Balsam ten kupiłam po dwóch nieudanych testach innych tego typu produktów. Skóra odwdzięczyła się wypryskami egzemy, więc potrzebowałam jakiegoś mocnego zawodnika. Padło na nowość od Nivea. Kosztował, o ile dobrze pamiętam, około 20 złotych na promocji w drogerii Rossmann.
Moja skóra na rękach, nogach i pośladkach, jeśli nie jest odpowiednio pielęgnowana, staje się mocno przesuszona. Do tego stopnia, że pojawiają się wypryski egzemy. Tak właśnie miałam po używaniu dwóch, tragicznych mleczek do ciała, które praktycznie wcale nie nawilżały. Musiałam więc sięgnąć po coś bogatego, silnie nawilżającego, a nawet natłuszczającego. Podczas buszowania w Internecie, w poszukiwaniu odpowiedniego kandydata, trafiłam na ten balsam. Przeanalizowałam skład i stwierdziłam, że może być pomocny. Mamy tutaj glicerynę na drugim miejscu, zaraz po wodzie, a nie parafinę (inci: Paraffinum Liquidum), jak to wiele produktów Nivea ma w zwyczaju posiadać. Owszem, jest tu parafina, ale dopiero w połowie składu. Zdecydowanie wyżej znajdziemy silikon (inci: Dimethicone). Ale tak właśnie chciałam - jakiś składnik stricte nawilżający i działający również w głębi skóry, a do tego typowe emolienty. No i jestem zadowolona :). To, co robi najpierw, to przynosi ulgę - skóra przestaje być ściągnięta i swędząca. Momentalnie również odzyskuje kolory, które przed użyciem balsamu, były poszarzałe, bez życia. Po upływie jakichś 15 minut, czuję miękkość i wygładzenie oraz widzę bijący, zdrowy blask. Blask ten pochodzi zarówno od dobrze nawilżonej skóry, jak i od warstwy, która na niej pozostała. To jest warstwa ochronna, trzymająca wodę tam, gdzie powinna być. Jest nieco tłusta, lecz nie na tyle, by dawać uczucie dyskomfortu. A uwierzcie, że nienawidzę tłustej warstwy na swoim ciele - czuję się wówczas brudna. Ta mnie do czerwonej gorączki nie doprowadziła, więc jest dobrze :D. Na drugi dzień budzę się z niesamowicie wygładzoną i elastyczną skórą, bez ani krzty suchości. Efekt ten utrzymuje się cały dzień, a nawet kolejny. Bez problemu poradził sobie z wypryskami egzemy, które zniknęły po około tygodniu. Pięknie :). Polecam ten balsam każdej osobie, zmagającej się z nadmierną suchością. To naprawdę świetna pomoc.
Konsystencja jest gęsta, bogata i gładka. Rozprowadza się bez jakichkolwiek problemów, typu smug. Wchłania się powoli, ale ja codziennie lub co drugi dzień szczotkuję ciało na sucho, a to zdecydowanie ułatwia takim produktom szybsze wchłanianie. No i rzeczywiście w takim przypadku robi to szybciej, pozostawiając tylko lekko tłustą warstwę, o której już wcześniej wspomniałam.
Zapach ma przyjemny, a wręcz kojący moje zmysły. To jakby połączenie woni białych kwiatów z czymś mlecznym, laktonowym. Może przypominać typowy dla Nivea zapach, ale nim nie jest. Pozostaje na skórze przez jakiś czas, jako delikatna, otaczająca nas chmurka.
Opakowanie to biała, plastikowa butelka z granatowym zamknięciem od góry typu zatrzask. Nie miałabym się do czego w tej kwestii przyczepić, gdyby nie jeden z plastikowych ''zawiasów'' od zatrzasku. Pękł mi zaraz przy pierwszym otwarciu butelki. Na szczęście drugi ''zawias'' trzymał się mocno do końca :D. A co do szaty graficznej - nic nadzwyczajnego, jest estetycznie, jest typowo dla kosmetyków Nivea. Pojemność to 400ml.
Zalety:
- Mocno nawilża skórę
- Lekko natłuszcza ochronną warstwą
- Daje ukojenie przy ściągniętej i swędzącej skórze
- Przywraca koloryt
- Zmiękcza i wygładza
- Pomógł mi pozbyć się wyprysków egzemy
- Ładnie pachnie
- Gęsta, bogata i łatwa w rozprowadzaniu konsystencja
- Opakowanie
Wady:
- Słaba jakość ''zawiasów'' od zatrzasku
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie