Korres Olympus Tea Cleansing Foaming Cream Oczyszczająca kremowa pianka z herbatą

Z marką Korres do tej pory miałam bardzo mało styczności. Natomiast słyszałam o niej sporo pozytywów na urodowym YT i w związku z tym postanowiłam zakupić cały kalendarz adwentowy tej firmy. Jedyna na co można ponarzekać, te regularna cena. Ale z tego co wiem, kosmetyki są dostępne na Zalando, a tam, jak wszyscy wiemy promocje zdarzają się dość często. Trzeba przyznać, że większość kosmetyków sprawdziła się u mnie świetne i jestem ogólnie bardzo zadowolona z tej marki. Jeśli chodzi o ten kosmetyk, to bardzo zależy do czego go przeznaczyć. Wady: -jeśli chodzi typowo o oczyszczanie to tylko do skóry bardzo suchej -zostawia tłusty film na skórze, który wg mnie wymaga zmycia Zalety: -do demakijażu sprawdzi się bardzo dobrze -nie wysusza skóry -nie podrażnia -dobry skład -przyjemny zapach -wydajny -przyjemna konsystencja

Produkt ma przyjemny zapach i konsystencję żelu. Już odrobina produktu tworzy pianę i dokładnie oczyszcza skórę zmywając wszelkie zanieczyszczenia oraz makijaż. Twarz po jego użyciu jest nawilżona i odświeżona. Nie podrażnia i nie powoduje uczucia ściągnięcia. Wygodne opakowanie z pompką pozwala na wygodna aplikację. Jedyny minus to wysoka cena jak za żel do mycia twarzy.

Nie jest to pianka, a rzadki żel, który delikatnie się pieni i delikatnie, ale skutecznie oczyszcza skórę. Nie pozostawia jej przesuszonej czy podrażnionej, ale czystą i gotową na kolejne kroki pielęgnacji. Jest wydajny, co trochę rekompensuje cenę. Dobrze się go używało, ale nie kupię go ponownie, ponieważ znalazłam 6 razy tańszy odpowiednik o takim samym działaniu.

Produkt czyszczący jaki oferuje nam Korres, spisał się u mnie bez zarzutu. To właściwie żel o kremowej teksturze i odświeżającym, lekko cytrusowym zapachu. Dobrze się pieni. Używałam go do dwuetapowego oczyszczania oraz rano do zmycia resztek nocnej pielęgnacji. Sprawdziłam też, czy to co obiecuje producent, czyli zmywanie makijażu, w tym maskary, jest prawdą, i muszę przyznać, że TAK! Co prawda, dla mnie cokolwiek na powiekach i tak oznacza wacik + płyn, dla pewności, ale żel rozpuścił cienie i większość tuszu. Nie dostał się do oczu, bo bardzo uważałam na to, ale jest testowany oftalmologicznie (czyli właśnie bezpieczny dla tej strefy). Bezbłędnie zmył podkład, przechodząc test białego wacika śpiewająco. :) Jest delikatny, nie przesusza. Używałam go minimalne ilości, tak dobrze się spieniał. Swoje kosztuje, ale ostatecznie starczył aż na 7-8 miesięcy! Nie jest to produkt 100% naturalny, jednak patrząc na skład - zaraz po składnikach myjących mamy aloes i witaminę C, ekstrakt brokuła, bioflawonoidy, trochę dalej wyciągi nagietka, wiciokrzewu i kwas mlekowy. Nie jest więc najgorzej. Powiem więcej, zostawiał twarz nie tylko czystą i świeżą, ale i pięknie rozjaśnioną. Może będzie dobrym uzupełnieniem kuracji rozjaśniającej...? Gdybym MUSIAŁA się do czegoś przyczepić, byłby to zapach, który po jakimś czasie mi się znudził. Mimo to wyróżnia go skuteczność i wyjątkowa wydajność, zasługuje na uwagę, bez dwóch zdań!