L'biotica Home SPA, Carmel Coffe Mask Maska kawowa

Maska pobudza mechanizmy odnowy skóry. Ma bardzo fajne działanie, ponieważ usuwa oznaki zmęczenia. Po jej zastosowaniu skóra jest świeża i promienna. Ekstrakt z nasion kawy arabskiej oraz liści zielonej herbaty ma właściwości przeciwstarzeniowe, antyseptyczne oraz oczyszczające. Jest to maska w płachcie, która dobrze przylecą do skóry. Maska nie zapycha porów.

Na wstępie zaznaczę, że mam skórę normalną, czasami lekko suchą. Zaznaczę również, że nie przepadam za maskami w płachcie, ale ta całkiem miło mnie zaskoczyła, bo jest dla mnie dużo bardziej komfortowa niż inne tego typu produkty. Maska jest w srebrnej folijce, a folijka z kolei umieszczona jest w całkiem sporym kartoniku z opisem stosowania. Maska jest trochę bardziej papierowa niż tkaninowa - dlatego trzeba uważać przy otwieraniu folii i samym rozkładaniu płachty, bo dość łatwo ją rozerwać. Maska jest dobrze nasączana - tak w punkt. Nic z niej nie cieknie, a jednocześnie w folijce nie zostaje żaden płyn. Komfortowe również jest jej noszenie, bo nie przesuwa się po twarzy. Również nie piecze, nie chłodzi przesadnie - przyjemnie jest mieć ją na twarzy. Płachta ma dobrą wielkość, łatwo ją dopasować do twarzy. Ma również „klapki” na oczy. Pachnie bardzo delikatnie, ale nie kawowo, a karmelowo. Podobał mi się jej zapach. Po zdjęciu maski skóra nie jest przesadnie mokra, jedynie lekko się klei - ale nie jest to niekomfortowe. Skóra jest nawilżona i lekko napięta. Uważam, że to jedna z lepszych masek w płachcie jakich używałam. Jak na jednorazowy wydatek, to ta maska jest jednak dość droga. Warto szukać jej na promocji. Nie kupię ponownie, bo nie używam masek w płachcie - tę akurat dostałam. Jednak jeżeli kiedyś miałabym jeszcze jakąś użyć, to pewnie byłaby to znowu właśnie ta.

Maska zapakowana jest w dekturowe opakowanie. Natomiast sam płat znajduje się w srebrnej saszetce. Z substancji aktywnych w masce znajdziemy: -stymulujący krążenie krwi ekstrakt z kawy, -łagodzący pantenol, -działającą łagodząco alantoinę, -ekstrakt z liści zielonej herbaty o działaniu oczyszcjacym i odświeżającym, -odmładzającą wit. E, -regenerujący i wzmacniający hydrolat z oczaru wirginijskiego, -tonizujacy wyciąg z anyżu gwiazdkowego, -wygładzajacy kolagen hydrolizowany. Ale żeby nie było tak miło maska w składzie posiada PEG i kontrowersyjne konserwanty. Srebną saszetkę bez problemu można rozerwać. Nie potrzebne są nożyczki. Maska jest dobrze nasączona beżową substancją. Nic nie cieknie w trakcie nakladania. Posiada dziwny zapach, który nijak ma się do aromatu kawy. Maska posiada dziwne klapki na oczy. Do tego jest źle skrojona. Usta wycięte są za wysoko, a oczy za nisko. Gdy chciałam ją lekko przesunąć to rozerwała się w palcach. W trakcie użycia maska nie wywołuje żadnych efektów ubocznych. Nic nie piecze, ani nie szczypie. Wręcz jest komfortowa w użyciu, ponieważ miałam wrażenie, że lekko chłodzi skórę. Po zdjęciu maski naczynka są wyciszone, skóra uspokojona, rozjaśniona, a jej koloryt jest wyrównany. Na skórze pozostaje lepka warstwa. Rano skóra była promienna, nawilżona i wypoczęta. Ale taki efekt utrzymuje się krótko. Po dobie skóra wróciła do stanu sprzed użycia maski. Zalety: +opakowanie, +nie cieknie, +nie podrażnia, +nie zapycha, +przyjemnie chłodzi i uspokaja skórę, +/-skład. Wady: -krótkotrwałe efekty, -rozrywa się, -źle skrojona, -zostawia lepką warstwę.

Za maskami w płachcie nie przepadam, ta jednak zaskoczyła mnie pozytywnie. Osobiście zawsze wybieram te w kremie. Maskę otrzymałam w jednym z pudełek Glossy Box. Obowiązkowo musiałam wypróbować. Maska bardzo dobrze dopasowana do twarzy. Esencja bardzo dobrze się wchłania. Maska nie zjeżdża z twarzy, nie ma potrzeby poprawiania. Skóra po takim zabiegu jest zdecydowanie bardziej nawilżona, rozświetlona i promienna. Zaskoczyła mnie naprawdę pozytywnie. Dodatkowo przyjemnie pachnie. Polecam wypróbować

Jako fanka kawy, nie mogłam przejść koło tej maski obojętnie. Niestety zawiodłam się... O MNIE Cera mieszana z niedoskonałościami oraz pierwszymi zmarszczkami. Od maski oczekuję relaksu oraz pozytywnych efektów. OPAKOWANIE Papierowy kartonik sugeruje kawową zawartość. W środku srebrna saszetka, nie miałam problemu z jej otwarciem, nożyczki nie były potrzebne. WNĘTRZE Cienka płachta o lekko brązowym zabarwieniu (pochodzącym od esencji) i lekkim karmelowym zapachu. Skład- Średni. Mimo, że mamy tutaj dużo dobroczynnych składników (ekstrakt z kawy, pantenol, alantoina, ekstrakt z zielonej herbaty i wiele innych), to znajdziemy tu również kilka związków PEG (jeden z nich na trzecim miejscu w składzie) oraz 2 kontrowersyjne konserwanty. Kolor esencji nie pochodzi raczej od ekstraktu z kawy, a bardziej od karmelu, który znajdziemy w składzie. DZIAŁANIE Płachta sprawia wrażenie jakby była wykonania z papieru. Trzeba uważać żeby jej nie rozerwać podczas rozkładania. Zapach jest słodkawy, wyczuwalny tylko przy aplikacji, nie znalazłam tam aromatu kawy (niestety). Kształt płachty w sumie ok, jak nam coś nie pasuje, bez problemu rękami naderwiemy sporne fragmenty i łatwiej dopasujemy ją do twarzy. Śmieszne są te klapki pod oczami, ja je podwinęłam. Esencji w saszetce jest niewiele, ma prześwitujący brązowawy kolor. W przepisowym czasie nic mnie nie piekło (duży plus). Po zdjęciu, wmasowałam pozostałość, wchłonęła się ona po pewnym czasie. Niestety lepkość pozostała, musiałam lekko opłukać twarz wodą, aby poczuć się komfortowo. Z rana cera była nawilżona, rozświetlona i wyciszona, maska ma w tym swój udział, mimo że podobne efekty osiągam codzienną pielęgnacją. Na plus brak zapychania porów. To kolejna maska od L'biotica, która nie spełniła wszystkich moich oczekiwań. W porównaniu do serii Vegan, wypada średnio (tam było o wiele lepiej pod względem składu, efektów oraz jakości wykonania płachty a cena podobna). Odnoszę wrażenie że seria Vegan pod względem jakości, znajduje się o poziom wyżej. Tamte z pewnością mogę polecić, tą niekoniecznie.

Jak ja się napaliłam na nią. Była dodatkiem do gazety. Myślę kawa, karmel no wow. Ale zapach mnie nie powalił. Troszkę był ale taki jakiś... mało esencji, brakowało resztek na szyję, dekolt i ręce po prostu płachta lekko wilgotna. Mnie również się rozerwałaa więc to nie przypadek. Dziwne otwory na oczy jakby je trzeba też zakryć ale na tego nie zrobiłam bo nie pisało o tym i czy to bezpieczne. Działanie również hm ja czułam lekkie napięcie i nawilżenie, nie była lepka to plus. Coz mnie trochę zawiodła i zapachem i brakiem esencji. Nie kupię ponownie.

Ciekawa maseczka w płachcie, a wiec z mega wygodną aplikacją. Zapach ładny, delikatny i zachwycajacy. Dzieki niemu łatwo sie zrelaksować i poczuć jak w salonie kosmetycznym. Pierwsze wrażenie bardzo pozytywne. Skóra po jej użyciu jest nawilżona i koloryt wydaje sie bardziej ujednolicony, z bardzo delikatnym blaskiem. W opakowaniu jest troche za mało esencji (nie wystarczyło jej na rozsmarowanie róznież na dekolt).

Maskę kawową otrzymałam w jednym z boxów kosmetycznych, zaciekawił mnie dodatek kawy , bo maseczki z tym składnikiem jeszcze nie miałam, a opis działania zmotywował mnie do jej zastosowania. Opakowanie bardzo ładne i charakterystyczne dla większości maseczek od L'biotica. Maska umiejscowiona została w srebrnej saszetce z nacięciami do jej rozerwania, z czym nie ma żadnych problemów, zaś saszetka schowana jest dużym kartoniku. Kartonik jest śliski i błyszczący utrzymany w brązowo białej kolorystyce. Zawarte są na nim wszelkie istotne informacje dotyczące maski i jej sposobu stosowania. Maska ma postać tkaninowej płachty, jest cienka w miarę wytrzymała, choć mnie przy rozkładaniu rozerwała się w jednym miejscu, ale chyba zbyt agresywnie podeszłam do tego procesu. Jest dobrze skrojona i łatwo dopasować ja do twarzy. Zostało tutaj również zastosowane rozwiązanie, które dla mnie jest nowością, bo przy otworach na oczy jest dodatkowy kawałek materiału, który można przyłożyć na powieki, gdy zamknie się oczy. Ja jednak z maseczką się poruszam , więc nie skorzystałam z tego patentu. Płachta ma karmelowy kolor i jest idealnie nasączona, po jej wyjęciu z saszetki nie pozostało w niej nic serum, bo całe była w materiale, ale podczas trzymania na buzi nic z niej nie skapywało, a sama płachta pozostawała cały czas na swoim miejscu. Zapach jest przyjemny delikatnie słodki i karmelowy. W składzie jest sporo substancji czynnych : wyciąg z nasion i liści kawowca, wyciąg z zielonej herbaty, pantenol, alantoina , witamina E, kwas hialuronowy, ekstrakt z liści oczaru wirginijskiego, olejek z anyżu gwiazdkowego, kolagen, karmel. Nie zawiera parabenów i SLS, ale jest w niej również sporo dodatków w postaci konserwantów, pegów,edta i zagęszczaczy. Maskę na buzi pozostawiłam około 30 minut, zaraz po aplikacji czuć przyjemne chłodzenie skóry , a sama płachta wolno wysycha. Po usunięciu jej z twarzy pozostaje na skórze klejąca warstwa która wchłania się w ciągu kilkunastu minut. Moja skóra jest normalna z tendencją do przesuszania i nawilżenie jakie otrzymała było super, dodatkowo utrzymywało się cały dzień. Cera była widocznie odświeżona, a w dotyku gładka i przyjemna. Zauważalne również było delikatne jej rozświetlenie. W zasadzie to większość obietnic została spełniona. Nie odnotowała jednak zwiększenia napięcia czy sprężystości skóry. Ogólnie to z działania jestem zadowolona, cera po zastosowaniu maski wyglądała zdrowo i promiennie, była również świetnie nawilżona i odświeżona. Nie wiem czy zakupię ponownie bo efekt był, ale oczekiwałam czegoś więcej.

Maska ta wpadła w moje ręce przy zakupie boksu kosmetycznego. I łączy w sobie to co lubię z tym za czym nie przepadam. Kawę i jej zapach kocham, karmel nie - a maska ta pachnie słodkim karmelem i jet to bardzo typowy zapach. Mi osobiście to przeszkadzało i zabrało radość ze stosowania maski. Moja cera jest mieszana, z oznakami starzenia się, utratą gęstości , jędrności, brakuje jej blasku i widać często , że jest zmęczona, szara. Miałam nadzieję, że dzięki temu produktowi moja skóra dostanie energetycznego kopa, którego będzie widać. Producent obiecuję odnowę, ale u mnie efektów brak. Maska jest na tkaninie- cienka, lekka, przyjemna, pomimo ,że nie trzymałam jej w lodówce to podczas nakładania poczułam przyjemne odświeżenie. Dobrze dopasowuję się do skóry i trzyma się jej. Jest odpowiednio nasączona- ani kropli za mało , ani za dużo- perfekcyjnie. Sam płyn , którym jest nasączona mocno pachnie słodkim karmelem i jest lekko śluzowaty. Maske trzymałam 20 minut- długo, tym bardziej, że mi zapach karmelu nie podoba się. Po zdjęciu jej moja skóra wyglądała tak samo. jedyne co wyczułam to mocne nawilżenie, dla mojej mieszanej cery za mocne, skutkiem czego była przetłuszczona cera. Nie zauważyłam poprawy kolorytu, nadania blasku, poprawy gęstości i jędrności . Delikatnie odświeżyła. Podsumowując- maska ma dobry skład, jest dobrze wykonana, z przyjemnego materiału, dobrze nasączona, ale nie jest to maska dla mojej mieszanej cery, ale myślę, że dla suchej może okazać się wspaniała. Nie na potrzeby mojej skóry.

Ten zapach jest oszałamiający! Nie jestem wielką fanką masek na tkaninie, zdecydowanie wole te w kremie, ale ta dzięki relaksowi jaki niej przeżyłam trafia wysoko na mój ranking. Maseczka cudownie koi, łagodzi oraz nawilża skórę twarzy.

Cudowna maska o zapachu karmelowym. Maski L'biotica są naprawdę cudowne. Może i są drogie ale naprawdę spełniają wszystko to co objecuja producent. Maska jest bardzo nawilżona esencja kawowo-karmelową oh i też tak cudnue pachnie. Maska-tkanina ma kolor lekko brazowawo-żółty, jest doskonale docięta co pomaga w dobrym nałożeniu ją na twarzy. Naprawdę czuć, że cała esencja maski wchłania się w twarz. Naprawdę widać efekty po pierwszy użyciu. Po użyciu skóra jest nawilżona, pobudzona a także promienna. S Doskonała maseczka przed wielkim wydarzenie- doskonale wygląda makijaż po użyciu jej przed. Wygląda świeżo. Plus za brak parabenów.

Maskę znalazłam w pudełku BeGlossy. Już po otwarciu wyczułam cudowny zapach karmelu i przepadłam! Bardzo dużo produktu na tkaninie, dobrze układa się na twarzy. Efekt zauważyłam jest po pierwszym użyciu. W masce znajduje się kolagen i kwas hialuronowy który uelastycznia skórę, ujędrnia ją i nawilża. Dzięki nowoczesnej technologii i ciepłocie ciała substancje aktywne zawarte w masce są stopniowo uwalniane tak by mogły się wchłonąć w głębokie warstwy skóry.

Maskę dostałam w jednym z subskrybowanych przeze mnie pudełek kosmetycznych. Nigdy dotąd wcześniej nie widziałam tej maski w popularnych drogeriach, okazało się, że maskę można dostać w aptekach oraz online. Jej cena to około 15-18 zł/ sztuka. Maska zapakowana jest w tekturowe opakowanie, które zawiera wszystkie informacje na temat tego jak ma działać produkt oraz jej składu. Opis producenta brzmi następująco: Niweluje oznaki zmęczenia, pozostawia skórę świeżą i promienną, stymuluje krążenie krwi, zwalcza wolne rodniki. Dzięki nowoczesnej technologii substancje zawarte w masce są doskonale wchłaniane i wnikają w głębokie warstwy skóry. Ekstrakt z nasion kawy arabskiej oraz liści zielonej herbaty posiadają właściwości przeciwstarzeniowe, antyseptyczne i oczyszczające. Jako przeciwutleniacze, wychwytują wolne rodniki i neutralizują ich powstanie. Obecny w maskę kolagen i kwas hialuronowy uelastyczniają skórę, co sprawia, że staje się jędrna i optymalnie nawilżona. Szczerze mówiąc producent obiecuje wiele, ale ja zupełnie się z tym zgadzam, z szarej skóry, zmęczonej dniem codziennym po zdjęciu maski w lustrze zobaczyłam, bardzo dobrze, dogłębnie nawilżoną, odżywioną, rozpromienioną twarz. Ponad to efekt nawilżenia skóry utrzymał się na kilka dni po aplikacji maski. Działanie jest bardzo dobre bo ja czułam się jak bym wyszła właśnie od kosmetyczki po porządnej maseczce oczyszczająco-nawilżająco- regenerującej. W kwestiach technicznych maski, muszę powiedzieć, że mi dobrze pasowała, płachta jest lekka, ale jednocześnie lekko twarda, nie jest to taka typowa płachta mocno nasączona, która jak ma formę żelu. Zdecydowanie płachta ma swój rozmiar, kształt i nie zachowuje się tak plastycznie jak mocno nasączone płachty. Bardzo dobrze, mocno przylega do skóry, co ciekawe, można zamknąc oczy i położyć na nie płachtę, bo producent uzupełnił maskę w część na powieki, ja jej jednak nie użyłam, ale jest to coś nieco innego niż powszechnie w maskach spotykamy. Płachta jest bardzo dobrze wykrojona i nie ma mowy o spadaniu, czy odklejaniu się, Według mnie górna półka wśród płacht,, brawo L'Biotica. Zapach maski jest wspaniały to zapach syropu karmelowego wraz z kawą. Maska pachnie przepięknie, świetnie się ją nosi na twarzy, na prawdę pozwala na odrobinę relaksu, wszystko dobrze przylega, nic nie kapie, pięknie pachnie, maska ideał. Reasumując na maskę trzeba wydać nieco więcej niż na popularne maski za mniej niż 10 zł, ale cena jest tego warta, maska robi robotę, skóra jest perfekcyjna, a efekt pozostaje na kilka dni. I ten zapach<3 Szczerze polecam ten produkt. Oczywiście po pierwszej aplikacji skusiłam się ponownie na maskę i stosowana 2 razy w tygodniu dała wspaniały efekt, na pewno kupię kolejne jej opakowania.

Maseczka jest w płachcie a ja takie lubię najbardziej. Ma cudowny zapach syropu karmelowego. Tkanina jest bardzo mocno nasączona serum. Spokojnie by wystarczyło na jeszcze jedną aplikację lub więcej. Buzia po masce jest mocno nawilżona. A co najważniejsze nie lepi się. Skóra jest gładka, odżywiona, promienna i rozświetlona. Również mnie też nie podrażnia a moja skóra jest bardzo wrażliwa. Jestem nią mega zachwycona!

Maseczka o miłym karmelowy zapachu prosta aplikacja dobrze nawilża, odżywia i ujędrnia skórę nie podrażnia, nie uczula, nie brudzi Świetna maska gdy chcemy błyskawicznie odświeżyć zmęczoną skórę

Właśnie zdjęłam z buzi i jestem zachwycona! Kupiłam maseczkę, bo zaciekawiło mnie opakowanie za szybą w aptece. Pierwsze wrażenie po wyjęciu z folii - zapach lekko przypalonych ciasteczek. W zasadzie nie mam zdania, czy mi się podoba, czy przeszkadza, ale po chwili po położeniu zapach staje się neutralny. Maseczka wygląda jak zamoczona w kawie/herbacie, trochę jak przybrudzona i nie jest to może atrakcyjne, ale dzięki temu super widać, jak po zdjęciu tkanina jest prawie biała, więc skóra wchłonęła większość substancji. Super! Twarz po maseczce jest mega nawilżona, odświeżona, taka nasycona i przyjemna w dotyku. Co ważne, nie klei się, jak po niektórych maskach, których się nie zmywa. Bardzo polecam! Szczególnie ciasteczkożercom ;)