Korektor Givenchy kupiłam po usłyszeniu pochlebnych słów od znanej jutuberki, akurat wtedy potrzebowałam nowego, więc pomyślałam, że ten może się okazać fajny. Zdecydowałam się na odcień 10, jedyny słuszny dla mnie. Oglądałam też 20 ale on byłby już zdecydowanie za ciemny.
Opakowanie to czarny kartonik, oczywiście Givenchy to marka luksusowa więc samo opakowanie w którym znajduje się korektor też jest dość 'fansi', dość ciężkie, kwadratowe, ze srebrnymi dodatkami. Prezentuje się to bardzo dobrze.
Korektor ów kupiłam głównie do używania pod oczy i na przebarwienia/ wypryski na twarzy. Kolor 10 okazał sie jednak dosłownie o włos za jasny, pod oczami wygląda pod względem odcienia ok, ale na twarzy muszę go dość mocno rozblendować, chociaż no nie jest to coś takiego, że jest mega za jasny, po prostu może o 1/10 koloru. Daje radę na twarzy też.
Sam odcień określiłabym jako bardzo bardzo jasny z lekko żółtymi odcieniami, na pewno nie jest to odcień w stylu Nars Vanilla że mamy tutaj róż, tutaj zdecydowanie jest nutka ciepłości.
A sam korektor i jego używanie? No cóż, mogłoby być lepiej. Ma on dość gęstą konsystencję i wystarczy niewiele, natomiast na skórę wcale nie jest rozświetlający, to znaczy jest, ale tylko przez chwilę. Nie jest też zastygający. Pomimo przypudrowania wchodzi w linie i załamania pod oczami (próbowałam go z kilkoma różnymi pudrami, które działają z inymi korektorami). Krycie określiłabym jako małe do średniego. Żeby wyglądał naturalnie to nie można go nałożyć za dużo, więc trzeba go ścienić, a jak się go ścieni, to przebarwienia prześwitują, jak się nałoży go dość dużą warstwę, to pod oczami mamy ciastko, a na twarzy wygląda to nienaturalnie. Cienka warstwa mi się sprawdza, ale wtedy niestety muszę się liczyć z tym, że przebarwienia na twarzy będą przykryte może w 40% tylko.
Dziwny jest to bardzo korektor naprawdę, niby jest gęsty, czyli wydawałoby się, że będzie taki dość ciężki, ale jednak to krycie jest małe. Utrzymywanie - na twarzy jest ok, trzyma się tak, jak się trzyma podkład, nie mogę powiedzieć, żeby coś było nie tak, natomiast pod oczami w ciągu dnia wchodzi w załamania, lekko znika, więc te sińce co przykryłam sobie lekko rano po kilku godzinach są jeszcze bardziej widoczne. Ale właśnie to wchodzenie w zmarchy mi najbardziej nie odpowiada. Używam go od kilku miesięcy i zużyłam dopiero połowę, więc to ok, ale ja ogólnie nie używam dużo kosmetyków, bo nie lubię szpachli, tylko ukrycie niedoskonałości i uwydatnienie atutów mojej buzi. Podejrzewam, że jeszcze na kolejne 6 miesięcy mi wystarczy, ale czy odkupię? Nie sądzę - nie ma dla mnie idealnego koloru w gamie, pod oczami daje niewystaczające krycie i znika w ciągu dnia, a nałożony w większej ilości wyglada okropnie. Na twarzy też nie można go nałożyć za dużo, więc trzeba nałożyć mało, a wtedy nie ma za bardzo krycia. Więc wolę albo mocno kryjący korektor, który ukryje mi to, co mam ukryć, albo rozświetlający, który mi coś rozświetli, jeśli tego potrzebuję, a ten jest czymś pomiędzy, więc w sumie nie robi dobrze ani jednego, ani drugiego.
Zużyję oczywiście, bo kosztował mnie dużo kasy, ale nie wróżę nam ponownego spotkania.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie