Gracja Bio, Krem odżywczy 

Krem kupiłam na jednej z aukcji internetowych. Opakowanie to szklany słoiczek o pojemności 50 ml, zapłaciłam za ten krem jedynie 9 zł Krem kupiłam przypadkowo, dodałam go do koszyka by nie płacić za przesyłkę ale pozytywnie się zaskoczyłam jego jakością za tak niską cenę, krem ma przyjemny delikatny zapach, gęstą treściwą konsystencję, dobrze się wchłania, sprawdza się jako krem pod makijaż, jest wydajny. Skóra po zastosowaniu jest nawilżona, odżywiona i wygładzona. Plus za skład 98% składników pochodzenia naturalnego oraz eko opakowanie i przyjemną szatę graficzną. Podsumowując dobry solidny średniak o naturalnym składzie w atrakcyjnej cenie. Polecam wrażliwcom i alergikom.

Krem jeśli chodzi o samo nawilżenie jest dużo lepszy od drogich kremów aptecznych, nie uczula, skóra jest gładka i miękka, producent tu nie obiecuje cudów ten krem ma tylko odżywiać i to robi, mam skórę suchą a po tym kremie jest duża różnica i kosztuje tylko 13 zł

Nie spotkałam się wcześniej nigdy z marką, ani nawet teraz nigdzie nie widzę kosmetyków (tego kremu również). Dołapałam go w marcu zeszłego roku, gdy ludzie pandemicznym szale opróżniali sklepowe półki, jakby na drugi dzień mieli pozamykać drogerie na wieki. Jako, że nie byłam gotowa na taki obrót spraw, nie zrobiłam wcześniej zapasów, wzięłam więc krem, który wydawał mi się najsensowniejszy z tego co było dostępne na tamten czas. Największym plusem kremu jest to, że nie spowodował pogorszenia stanu mojej cery. Po za tym nie wyróżnia się niczym więcej. Faktycznie, nieco wygładza cerę i sprawia, że jest miękka w dotyku, ale nie jest to jakiś efekt wow, którego nie osiągnęłabym jakimkolwiek innym kremem. Jest dość wydajny, przez to, że nakładam bardzo cienką warstwę kosmetyku, inaczej nie ma opcji aby się wchłonął do końca. Jeśli chodzi i opakowanie, to pod kątem dbania o środowisko na plus kartonik oraz szkło, jednak jeśli mowa o higienie, to za słoiczek minus- po nie ma opcji zachowania hieny, gdy codziennie się je otwiera i grzebie paluchami w kremie. I w sumie nic więcej nie jestem w stanie o nim powiedzieć. Jest bo jest, używam dla zużycia, trochę pomaga, ale nie szkodzi. I tyle.

Po ten krem sięgnęłam już kilka miesięcy lat temu, kiedy moja skóra rozpaczliwie potrzebowała odżywienia. Nie ukrywam, skusiło mnie ekologicznie i ładne opakowanie. Ale przejdźmy do rzeczy bez przedłużania. Krem jest wegański, zawiera m.in. ekstrakt z owsa dzięki czemu dosyć dobrze nawilża oraz natłuszcza skórę. Nadaje się pod makijaż, jednak zauważyłam, że moja trądzikowa cera ma skłonność do wyświecania się bardziej niż zwykle. Efekty? Dosyć przeciętne. Zapach jest słodki, dosyć mdły. Na początku mnie zachwycił, potem mi zdecydowanie obrzydł. Co za dużo, to nie zdrowo ;) Na plus zdecydowanie wydajność, jedno opakowanie męczyłam ponad 7 miesięcy. Czy polecam? Myślę, że warto sięgnąć po ten krem jeśli nie oczekujemy znacznych efektów a szukamy kremu który przede wszystkim nawilża.