Missha Airy Fit, Face Mask Tea Tree Łagodząca maseczka w płachcie z ekstraktem z drzewa herbacianego

Maska fajnie nawilża buźkę, jest gładka i jędrna. Kosztuje niecałe 5 zł w promocji. Maska jest dosyć dobrze nasączona, jest sporo produktu. Nie podoba mi się zapach który kojarzy mi się z maścią rozgrzewająca.

Missha Airy Fit, Face Mask Tea Tree to całkiem przyjemna maseczka w płachcie, zwłaszcza jeśli szukasz delikatnego nawilżenia i ukojenia. Plusem jest tutaj obfita ilość esencji, co sprawia, że maseczka jest dobrze nasączona, a aplikacja staje się bardziej komfortowa i przyjemna. Poziom nawilżenia jest subtelny, ale dla osób o cerze tłustej lub mieszanej może być wystarczający. Zapach delikatnie herbaciany dodaje zabiegowi odprężającego charakteru, nie jest drażniący ani przytłaczający. Do tego wszystkiego dochodzi świetna dostępność produktu oraz przystępna cena, co czyni tę maseczkę łatwo dostępną i przyjazną dla budżetu. Niestety, efekt łagodzenia i nawilżenia jest dość krótkotrwały. Po zdjęciu maseczki cera wygląda na odświeżoną, ale ten rezultat nie utrzymuje się na długo. Jeśli liczycie na bardziej długofalowe ukojenie skóry, ta maseczka może nie spełnić tych oczekiwań. Idealna na szybkie odświeżenie, ale raczej nie sprawdzi się jako produkt o intensywnym działaniu pielęgnacyjnym.

Maseczki w płachcie to must have w mojej łazience, dlatego regularnie uzupełniam ich zapasy. Niedawno temu znowu musiałam to zrobić i zdecydowałam się na małe zakupy w Rossmannie. Kupiłam wtedy 4 maseczki Misshy - w tym tę z olejkiem z drzewa herbacianego. Pomyślałam, że moja trądzikowa cera będzie z tego produktu baardzo zadowolona. Bo sam olejek uwielbiam zarówno za zapach, jak i za działanie. No właśnie - zapach. Produkt pachnie specyficznie i można wyczuć w nim przytłumioną woń nieokreślonych ziół w towarzystwie czegoś przypominającego krem Nivea. Kompozycja ani trochę nie kojarzy mi się z olejkiem z drzewa herbacianego i gdybym nie przeczytała składu, wcale nie domyśliłabym się jego obecności. Plusa mogę dać jednak za opakowanie w pięknym odcieniu zieleni (uwielbiam ten kolor!) i dobrze dociętą, cienką płachtę. Sama maseczka jest optymalnie nasączona esencją - ani za mocno, ani za słabo. Tak w sam raz. Działa jednak średnio - przed jej nałożeniem miałam kilka drobnych wyprysków, które niestety ani drgnęły. Domyślam się, że trzymana przez 20 minut maska nie wyeliminowałaby ich całkowicie, ale liczyłam na cokolwiek. Serio, cokolwiek. A jedyne co dostałam to dawkę porządnego nawilżenia, którego się nawet nie spodziewałam i na które nie liczyłam. Myślałam może o jakimś lekkim wygładzeniu i napięciu skóry? Ale niestety nic. Nie wiem, co mam sądzić o tej maseczce. Mogę tylko powiedzieć, że bardzo dobrze nawilża cerę. Szkoda jednak, że producent obiecał coś zupełnie innego. Na szczęście mamy na rynku tyle rodzajów masek w płachcie, że mogę z czystym sumieniem o niej zapomnieć.

Lekko nawilża,wygładza, zmiękcza, trochę łagodzi i rozjaśnia skórę,lekko chłodzi. Nie powiedziałabym,że jakoś wyjątkowo zmniejsza sebum,to chyba trzeba regularniej stosować, ja tego typu maski stosuje tak 2,3 razy w tygodniu,także najwidoczniej za mało. Olejek herbaciany na pewno reguluje sebum,ale tu potrzeba czasu. Testowałam ją dlatego,że zakupiłam w promocji pakiet masek w drogerii internetowej i to była jedna z nich. Myślę,że to będzie dobra maska dla cer tłustych czy mieszanych, które nie wymagają super intensywnego nawilżenia,moja szybko się odwadnia,ma duże potrzeby pod tym względem,także dla mnie to za mało,ale nie jest źle,czuć,że coś się zadziało. Z tych masek najlepiej jak do tej pory nawilżyła mi skórę ta z ogórkiem i aloesem. Na pewno są super nasączone, spokojnie na dwa razy,cienka,dobrze przylegająca płachta, ogólnie je lubię,ale dla mnie ta jest na 4-. Nic mnie nie zapchała,ani nie podrażniła. Czuć zapach olejku herbacianego podczas noszenia maski, trzyma się dobrze kiedy się zassa. Skóra wydaje się odświeżona,bardziej jasna i promienna,ale nie wiem jeszcze czy wrócę.Porownujac ją do maski z zieloną herbatą ciut mniej nawilża,za to bardziej odświeża skórę.

Jestem wielką fanką kosmetyków zawierających olejek z drzewa herbacianego. Jednym z moich ulubionych produktów tego typu jest maska w płachcie z It’s Skin. Podczas ostatnich zakupów w Pigmencie wybrałam więc jak zawsze mojego wcześniej wspomnianego pewniaka oraz na spróbowanie maskę z Misshy. OPAKOWANIE i KONSYSTENCJA Saszetka w której umieszczona jest maska jest typowa dla tego typu kosmetyków. Dobrze się rozrywa, a esencja nie wylewa się z opakowania po otwarciu. Sama płachta jest nieco problematyczna, ponieważ otwory na oczy są umieszczone dość blisko siebie i przez to materiał napręża się i nie przylega tak dobrze do twarzy w tym miejscu. Na plus zaliczam fakt, że nie zjeżdża z twarzy podczas noszenia i można przez ten czas wykonywać inne czynności bez potrzeby poprawiania jej co chwilę. Konsystencja jest żelowo-wodnista, lekko lepiąca. ZAPACH I DZIAŁANIE Kosmetyk pachnie bardzo delikatnie, choć nuta olejku z drzewa herbacianego jest lekko wyczuwalna. Co do działania, to z mojej strony nieuniknione jest porównanie jej do mojego ulubieńca w tej kategorii. Moim zdaniem maska z Misshy ładnie uspokaja zmiany trądzikowe i lekko wygładza cerę, ale niestety nie zauważyłam by wypryski były zmniejszone na drugi dzień, tak jak to ma miejsce w przypadku tej z It’s skin. Moim zdaniem lepiej wydać złotówkę więcej i być pewnym, że katastrofa na naszej twarzy będzie widocznie uspokojona i zniwelowana niż zaoszczędzić, a nie widzieć specjalnie efektów.

Maseczka dobrze dopasowuje się do twarzy, jest mocno nasączona esencją, moim zdaniem nawet za mocno, ponieważ spływała z twarzy. Skóra po użyciu była lekko nawilżona. Innych efektów nie zauważyłam.

Maseczek w płachcie używam kilka razy w tygodniu. Przetestowałam już wiele różnych rodzajów tego typu maseczek. Tym razem w moje ręce trafiła maseczka koreańskiej marki Missha. W serii maseczek Airy Fit Sheet znajdują się 3 typy esencji: -Nasączone esencją wodną: ogórek, zielona herbata, cytryna, aloes, drzewo herbaciane. -Nasączone esencją kremową: ziemniak, czerwony żen-szeń, perła, masło shea. -Nasączone ampułką: ryż, miód, granat Maseczka posiada ekstrakt z drzewa herbacianego, ma za zadanie wygładzać i łagodzić skórę oraz kontrolować wydzielanie sebum. Tkanina jest bardzo cienka i delikatna, trochę trudno ją rozłożyć i nałożyć na twarz. Gdy już się to uda, to maseczka dokładnie przywiera do twarzy. Jest bardzo komfortowa w noszeniu, nic się nie przesuwa, zostaje w swoim miejscu. W opakowaniu znajduje się bardzo dużo rzadkiej esencji. Przed nałożeniem lekko wyciskam płyn z maseczki. W przeciwnym razie płyn spływa z twarzy i cieknie po szyi. Nadmiar esencji zostawiam w opakowaniu i wykorzystuję go później. Po 15-20 minutach maska jest lekko sucha, ponieważ skóra wchłonęła płyn. Skóra jest wygładzona, miękka i przyjemna w dotyku. Skóra pozostaje nawilżona i lekko lepka, jednak nie powoduje to dyskomfortu. Nie występuje ściągnięcie skóry. Ogólnie całkiem przyjemna maseczka, lubię ją stosować. Niestety w Polsce jej cena jest dwa razy wyższa, dlatego zamawiam większe ilości maseczek bezpośrednio z Korei.