A'pieu Vitamin C80 Mask Kit Rozjaśniająca maska w płachcie z witaminą C

Rozjaśniająca maseczka do twarzy od A'Pieu z zawartością witaminy C. Maseczka jest w płachcie, która ma nadrukowane pomarańczowe kropki. Zanim nałożymy ją na twarz, to trzeba było przelać ampułkę do saszetki z płachtą i samemu wymieszać. Płynu jest naprawdę bardzo dużo! Płachta dosłownie się w nim wykąpała, a płynu starczyłoby jeszcze na dwa użycia. Nałożenie maseczki jest bardzo łatwe, ponieważ jest idealnie skrojona i świetnie przylega do buzi. Po zdjęciu płachty cera była troszkę klejąca, lekko nawilżona i mocno rozjaśniona. Maseczka zapewniła promienny wygląd.

Maseczka po pierwsza sprawia dużo frajdy, ponieważ sami mieszamy esencję z płachtą. Maseczka ma bardzo dużo esencji, którą można wykorzystać w kolejnych dniach. Ładnie trzyma się na twarzy i robi efekt wow na skórze. Skóra jest widocznie rozświetlona. Polecam!

Po maseczkę sięgnęłam zupełnie przypadkowo, byłam na zakupach w drogerii i zobaczyłam wyprzedaż tych maseczek. Stwierdziłam że to idealna okazja do testów, więc wrzuciłam jedną do koszyka. To co odróżnia ten produkt od pozostałych maseczek w płachcie to fakt, że mamy dwie saszetki, w jednej znajduje się ampułka a w drugiej maska. Płynną ampułkę należy wlać do maski i poczekać aż zostanie ona nasiąknięta płynem. Przyznam, że płynu jest bardzo dużo i nawet po wyjęciu maski zostaje go sporo w opakowaniu - zostawiłam go sobie i wystarczył na kilka dni stosowania (nakładałam płynną ampułkę pod krem). Przez nadmiar płynu noszenie maski jest trochę mało komfortowe, bo płyn ścieka. Ale następnym razem po prostu odcisnęłam nadmiar płynu i nic nie spływało z twarzy. W składzie maski znajdziemy witaminę C, ekstrakt z rokitnika, ekstrakt z cytryny oraz ekstrakt z granatu. Wszystkie te składniki dają rewelacyjne rezultaty. Po zastosowaniu moja skóra jest natychmiast rozświetlona, odżywiona i lekko napięta. Działanie maski bardzo mi się spodobało i regularnie ją kupuję.

Skusiłam się pierwszy raz na maseczkę w sklepie Endorphine, była w promocji. Byłam bardzo miło zaskoczona. Mam skłonności do zaczerwienień, z racji na naczynka i inne zmiany. Watplilam, że jakaś maseczka może na to pomóc. Ale jednak na jakiś czas pomogła dlatego kupiłam sobie kolejne kilka opakowań. Już po pierwszym zastosowaniu widziałam różnice. Skóra była bardziej ujednolicona, głównie widać było różnice po kolorze naczynek. Nie były takie czerwone. Naprawdę mało widoczne. Ma fajne, inne opakowanie: dwie saszetki, jedną z suchą plachta, druga z płynem. Zawsze to jakieś urozmaicenie, ma się wrażenie, że maseczka jest taka świeża. Bardzo dobrze przylega do twarzy, nigdzie nie odstaje, ma dużo naciec więc można ładnie dopasowac do twarzy i jest bardzo długo wilgotna na twarzy. W opakowaniu zostaje zawsze trochę płynu więc można sobie zwilzyc plachte w trakcie aplikacji jeśli ktoś ma taka potrzebę. Lubię jeszcze po użyciu maski posmarować twarz wieczorem czy w ciągu dnia reszta płynu. Wchłania się w kilka sekund. Witamina C to jednak dobra witamina na tego typu problemy z zaczerwienioną skórą. No i kupuje ją za niecałe 5 zł a nie jak tu sugerują 10,99 :) Tak można korzystać

Maska zaskoczyła mnie strukturą bawełnianej płachty. Jest nieco bardziej sztywniejsza, znacznie lepiej przylegała do twarzy niż dotychczasowe maski jakie miałam okazję używać. W trakcie tych 20 min. maska nie zaschła, dzięki czemu trzymała się bez problemowo na całej twarzy. Mam mieszane uczucia co do samej saszetki, dzielenie jej na dwie części jest dla mnie nieco bez sensowne.. Lepszą opcją dla mnie byłaby maska od razu nasączona serum niż zabawa w jej 'tworzenie'. Ampułka z serum jest tak wydajna, że spokojnie można byłoby nasączyć nią jeszcze ze dwie takie płachty. Jeżeli chodzi o działanie ta maska zaskoczyła mnie nim ogromnie. Po 20 minutach moja twarz wyglądała jak po wyjściu od kosmetyczki. Idealnie nawilżona, niesamowicie gładka, dogłębnie odżywiona. Koloryt wyrównany w 100% a drobne przebarwienia zredukowane do minimum. Ta maska to mój nowy hit! Po zdjęciu maseczki na twarzy pozostaje jeszcze przez chwilę dość lepka warstwa serum.Ja delikatnie wklepuje pozostałości w twarz i przechodzę do kolejnych kroków pielęgnacji.

Mam mieszane uczucia co do tej maseczki, bo mimo iż przez całe dwadzieścia minut czułam przyjemne uczucie chłodzenia i piękny zapach, to skóra lekko mnie szczypała. Dodatkowo po ściągnięciu maski, przez długi czas skóra była ściągnięta. Z drugiej jednak strony, twarz faktycznie była rozjaśniona i tak jakby promieniała. Także trudno mi stwierdzić czy maska przeważa na plus czy minus.

Maseczka w ciekawej formie, poniekąd trzeba ją zrobić samemu. Ale na tym rewelacje się kończą. Nue zauważyłam na swojej skórze ani odżywienia ani rozjaśnienia. Płat też wycięty jakoś dziwacznie jak na europejską twarz. Podsumowując, ani nie polecam, ani nie zamierzam jej kupić ponownie.

Kupiłam maseczkę na promocji 2+2 w rossmannie i żałuje, ze nie zdobyłam ich więcej. Mam cerę bardzo sucha, trądzikową. Akurat przechodziłam przez tydzień, w którym moja skóra wyglądała tragicznie. Całe szczęście, zdecydowałam się użyc tej oto maseczki. Na opakowaniu pisze, by trzymać ja na twarzy przez ok. 20min. Jednak była tak nasączona, ze u mnie skończyło się to na 50 minutowym relaksie. Po zdjęciu maseczki od razu widziałam widoczne efekty - moje przebarwienia były jaśniejsze, już nie tak widoczne. Cera była rozjaśniona i baaaardzo mocno nawilżona. Dodatkowo samo opakowanie kusi swoją nie tradycyjna forma- esencje wlewamy do maski, po czym chwile ugniatamy, aby wszystko dobrze się wchłonęło. Teraz polecam ją każdemu, i wszyscy są tak samo zachwyceni jej działaniem. Jak za taka cenę(aktualnie jest na promocji za ok8zl), łatwą dostępność, szybkość działania i efektywność - zdecydowanie sięgnę po nią jeszcze nie raz.

Kupiłam tę maskę na promocji w Rossmanie, zaciekawiła mnie jej forma - maseczkę trzeba przygotować sobie samemu. Saszetka jest podzielona na dwie części - w jednej jest płachta, a w drugiej serum. Serum należy przelać do płachty i trochę ją wymasować, aby wchłonęła produkt. Potem nakłada się ją na twarz na ok. 20 min. Zadaniem maski jest rozjaśnienie przebarwień, poprawienie kolorytu cery. Czy to zauważyłam? Ciężko to stwierdzić, może gdybym regularnie użyła kilku sztuk to i przebarwienia wyraźnie by się rozjaśniły, ale po zużyciu jednej maseczki nie było widocznego efektu rozjaśnienia. Mogę natomiast stwierdzić, że moja skóra dostała od niej kopa odżywienia i nawilżenia. Jedyne co mi się nie spodobało to to, że po użyciu na skórze pozostała lepka warstwa, której nie cierpię. Nie mogłam dotknąć twarzy, bo potem wszystko mi się kleiło. Samo serum po wchłonięciu przez płachtę wystarczyło jeszcze na kilka użyć już bez maseczki.

Już chyba nie muszę kolejny raz wspominać jak bardzo kocham maski w płachcie. Przejdę od razu do konkretów. Bardzo podoba mi się idea samodzielnego zrobienia maseczki. Opakowanie podzielone jest na dwie części, w jednej znajduje się bawełniana płachta, w drugiej dość sporo esencji. Po oddzieleniu saszetek esencję należy wlać do saszetki z płatem. Można troszkę rozmasować saszetkę, żeby płat dobrze nasiąknął płynem. W czasie, gdy płat wciąga esencję, można np. zająć się pierwszymi krokami w pielęgnacji skóry. Płat jest bardzo cienki, super przylega do twarzy. Jest bardzo dobrze wycięty, nigdzie nie odstaje. Po wyjęciu płatu, który jest mega mocno nasączony, w opakowaniu nadal pozostaje dużo esencji, którą można wykorzystywać jeszcze przez kilka następnych wieczorów dla pogłębienia efektu. Esencja bardzo szybko wchłania się w skórę. Nie pozostawia na skórze lepkiej warstwy, można spokojnie nakładać na twarz kolejne produkty pielęgnacyjne. Maska daje natychmiastowy efekt rozświetlenia. Skóra jest widocznie jaśniejsza, ma wyrównany koloryt, drobne przebarwienia są rozjaśnione. Przez wykorzystanie całej esencji efekt jest naprawdę pożądny.