sticku można używać do konturowania twarzy, natomiast ja użyłam go na całą twarz. Z nakładaniem nie ma żadnych problemów, podkład się nie łamie, nie kruszy, gładko można nałożyć go na twarz. Z rozprowadzeniem go gąbeczka za pierwszym razem miałam lekki problem, ponieważ ma bardzo suche wykończenie i wklepanie go sprawia trochę trudności. Żeby równomiernie go rozprowadzić trzeba go rozcierać, a nie wklepywać, gdyż tworzy smugi. Już za drugim razem wiedziałam lepiej jak z nim pracować. Jego krycie jest naprawdę dobre, zakrywa wszystkie niedoskonałości, zaczerwienienia. Przy wypryskach uwydatnia suche skórki, więc dla cery suchej kompletnie się nie sprawdzi. Ogromny plus za to, że nie ciemnieje i nie tworzy efektu maski. Na twarzy wygląda bardzo ładnie i świeżo. Po kilku godzinach lekko wyświeca się w strefie T , ale przy cerze mieszanej to i tak nie jest źle. Nie przypudrowany w mojej opinii wygląda lepiej niż po nałożeniu pudru. Skóra po jego nałożeniu się nie lepi, podkład dobrze trzyma się skóry i nie ściera się. Ja jestem zadowolona z tego produktu i nawet skuszę się na jeszcze jedno opakowanie.