Było blisko, szczególnie kiedy skóra była w fazie stosowania retinalu czy mocniejszego peelingu kwasowego (po użyciu,w ten sam dzień i po), co za tym idzie wrażliwsza.
Na dzień dobry ściągnięcie skóry, mam wrażenie,że ostatecznie wysuszenie,niż nawilżenie. Z początku twarz taka ładna, jaśniejsza,napięta, nawilżona.
Trzeba by było nachylić się nad składami miodowej i tej i znaleźć wspólne, najwidoczniej jakiś mix ekstraktów tak działa na moją skórę (mieszaną, dojrzalszą,ale bywa,że wrażliwą,regularnie stosowana retinoidami i kwasami,ale jak widać "naturalne ekstrakty" nie zawsze są lepsze,rzadko zdarza mi się żeby skóra na nie źle reagowała..).
Nie skończyło się tak źle jak w przypadku miodowej na szczęście,ale czułam to ściągnięcie i zapowiedź podrażnienia.
Użyłam ją i w dni kiedy skóra już była zregenerowana,nie po mocniejszych substancjach aktywnych i niestety nadal po wchłonięciu odczuwałam dyskomfort.
Łącznie dwa opakowania, z czego pierwsza aplikacja zakończyła się po 10 minutach jak zaczęłam odczuwać dyskomfort,także spróbowałam ponownie dzień później,drugą z nadzieją,że to może wina wrażliwszej skóry użyłam kilka dni później, niestety to wina maski,jakiejś kombinacji w niej zwartej.
Nie jest po prostu dla mnie,w końcu każda skóra inna.
Pozostałe cechy, to cienka, dobrze przylegająca, ale kiepsko wycięta płachta, duuuzo esencji(spokojnie na dwa razy, tylko oczywiście drugie użycie max do 2,3 dni po pierwszym,na oko,rmja wrzucam ją ciasno zapakowaną do lodówki,dodatkowy efekt chłodzenia).
Ma u mnie 3+, efekt początkowy jest tak na 4,no ale liczy się też co dalej.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie