Missha Airy Fit Sheet Mask Green Tea Maska w płachcie `Zielona herbata`

Maski w płachcie to jeden z moich ulubionych sposobów na szybkie nawilżenie i ukojenie cery, dlatego chętnie sięgnęłam po maskę Missha z zieloną herbatą, której jestem absolutną fanką! Maskę zakupiłam w drogerii Hebe za około 5 zł, co jest bardzo przystępną ceną, zwłaszcza jak na produkt koreańskiej marki. Jest łatwo dostępna zarówno w drogeriach stacjonarnych, jak i w sklepach internetowych. Maska znajduje się w standardowej saszetce. Jednak należy zachować ostrożność – esencji jest naprawdę dużo, z płachty wręcz kapie, ale esencją pozostałą w opakowaniu wysmarowałam prawie całe ciało :) Płachta maseczki jest bardzo cienka, co sprawia, że dobrze przylega do skóry i daje uczucie komfortu. Niestety, miałam problem z jej dopasowaniem – rozmiar nie do końca odpowiadał mojej twarzy, co sprawiło, że musiałam ją poprawiać, aby dobrze przylegała. Maskę nałożyłam wieczorem i trzymałam zgodnie z zaleceniami producenta. Nie zmywałam resztek esencji na noc, pozwalając skórze maksymalnie wchłonąć składniki odżywcze. Co mnie zaskoczyło – maska nie miała zapachu, a liczyłam na delikatny aromat zielonej herbaty. Nie jest to jednak wada. Rano obudziłam się z wyraźnie nawilżoną, odżywioną i uspokojoną cerą. Moje zaczerwienienia, które pojawiły się wieczorem, były znacznie mniej widoczne. Skóra wyglądała świeżo i promiennie, a jej nawilżenie utrzymywało się przez cały dzień. Ta maska to dobra opcja dla osób poszukujących lekkiej, nawilżającej i kojącej maseczki w przystępnej cenie. Jest to produkt, po który chętnie sięgnę ponownie, zwłaszcza w dni, kiedy moja skóra potrzebuje ukojenia i dawki nawilżenia.

Maskę kupiłam w Rossmanie w promocji za niecałe 5 zł. Jest bardzo nasączona, pięknie świeżo pachnie, ładnie się wchłania i nawilża skórę twarzy. Lubię efekt po użyciu, buźka jest gładka, nawilżona i jędrna. Polecam

Missha Airy Fit Sheet Mask Green Tea to kolejna maseczka w płachcie z serii, która przywędrowała ze mną prosto z Korei. Podobnie jak inne warianty zapachowe, zapewnia chwilę relaksu i delikatne nawilżenie skóry – choć efekt jest dość krótkotrwały. Płat jest cienki i dobrze przylega, dzięki czemu esencja z zieloną herbatą ma szansę dotrzeć w każde miejsce na twarzy. Mimo że w działaniu nie odbiega mocno od pozostałych wersji, ma jednak w sobie coś orzeźwiającego i kojącego, co sprawia, że chętnie po nią sięgam podczas dłuższych wieczorów pielęgnacyjnych. Dla osób, które lubią szybką formę pielęgnacji i subtelny zastrzyk nawilżenia, to przyjemny dodatek do kosmetycznej rutyny.

Choć maski w płachcie zawsze bardzo mnie zachęcały to zawsze się rozczarowywałam. Zawsze są za duże, drogie i produkują dużo jednorazowego plastiku. Ta maska od Misshy na papierze ryżowym jest bardzo miękka, przyjemna w dotyku i po nałożeniu, idealnie dopasowuje się do skóry, ale tylko tam gdzie dobrze przylega. Dlatego u mnie idealnie się dopasowała do czoła, ale od końca nosa do żuchwy była już cała pomarszczona bo była zdecydowanie za długa. Również ma bardzo duży otwór na usta i nos i skóra zostaje tam bez kosmetyku. Z głównych zalet należy wymienić jej efekt nawilżający, który utrzymuje się do następnego dnia. Skóra jest zmiękczona i odprężona. Nie zauważyłam jednak żadnego działania oczyszczającego czy zmniejszającego podrażnienia Maska jest nasączona ogromną ilością kosmetyku, sporo zostaje go w opakowaniu. Jest on dość płynny i całkiem dobrze się wchłania. Dlatego po nałożeniu maski na noc, użyłam reszty kosmetyku zamiast serum i również dobrze się sprawdził zastosowany w taki sposób bez maski

maseczka zdecydowanie spełnia swoje założenia. Jest super produktem do nawilżenia twarzy. zakupiłam ją zaciekawiona wyglądam saszetki. Jest bardzo ładna i minimalistyczna po otwarciu w opakowaniu znajduje się bardzo duża ilość serum. Serum jest na tyle że wręcz spływa z płachty. produkt nie ma żadnego zapachu. Płachta jest bardzo lekka, dobrze utrzymuje się na skórze twarzy. Esencja nie podrażnia skóry jest bardzo wodnista. Jeżeli chodzi o działanie Maseczki to zdecydowanie bardzo dobrze nawilża. Skóra jest bardzo mocno nawodniona ale i tak poleciłabym użyć kremu. Czuć że serum jest na bazie wody dlatego osoby które lubią takie produkty tym bardziej powinny wypróbować tą maseczkę. Zdecydowanie zakupie ponownie

Rozmiar płachty jest chyba za duży lub za szeroki,sama nie wiem,nie jestem w stanie równomiernie ją rozłożyć,gdzieś zawsze się zwija,ale jakby nie patrzeć ciężko o uniwersalny rozmiar takich masek, więc cóż taką mam twarz,nie przeskocze ;).Płachta jest cienka,ale jeśli obchodzimy się z nią w miarę delikatnie, to raczej się nie rozerwie. Co do działania maski, na moje dość duże potrzeby nawilżenia jest optymalnie,nie jest tak dobrze jak przy Eveline masce ultranawilzajacej,ale też nie jest tak oblepiająco jak Niuqi Sprytny Lisek,jest spoko,po prostu dobre nawilżenie,a nie bardzo dobre. Moim zdaniem jest to zbliżone nawilżenie do maski Isana Hydro booster. Na pewno maska rozjaśnia skórę,wygładza ją i koi,tu się sprawdza, wydaje się po niej bardziej promienna, a podrażnienia czy wypryski są mniej widoczne,wspomaga więc pielęgnacje skóry mieszanej,tłustej czy potrzebującej ujednolicenia -jak moja. Nie zauważyłam żeby zapychała, podrazniała,nic mnie po niej nie piecze,czuć delikatny efekt chłodzenia. Esencji jest tam naprawdę dużo,co jak na mój gust jest plusem,ja często używam takie maski wielokrotnie,nie widzę powodu żeby nie,skoro nakładam ją na oczyszczoną skórę. Radzę lekko odcisnąć nadmiar płynu do opakowania i wtedy ją nakładać,inaczej esencja będzie spływać, a płyn spokojnie można dodatkowo jeszcze dołożyć po jej użyciu, albo przechować ją w nim na drugi raz lub jako dodatkowe serum. Skóra odrobinę się po niej lepi,ale nie jest to bardzo irytujący efekt,po nałożeniu np później kremu zanika. Pozytywne aspekty maski podparte pielęgnacją uwzględniająca emolienty są w stanie trzymać się na skórze większość dnia lub do rana.Skład fajny,mamy tam oczywiście glicerynę,ale i ciekawe ekstrakty. W połączeniu z peelingiem kawitacyjnym efekt jest wzmocniony,ale nie jest on tu konieczny. Ładne estetyczne opakowanie, wygodna zawieszka. Cena bez promocji do przełknięcia zważywszy na ilość esencji w środku. Ma u mnie 4+.

Maseczki marki Missha mają piękne opakowania - duże, prostokątne grafiki rysunkowe przedstawiające "tytułowy" składnik produktu, a na dole logo marki. Jest schludnie i elegancko. Takie klimaty bardzo mi się podobają i zachęcają do kupna. Saszetkę bardzo łatwo otworzyć bez pomocy nożyczek; wystarczy lekko pociągnąć w wyznaczonym miejscu i już. Kosmetyk jest właściwie bezzapachowy. Nie chodzi o to, że aromat jest taki delikatny - ja nie wyczuwam tutaj żadnej woni. Trochę szkoda, bo lubię zapach zielonej herbaty, ale z drugiej strony to dobrze, że zapach nie jest wyczuwalny w produkcie do pielęgnacji twarzy. Maska jest bardzo mocno nasączona esencją - na tyle, aż kilka kropli spadło do umywalki, zanim nałożyłam ją na twarz. Serum jest bezbarwne. Ma lekką, wodnistą konsystencję. Jest jej na tyle dużo, że wystarcza nie tylko na posmarowanie szyi, dekoltu, dłoni, łokci i kolan, ale mogłam je sobie przelać do słoiczka, aby wykorzystać je w najbliższych dniach. Delikatnie, ale wyczuwalnie chłodzi aż do końca aplikacji. Płachta jest w kolorze mlecznym. Jest na tyle cieniutka, że na twarzy staje się wręcz transparentna. Jest tak delikatna, że miałam wrażenie, że zaraz rozpadnie mi się w rękach. Ale jest bardzo mięciutka i komfortowa w aplikacji. Wielkość otworów na oczy i usta są dla mnie w sam raz, ale nie ma szans, żeby posiadacze dużych oczu byli zadowoleni. Po aplikacji maska nie zostawia tłustej warstwy - jest ona może minimalnie klejąca. Po zastosowaniu kosmetyku cera jest odświeżona, schłodzona. Maseczka bardzo dobrze nawilża, dzięki czemu skóra jest taka napompowana i napięta. Efekt jest widoczny gołym okiem. Ponadto koloryt został wyrównany i twarz stała się rozświetlona, aczkolwiek w tych aspektach nie ma spektakularnych efektów. Specyfik najsłabiej poradził sobie z łagodzeniem podrażnień. Delikatnie zmniejszyła zaczerwienienia na policzkach, ale w ogóle nie wpłynęła na stan zaognionych krostek. Po zastosowaniu maski teoretycznie nie trzeba już kremu, natomiast ta esencja jest tak wodnista, że bałam się, że zaraz mi ona wyparuje, więc wolałam jednak przykryć ją lekkim kremem na dzień (bogaty na noc to jednak już byłoby za dużo). Mogę polecić tę maseczkę. Jeśli chodzi o nawilżenie, to jest tutaj naprawdę dobrze. Inne efekty nie wypadają tak spektakularnie, ale dla samego nawodnienia warto ją kupić. Tym bardziej, że utrzymuje się ono przez cały następny dzień.

Bardzo cieniutki materiał maski pozwala jej dobrze dopasować się do kształtu twarzy. Tradycyjnie też u masek od Misshy jest ona tak mocno nasączona, że aż z niej kapie przy wyjmowaniu z opakowania. Zapach jest bardzo delikatny. Samo noszenie jej przez 20 minut jest przyjemne: nic nie grzeje, nie chłodzi, nie piecze, nie ma zaczerwienień ani alergii po niej, chociaż pojawiły mi się 2 "niespodzianki" na drugi dzień po jej użyciu, a to jeszcze nie TEN czas w miesiącu ;) Pytanie, czy to przez maskę...? Ogólnie skóra na drugi dzień rano była odświeżona, miękka, nawilżona, przebarwienia delikatnie uspokojone. Zostało mi jeszcze trochę esencji w opakowaniu, więc zużyję i sprawdzę, jak po tym zachowywać się będzie moja skóra, czy będzie lepiej, czy może znów pojawią się "niespodzianki", bo jednak moją skórę formuła tej maski zapycha? Szczerze mówiąc to liczyłam na lepszy efekt, ale nie jest źle. Czy kupię ponownie? Nie wiem. Edit: zużyłam pozostałość esencji na drugi dzień i nie myliłam się - jakiś składnik musi zapychać moją skórę,bo pojawiło się więcej wyprysków. Cóż, chyba jednak nie jest dla mnie :/

Maseczka świetnie mi się sprawdziła. Nawilża skórę, wygładza ją i pozbywa się podrażnień. Jest też bardzo delikatna, nie powoduje żadnych zaczerwienień czy innych reakcji alergicznych. Płachta ma dobrze wycięty kształt i łatwo przylega do skóry, przez co wygodnie się ją nakłada. Esencja jest fajnym podkładem pod krem, bez problemu miesza się z nim i podbija nawilżenie. Maseczka ma estetyczne opakowanie, pachnie subtelnie i świeżo. Jedyną wadą jest zbyt duża ilość esencji, która aż wylewa się z saszetki. Maseczka jest tak mocno nasączona, że kapie z niej i utrudnia to rozłożenie płachty. Płynu nie da się też w całości wklepać w cerę, nawet po przeciągnięciu go na szyję i dekolt wciąż jest go za dużo. Szkoda, że przez to kosmetyk się marnuje, ponieważ daje naprawdę fajne efekty.

Przejdę od razu do konkretów. Maska jest tak mocno nasączona esencję, że dało się to odczuć już przy wyciąganiu jej z opakowania. Zanim zdążyłam rozłożyć płat całkiem sporo esencji spłynęło mi do umywalki. Gołym okiem widać jak krople spływają. Trochę szkoda. Po nałożeniu na twarz, płat od razu i bez żadnego problemu przykleił się do skóry. Natomiast niestety esencja przez dłuższą chwilę spływała mi po brodzie i szyi. Ponieważ trzymając maseczkę na twarzy z reguły pracuję przy komputerze, efekt był taki jak się spodziewałam, czyli esencja systematycznie spływała w dół. Potrzebne było wsparcie chusteczek higienicznych aby nie kapało mi na klawiaturę. Myślę, że położenie się też tutaj nie pomoże, bo esencja będzie spływać po bokach. Cóż, więcej wcale nie znaczy lepiej. Efekt nawilżenia skóry jest w porządku, faktycznie czuję mocną i wyraźną poprawę. Skóra jest też odświeżona i lekko zmatowiona. Zapach zielonej herbaty jest wyczuwalny ale tylko przy otwieraniu i nakładaniu na twarz. Za chwilkę już się ulatnia, lub jest tak subtelny że szybko się z nim oswajamy i przestajemy wyczuwać. Płat jest cienki i komfortowy w noszeniu. Całkiem nieźle wykrojony, ale mam wrażenie że miałam już maseczki Misshy, które miały lepszą formę. Dla mnie co za dużo to nie zdrowo i w tym konkretnym wypadku przeszkadza mi zbyt duża ilość esencji. Z tego powodu nie wrócę do tej maseczki mimo, że ma przyzwoitą cenę i jest dostępna w Rossmannie. Szkoda.

Bardzo lubię maseczki w płachcie tej firmy, więc gdy w popularnej drogerii zauważyłam jej obecność nie mogłam przejść obojętnie. Cena standardowa jak na tę markę czyli około 8 zł. Opakowanie to wygodna, duża saszetka z minimalistyczną szatą graficzną w kolorze wiosennej zieleni. Opakowanie posiada nacięcia, które umożliwiają bezproblemowe i łatwe otworzenie saszetki bez konieczności sięgnięcia po nożyczki. W środku znajdziemy dobrze nasączoną esencją maseczkę w płachcie w kolorze białym. Maseczka jest dość cienka, ale niepodatna na uszkodzenia i trwała. Po jej wyjęciu w saszetce zostaje jeszcze trochę przezroczystej esencji, którą nasączona jest maseczka. Zapach zielonej herbaty jest przyjemny, dość słabo wyczuwalny. Nie powala ani nie przeszkadza. Maseczka jest idealnie dopasowana do twarzy takiej jak moja - czyli małej i okrągłej. Wszystko dobrze przylega, otwory na oczy i usta są odpowiedniej wielkości. Maseczka jest komfortowa w noszeniu, jedyny nieprzyjemny moment to odczucie mocnego chłodzenia w momencie nakładania maseczki na twarz, na szczęście odczucie to dość szybko mija. W trakcie użytkowania dobrze przylega do skóry i nie ma tendencji do zsuwania się, także wtedy gdy jesteśmy w ruchu. Trzymałam ją na twarzy dłużej niż zaleca producent, około 30-35 minut. Po tym czasie (recenzja dotyczy osoby w wieku 35 plus) maseczka oddała skórze większość esencji, którą była nasączona i po ściągnięciu płachta jest tylko w niewielkim stopniu wilgotna. Maseczkę stosowałam w okresie gdy pojawił się u mnie niewielki wysyp wyprysków spowodowanych maseczką innej firmy (którą niedawno recenzowałam). Muszę powiedzieć, że choć producent nic o tym nie wspomina maseczka bardzo ładnie złagodziła wypryski i "uspokoiła" skórę. Ma działanie kojące i nawilżające. Po jej użyciu skóra jest delikatnie wygładzona, nawilżona i ukojona. Maseczka nie tylko nie podrażnia, ale łagodzi ewentualne stany podrażnienia skóry. Polecam i chętnie wrócę jeśli jeszcze gdzieś ją zobaczę (ostatnio nie widziałam ją w drogerii)l.