Serum zamknięte jest w szklanej przezroczystej buteleczce z pompką o pojemności niewielkiej, bo 30 ml. Super, bo widać zużycie, a szkło jest bardziej ekologiczne niż plastik, ale... ze szklanymi rzeczami w łazience różnie bywa, zależy do czego. Przy nakładaniu na mokre włosy i obchodzeniu się z nim mokrymi rękami trzeba uważać. Zwracam uwagę, bo mam przykre wspomnienia z innym szklanym produktem, ale tutaj nie przeszkadza mi to, ponieważ tego serum raczej wolę używać na sucho. Pompka jest świetnym, bardzo wygodnym rozwiązaniem. Nie zacina się, działa bez zarzutu.
Konsystencja jest dosyć konkretna, przezroczysta, taka żelowo-oleista, tak bym ją nazwała. Nie spływa z rąk podczas aplikacji. Przez to dobrze się rozciera w rękach i łatwo nakłada na włosy.
Serum ma intensywny zapach, który pozostaje na włosach bardzo długo. W tym przypadku nie podoba mi się to, bo sam zapach nie przypadł mi do gustu, ale to kwestia indywidualna. Nie mogę powiedzieć, że jest brzydki czy jakoś specjalnie uciążliwy, taki słodkawy, specyficzny, sztuczny, nie potrafię go z niczym konkretnym porównać. Tak pachnie cała seria Avon Advance Technique. W każdym razie mnie osobiście nie zachęca do używania produktu, natomiast robi to jego działanie.
Jak już wspominałam, lubię używać ten produkt na suche włosy i tak też najczęściej robię. Ot takie upodobanie, choć wydaje mi się, że przy używaniu na sucho nadaje włosom ładniejszy błysk. Moja mama natomiast woli go używać na mokro i też sobie chwali, a ja właśnie u niej je pierwszy raz przyuważyłam i wypróbowałam zanim sama kupiłam.
Mam włosy długie, poza ramiona, są wysokoporowate, trochę zniszczone, cienkie, choć teraz już w coraz lepszym stanie. Wystarczają mi na nie 2 pompki produktu. Nigdy więcej, żeby nie przesadzić z ilością. Serum nakładam mniej więcej od wysokości uszu w dół. Delikatnie wcieram we włosy, wcześniej roztarte w dłoniach. Dla mnie, jest to optymalna ilość, żeby nie obciążyć włosów, a jednocześnie uzyskać najładniejsze rezultaty.
Serum pięknie je nabłyszcza i wygładza, lepiej się rozczesują. Wyglądają ładniej, zdrowiej, przy tym nie są obciążone, jakoś oblepione, nie strączkują się, nie wyglądają jak tłuste, choć pewnie tak mogłoby się zdarzyć przy aplikacji zbyt dużej ilości. W dłuższej perspektywie pomaga w redukcji suchości i puszenia się końcówek. Serum wnika we włosy i odżywia je, a w konsekwencji poprawia się również ich stan, nie tylko wygląd. Stają się zdrowsze i silniejsze, wydobywa się ich naturalny blask. Takie są moje spostrzeżenia po zużyciu już któregoś opakowania. Choć oczywiście pozytywne rezultaty są wspomagane przez pozostałą pielęgnację, trzeba przyznać, że to serum coś robi i nie jest to tylko natychmiastowy efekt wizualny, ale też działanie głębsze i trwalsze. Co prawda z tym opisywanym przez producenta scalaniem rozdwojonych końcówek, to byłabym sceptyczna. Sama takiego działania nie zauważyłam i nie spodziewam się zobaczyć. Deklarowaną odbudowę nazwałabym regeneracją. Rozdwojonych włosów nie naprawi, ale wspomoże zapobieganie kolejnym rozdwojeniom.
Myślę, że to serum jest w dosyć przystępnej cenie jak na tego typu produkt, a co ważniejsze, stosunek jakości do ceny jest bardzo dla nas korzystny, dlatego szczerze polecam wypróbować!
Zalety:
- Nabłyszcza
- Ułatwia rozczesywanie
- Odżywia i regeneruje
- Przystępna cena
Wady:
- Dla mnie tylko zapach, ale to kwestia gustu