The Ordinary Lactic Acid 5% + HA Peeling z kwasem mlekowym i kwasem hialuronowym

Mam suchą i delikatną skórę, dlatego nie odważyłam się nigdy sięgnąć po wyższe stężenie. 5% zupełnie wystarcza w mojej pielęgnacji, skóra jest nawilżona i jędrna, przy regularnym stosowaniu (u mnie ok. 2 razy w tygodniu) znikają również zaskórniki. Plus za proste, szklane opakowanie i dużą wydajność.

Mam cere wrazliwa. Przygody z kwasami zaczelam po 40 z kwasu mlekowego 5%. Nakladalam 1 raz w tygoniu. Teraz 2-3. Zadnego uczulenia. Skora jasniejsza, ma mniej zabarwien, szybko pomaga na wypryski. Zmniesza blizny po wypryskach.

Zamówiłam kilka kosmetyków z the ordinary na raz do testowania co najlepiej się sprawdzi i niestety ten produkt wypadł najgorzej. Nie widziałam absolutnie żadnych efektów ani działania. Kilka razy podchodziłam do produktu i dawałam mu kolejne szanse, niestety z takim samym skutkiem.

To juz moje drugie opakowanie tego produktu, stosowany codziennie wieczorem starczył na ok. 1,5 miesiąca. Pierwsze opakowanie kupiłam, drugie równolegle dostałam w prezencie. Po tak długim okresie stosowania można wyrobić sobie jakąś opinię...

Moje pierwsze zetknięcie z peelingiem kwasowym . Jest delikatny , nie podrażnia, nie przesusza skóry. Nie czułam po nim żadnego dyskomfortu , a bardzo się tego bałam. Cera rano jest przyjemnie gładka , nie przesuszona . Bardzo fajny produkt na początek zabawy z peelingami kwasowymi , myślę ,że nie da się nim zrobić krzywdy.

Markę Ordinary obecnie zna chyba każdy. Proste składy, niska cena, dobre działanie. Marka The Ordinary dostępna jest stacjonarnie w Douglasie. Klasycznie buteleczka wykonana jest z matowego szkła, produkt nakładany jest za pomocą szklanej pipetki. Z tym kwasem, powiem szczerze, miałam problem. A raczej miałam problem przez to co zalecał producent.... Codzienne stosowanie produktu zawierającego kwas, nawet w mniejszym stężeniu doprowadził moją cerę do fatalnego stanu z którego do tej pory nie mogę wyjść cało (a przestałam go używać jakieś pół roku temu!!!). Wszystko byłoby pięknie, gdyby to co jest na etykiecie miało odzwierciedlenie w rzeczywistości. Teraz już wiem, że nie należy się trzymać stricte tego co na opakowaniu napisano...

Produkt faktycznie nawilża i wygładza buzię, znacznie mniej wyprysków mi się pojawiało jak go stosowałam, ale trochę nie tego szukałam. Sądziłam, że produkt pomoże mi w walce z przebarwieniami i troszkę ujednolici moją cerę, niestety tu nie zauważyłam efektów. Żałowałam, że nie kupiłam wersji z 10% kwasem mlekowym, może on by dał lepsze efekty w tej kwestii. Serum stosowałam wieczorem, regularnie i starczyło mi na około 1,5 miesiąca. Wchłania się błyskawicznie i pozostawia lepką warstwę, ale mi to nie przeszkadza, bo traktowałam ten produkt jak serum. Szkoda trochę, bo liczyłam, że ten produkt mi się bardziej sprawdzi, nie mniej jednak nie jest on zły ❤️

Peeling starałam się stosować z zaleceniami producenta (minimum co 2-3 dzień), po nałożeniu na twarz jest lepki, co mnie trochę denerwowało, ale można dołożyć na niego jakiś krem nawilżający. Zawsze nakladalam na noc. Rano buzia była lekko uspokojona i również lekko nawilżona. Czy był to efekt wow? Nie, szału nie ma, ale krzywdy mi nie zrobił, a lekko pomógł. Raczej nie kupię ponownie, szkoda zachodu. Działa jak lekki peeling. Ja mam sucha i wrażliwa cerę i po jego stosowaniu byłam zadowolona 3,5/5

Naczytałam się samych dobrych rzeczy na temat produktów The Ordinary i m.in tego , że jest dobry na początek przygody z kwasami. Rzeczywiście nie jest mocny, nie podrażnił mnie, ale odniosłam wrażenie że po jego używaniu moja cera się pogorszyła zamiast polepszyć. Dałam mu szanse, ale jak zauważyłam że sytuacja się powtarza to sobie odpuściłam. Dodatkowo nie przemówiło do mnie to że po nałożeniu był lepki a ja nie lubię takiego uczucia, bo mam wrażenie że mam brudną twarz.

Jak każdemu z nas wiadomo, z dostępnością produktów The Ordinary jest słabo i trzeba na nie dosłownie polować. Już dłuższy czas szukałam tego peelingu w wersji 10% i nie potrafiłam go dostać nigdzie, więc postanowiłam, że wypróbuję najpierw tę wersję. W dalszym ciągu zmagam się z przebarwieniami i wypryskami, szczególnie na brodzie i czole. Szukam kosmetyków które w końcu pozwolą mi się tego pozbyć dlatego postawiłam na ten produkt. Używałam go trzy tygodnie, codziennie na wieczór, tak jak zalecał producent. Jego wodna konsystencja dobrze rozprowadza się po twarzy i wystarczy jedna kropelka na czoło, policzki i brodę. Za duża ilość produktu sprawia, że zaczyna się rolować i twarz się strasznie lepi. Po tym peelingu skóra jest nieco tępawa, ale specjalnie mi to nie przeszkadza, gdyż i tak potem nakładam krem. Produkt ten lubi porządnie zapiec, gdy na twarzy mamy rozdrapane strupy lub jakieś drobne ranki. Zauważyłam, że swędzą mnie po nim okolice skrzydełek nosa, jeszcze nigdy nic takiego mi się nie przytrafiło do momentu kiedy sięgnęłam po ten produkt. Z wydajnością tego produktu to jest nieźle, nadal mam więcej niż połowę i nie wiem jak mam to zużyć. Już na drugi dzień zauważyłam, że skóra jest zdecydowanie bardziej miękka w dotyku - i tu kończą się zalety. Oprócz tego nie było żadnej zmiany. Nie zmniejszył on przebarwień, nie pozbył się niedoskonałości. Nie nawilżał jakoś specjalnie. Nie jest dla mnie skuteczny i w niczym specjalnie nie pomógł, dlatego nie polecam go dalej, bo jest zdecydowanie zbyt słaby.

Od dłuższego czasu poluję na peeling czerwony,krwisty z mocniejszym stężeniem. Jednak przez tą żałosną Coronę nie mogę go nabyć, bo jest problem z dostępnością. Dlatego postanowłam się pocieszyć tym oto produktem. Niestety jest on dla mnie stanowczo za słaby. Mimo, że używałam go przez trzy tygodnie z rzędu codziennie, nie zauważyłam żadnego efektu. Nie złuszczył się naskórek, cera nie poprawiła się wcale,nie wydarzyło się kompletnie nic. Dlatego uważam ten produkt za bubel. I nie polecam go dalej.

Zaczynając swoją przygodę z kwasami z wypiekami na twarzy śledziłam dostępność tego produktu na cosibella az w końcu pojawił się i od razu był mój. Na początek bardzo dobry, działanie delikatne, głównie nawilzajace przy stężeniu 5%, złuszczanie niezauważalne prkatycznie, nie wysuszal, a mimo to bardzo poprawił stan cery. Mniej widocznych porów, mniej zaskórników i niechcianych niespodzianek, a te które się od wielkiego dzwonu pojawiały goiły się w mgnieniu oka. Bardzo wydajny peeling! Jedna buteleczkę męczyłam kilka miesięcy przy codziennym stosowaniu. Uzywalam codziennie pod krem i olej, na skore zwilżoną hydrolatem. Nie wyrządził krzywdy, nie było po nim typowego jak po kwasach wysypu. Wiadomo jak przy każdym kwasie niezbędny na codzień był filtr spf. Bardzo polecam.

Dzięki niskiemu stężeniu, bardzo delikatnie złuszcza naskórek i jest idealny na początek przygody z kwasami. Jest to mój pierwszy produkt tego typu i jestem zadowolona, choć nie zauważyłam jakiś efektów jeśli chodzi o nawilżanie czy też zwalczanie trądziku/krostek.Mimo to będę do niego wracać

Produkt ma bardzo małe stężenie, w związku z czym w mojej opinii działa bardziej nawilżająco niż złuszczająco, więc można go spokojnie, bez obaw stosować. Zazwyczaj aplikuje go na noc (2 razy w tygodniu) i rano budzę się z wygładzoną i nawilżoną cerą. Buzia jest miękka i widocznie zregenerowana. Odkąd go używam zauważyłam też poprawę kondycji skóry - jest miękka, nawilżona, z mniejszą ilością zaskórników. Wydaje mi się, że raczej nie powinno się oczekiwać od tego produktu spektakularnych efektów jeżeli chodzi o trądzik.

Moja skóra jest mieszana, sucha poza nosem, na którym zawsze mam dużo sebum i bardzo dużo otwartych, ale i zapchanych porów. Tzn. tak było. Peeling z kwasem mlekowym od The Ordinary bardzo mi pomógł. Maści od lekarza średnio działały, dość wysuszały. Zaczęłam je stosować co drugi dzień, a co drugi wieczór używałam kwasu mlekowego. Moje pory się odetkały, zmniejszyły, skóra się zrobiła gładsza. Nigdy mi krzywdy nie zrobił - nie miałam żadnych podrażnień, nie wysuszył mi skóry. Zawsze używam kremy z filtrem. Przy używaniu tego typu produktów to mus - nie tylko latem! Minusem jest opakowanie... Nie, żeby sama forma mi nie odpowiadała, bo pipetka jest w porządku, butelka też zadowala swoją prostotą, LECZ z produktami The Ordinary jest pewien problem - nakrętka, a w zasadzie to pod nakrętką, do czego przyczepiona jest pipeta może po otwarciu okazać się krzywo "przytwierdzona". Skutkiem tego jest to, że nie ma jak tego dobrze zakręcić. Zakrętka przy próbie zamknięcia odskakuje. Nie udało się mi również, mimo wielkich chęci, jej "wyprostować". Ostatecznie są zamknięte "na pół-gwizdka", mam nadzieję, że chociaż na tyle, by nic złego się z tym produktem nie działo. A produkty te są dość specyficzne, nie sądzę by służyło im wieczne otwarcie. Ale dodam, że NIE WSZYSTKIE produkty The Ordinary mają problem z zakrętkami - na jakieś łącznie 8-9, które posiadałam zdarzyło mi się tak z 3 i to tymi, co były zakupione w tym samym czasie (ta sama 'seria'). Na dowód tego, że tak się może zdarzyć to cytat tekstu, jaki znalazłam na stronie pewnej drogerii: "W zależności od serii nakrętka pipety może być krzywo umiejscowiona, a niewielka ilość produktu osadzona na szyjce opakowania. " (ja akurat te 'trefne' kupowałam w drogerii Douglas za granicą) Po prostu Was uczulam, że tak się może zdarzyć. Ale ja się nie zrażam i tak będę je kupować :)

Jest to słabsza wersja tego kosmetyku, idealna na początek. Fajnie wygładza, zwęża pory i nadaje skórze elastyczności, odświeżenia. Po nałożeniu zostawia twarz lekko lepką, dlatego trzeba poczekać aż dobrze się wchłonie i dopiero wtedy iść spać. Jest dobry na początek, tak, aby przyzwyczajać skórę do kwasów. Zapach jest przyjemny, delikatny, jakby lekko brzoskwiniowy.

Peeling poleciła mi moja kosmetyczka do regularnego stosowania na noc . Mówiła, że poleca go już wielu osobom z problemem suchej skóry (jak moja) i choć u każdego działa on inaczej to jeszcze nie spotkała osoby, której by on nie pomógł. Zachęcona tymi słowami zamówiłam więc buteleczkę I tak, W kwestii ceny (około 30 zł) dla mnie jest ok. Co do dostępności nie zgodzę się z niektórymi poprzednimi recenzjami, że peeling jest trudno dostępny, można go kupić w Douglasie i wielu drogeriach internetowych. Opakowanie: buteleczka jest bardzo prosta, minimalistyczna i estetyczna (akurat za to lubię tę markę). Jak w większości kosmetyków tej firmy peeling aplikujemy za pomocą pipetki (niektórzy lubią taki sposób aplikacji, inni nie - ja tam akurat wolę pompki). Peeling jest wydajny - już kilka kropel można rozprowadzić po całej twarzy. Kosmetyk w miarę szybko się wchłania pozostawiając uczucie lekko zwilżonej skóry I teraz kilka słów o działaniu. Produkt lekko nawilża ale jakiegoś turbo nawilżenia nie zauważyłam. Być może jest to spowodowane niskim stężeniem kwasu mlekowego - jest więc to dobry produkt dla osób niezdecydowanych, bojących się kwasów. Kosmetyk w moim przypadku minimalnie zmniejszył widoczność porów w okolicy nosa. Podsumowując fajna rzecz, ale bez efektu wow

Delikatne stężenie kwasów idealnie sprawdziło się na mojej suchej i cienkiej skórze. Rzadko używam kwasów i moja skóra aż tak bardzo ich nie potrzebuje, ale ten jest fajny i nie szkodzi. Peelinguje i pozostawia efekt nawilżenia. Ściągałam ten kwas z zagranicy bo w Polsce był trudno dostępny.