Atopalm Real Barrier, Extreme Creme Krem do twarzy

Krem okazał się dla mnie świetnym produktem okluzyjnym. mam cerę odwodnioną i zamknięcie pielęgnacji takim "płaszczem" jest ważne by woda nie uciekała mi nadmiernie z naskórka. O ile kosmetyk sam w sobie nie daje mi wystarczającego nawilżenia to idealnie chroni skórę, jest taką kołderką. - OPAKOWANIE to słoik z białego plastiku o prostej, estetycznej grafice. Zamykany za pomocą plastikowej, białej nakrętki posrebrzanej od góry i z boku. Producent dołożył do opakowania szpatułkę, która pozwala wydobyć odpowiednią ilość kremu z opakowania w sposób higieniczny. - KONSYSTENCJA: produkt posiada zwartą formułę, jest bardzo gęstym, sztywnym kremem (jak margaryna). Szpatułka gładko nabiera krem, który zachowuje swój kształt. Rozciera się bardzo przyjemnie, jakby nakładać na skórę masełko, ale bez efektu tłustości, błyszczenia jak przy rozpuszczonym maśle. Krem dobrze się wchłania, a na skórze pozostaje jedynie ochronny film. Konkretny z jednej strony, ale z drugiej w ogóle nie obciąża, jest tłusty w komfortowy sposób. Skóra jest natłuszczona, ale nie oblepiona, nie świeci się niemiłosiernie, a jedynie pozostaje satynowe wykończenie. Coraz cieplejsza pogodna nie powoduje by krem zrobił się bardziej obciążający dla mnie (a dodam, że mam cerę przetłuszczającą się) świetnie sprawdza się w sezonie wiosennym jak i chłodniejszym. - ZAPACH: delikatny, słabo wyczuwalny, troszkę.... szpitalny, ale nie zniechęca bo nie jest nieprzyjemny i szybko znika - DZIAŁANIE: krem kupiłam pod kątem nawilżenia odwodnionej cery, jednak tu nie jest on wystarczający. Nic to jednak ponieważ produkt idealnie sprawdza się w roli okluzji, którą zamykam wieczorną pielęgnację, a w sezonie jesienno-zimowym stosowałam też czasem jako ochrona przed chłodem, jednocześnie domykając też poranną pielęgnację. Spokojnie nakładałam jeszcze na to spf. Po aplikacji preparatu na pielęgnację skóra była pokryta ochronną warstwą, która też dodatkowo łagodziła, mocno zmiękczała i wygładzała naskórek.

Świetny krem! Moja skóra wręcz z niego pije, a jest mieszana, trochę po stronie suchej często. Ceramidy, peptydy, do tego składnik z wąkrotki azjatyckiej, wszystko robi robotę. Bałam się tego kremu, bo moja cera lubi się zapychać, ale potrzebowałam czegoś cięższego, bo była nieprzyjemnie sucha i ściągnięta. Jest bardzo treściwy, ale nie zostawia jakoś specjalnie tłustej warstwy, wręcz przeciwnie, pięknie się wchłania. Zapach jest dość..mocny, Trochę ..ziołowy? Na pewno przy nim zostanę, nie wiem jak w lato, czy nie będzie za ciężki (ewentualnie na noc), ale po otwarciu masz 12 miesięcy na zużycie także spoko :))

Używałam wersji 10 ml z zestawu podróżnego, która wystarczyła na okres ok. 3 tygodni stosowania na noc. Krem ma ciekawą konsystencję. W pierwszej chwili myślałam, że będzie to gęsty, "tępy" krem, którego będzie trzeba bardzo dużo nałożyć, żeby rozprowadzić na całej twarzy, ale nic bardziej mylnego. Standardowa ilość bardzo ładnie się rozprowadza. Niestety pozostawia lepki film, który się nie wchłania. Mimo to nie zapycha. Skóra jest długotrwale nawilżona, dzięki temu na dzień mogę stosować jakiś lekki krem pod makijaż. Wydaje mi się, że delikatnie przyspieszał gojenie się niespodzianek na twarzy czy różnych podrażnień i ran. Niestety z uwagi na lepkość, którą pozostawia raczej do niego nie wrócę. Tym bardziej, że bardzo podobnie zadziałał na moją skórę krem Intense Moisture Cream z tej samej serii, który ma lżejszą formułę i lepiej się wchłania.

Jak to możliwe, że tyle czasu nie wiedziałam, że ten krem istnieje! Od lat zmagam się z trądzikiem różowatym podkręcanym alergiami. Dużo przebywam na zewnątrz niezależnie od pogody. Czasem moja twarz wysmagana wiatrem czy deszczem płonęła jak pochodnia. Rozpoczęłam poszukiwania kremu barierowego, który trochę odizolowałby skórę od warunków zewnętrznych i przy okazji trafiłam na krem, który odbudował barierę hydro-lipidową mojej wiecznie podrażnionej skóry. Jest to dla mnie absolutny hicior, ostatnio używam go na dzień i na noc. Skóra dawno nie była tak uspokojona. Opakowanie to spory plastikowy słoiczek mieszczący 50 ml produktu, ma w zestawie malutką szpatułkę do aplikacji. Tak szczerze, to jak go na początku otworzyłam to natychmiast zniechęciła mnie sztywna i treściwa konsystencja tego kremu. Takie masło do ciała. Pomyślałam, że skóra nie będzie oddychać ale to tylko złudzenie. Krem bardzo szybko się wchłania i leczy ze wszelkich przesuszeń i podrażnień. Jak potrzebuję większej ochrony to nakładam grubą warstwę. Jest bardzo bezpieczny a mam bardzo kapryśną cerę, która łatwo ulega podrażnieniom.

Próbkę kremu otrzymałam do zakupów w jednym ze sklepów internetowych. Starczyła mi na dwa razy. Muszę powiedzieć, że krem jest rewelacyjny. Bardzo dobrze nawilża skórę i jednocześnie jej nie obciąża. Ma bogatą konsystencję, więc używałam go na noc, ale nie jest lepki i niekomfortowy. Rano skóra jest nadal nawilżona i miękka. Tak samo po umyciu twarzy. Efekt jest długotrwały, z czym rzadko mogłam się spotkać do tej pory. Nie jestem pewna, czy na 100% nie zapycha, bo używałam go krótko. Jesli miałabym go kupić jako pełnowymiarowy produkt, to nie stosowałabym go tak często, więc mam nadzieję, że nie zapchałby mi porów.

Nigdy nie miałam takiego produktu do mojej twarzy która często jest sucha i zwiotczała. Krem jest bardzo skoncentrowany ale rozprowadza się bardzo łatwo i delikatnie nawilżając momentalnie skórę. Ponadto zauwazyłam że zostaje na skórze coś w stylu filmu ochronnego co też odzwierciedla się tym iż zamiast nawilżac twarz 3 razy dziennie, robię to już tylko po myciu twarzy.