Raczej lekki humektant z przewagą emolientu,o dobrym składzie,nie zawsze dla cer skłonnych do zapychania i o atrakcyjnej pojemności
Bogaty to on ma skład,ale niekoniecznie działanie i konsystencję ;)Na markę trafiłam przypadkiem,u koleżanki odkryłam odżywkę do włosów,która miała przyjemnie emolientowy skład i równie przyjemne działanie.
Zainteresowałam się więc szerzej ich ofertą. Na pierwszy rzut wybrałam ten krem, ich składy wydają się z pozoru podobne,ale różnią je substancje aktywne, czyli te które zazwyczaj widnieją przy końcówce składu. Tu mamy algi,ekstrakty z jarmużu i pietruszki,brzmi ciekawie jakby nie patrzeć, skusiła mnie ta chlorella, czytając o jej działaniu na skórę sugerowalam się przede wszystkim wzmacnianiem naczyń krwionośnych. I wszystko super, ale podstawą jest kombinacja gliceryny,aloesu i kilku różnych olei,które wydaje mi się,że nie do końca służą mojej skórze.
Zadowolona z siebie,że upolowałam go na allegro i zrobiłam interes życia zabrałam się ochoczo do testów. No i jak to się skończyło..P
osiadam go już czwarty miesiąc,możliwe że nawet dobijam do piątego,jak do tej pory zużyłam pół opakowania i mogę śmiało stwierdzić,że nie znalazłam na niego sposobu i chyba nie jest dla mnie. Jak sobie sprawdziłam kiedy do mnie dotarł to już w styczniu. Mój stosunek do niego jest ambiwalentny, bywają dni że sprawdza mi się a bywają,że podchodzę do niego jak pies do jeża.
W danym momencie potrzebowałam głównie lekkiego kremu na dzień pod mój krem z filtrem,cerę mam mieszaną, ale po 30 stce z większymi potrzebami niż kiedyś, nadal wrażliwą na zapychanie, skłonną do rozszerzających się naczynek, już z drobnymi zmarszczkami.
Jakie są wady kremu? Ano nie nawilża zbyt intensywnie, pod koniec dnia czuje lekkie ściągnięcie skóry, a rano to już w ogóle znika jak kamfora. Musem jest tu użycie jakiegoś albo mocno nawilżającego serum pod ten krem lub innego kremu,który ma takie właściwości.
Moim zdaniem,to po prostu bardziej krem zapewniający lekką okluzje z nieznacznym działaniem nawilżającym, idealny dla osób,które nie przepadają za używaniem olei w postaci czystej czy olejowym serum, szczególnie na dzień. Na twarzy zachowuje się mniej więcej jak delikatna warstwa nie wnikającego do końca oleju, ale w ilości dopuszczalnej na tyle,żeby nie ociekać tłuszczem i przyklejać do ściany i każdego paprocha atakującego nas z nienacka podczas wiatru,taka właśnie chroniąca skórę warstwa przed czynnikami atmosferycznymi, smogiem itp.
Domyślam się,że inaczej oczywiście będzie reagować na niego skóra sucha, czy normalna,ale w przypadku mojej mieszanej cery jest właśnie tak. Na pewno nie ma też co liczyć na mat,ale na lekki glow już tak. Powiem szczerze,że z wiekiem doceniam bardziej to drugie, mat jednak uwidacznia wiek skóry, co nie znaczy, że lubię jak mój nos błyszczy się jak wypolerowany. Po użyciu tego kremu jest optymalnie,nie zwiększa nadprodukcji sebum, ale czasem muszę tą strefę T odcisnąć chociażby w bibułkę matującą, szczególnie kiedy jest większe słońce.
Da się spokojnie zaaplikować też na niego podkład,puder,CC czy BB, ale ja robię to niezwykle rzadko, nie zauważyłam jednak żeby stanowił wtedy problem mimo tej delikatnej warstwy.
Co sprawia,że bywam na niego nasrożona? Ano to,że on mnie po prostu czasem zapycha, tworzą się drobne "glicerynowe" krostki,które jakby nie patrzeć są irytujące,nie powstają za każdym razem,ale jednak. Używam kosmetyków z gliceryną, ale w rozsądnych ilościach, tu najwidoczniej kombinacja gliceryna, aloes i niektóre z olei w składzie (może ten sezam? może shea?) potrafią dać taki efekt.
Gdyby on był jakimś nawilżająco- odżywiającym sztosem mogłabym jeszcze rozważać powrót do niego,ale niestety jest taki po prostu dobry,a nie bardzo dobry. Składniki aktywne ma ciekawe, ale też jakiegoś wpływu na naczynka czy koloryt skóry nie zauważyłam, no może delikatne rozjaśnienie i ujendolicenie, ale podkreślam,że delikatne. Na pewno skóra robi się gładsza,bardziej miękka, no i to tyle.
Sięgam więc po niego od czasu do czasu a wykańczam głównie na szyję i dekolt,czasem do rąk. Na poczatku dzielnie używałam go codziennie,ale po kilku tygodniach poddałam się i kupiłam inny krem na dzień.
Możliwe,że ta ochrona przed czynnikami zewnętrznymi jest, wpływ na naczynka czy antyoksydacje,tu trzeba zapewne dłuzszego stosowania,ale to dla mnie jednak za mało żeby być zachwyconą. Szkoda,liczyłam na dużo,super i tanio a wyszło jak zawsze ;D. Dla mnie to takie 3+.
Polecam go za to osobom,które nie mają skłonności do zapychania, i odwadniania skóry, również tym,które są jeszcze przed 30 stką, oraz osobom z bardziej suchą skórą,ale nie jako podstawowy krem,ale dzienny okluzyjno-ochronny,nawet jako lekkie olejowe serum, na inne nawilżające kosmetyki.
Na plus zdecydowanie pojemność i cena do pojemności, brak silikonów, parabenów i innej szkodliwej chemii w składzie.
Delikatny, nieinwazyjny i przyjemny zapach.
Krem ma biały kolor,z początku lekko bieli,nie podrażnia i nie uczula, przynajmniej mnie.
Raczej już do niego nie wrócę.
Zalety:
- Przyjazny skład, dużo ciekawych składników aktywnych (algi,pietruszka,jagody goji),olei jak sezamowy,z róży, awokado,shea,jojoba plus aloes i gliceryna (co w gruncie rzeczy dla niektórych może być tu zaletą).
- Cena atrakcyjna do pojemności,pojemność większa niż zazwyczaj.
- Opakowanie na pompkę co ułatwia dozowanie i sprawia,że jest bardziej higieniczne.
- Lekkie nawilżenie i lekka okluzyjna warstwa na skórze,która może dawać fajny połysk skórze oraz rzeczywiście chronić ją przed czynnikami środowiskowymi.
- Może być alternatywą do olejowego serum lub oleju w czystej postaci.
Wady:
- Wspomniany skład na mojej mieszanej cerze okazał się kombinacją,która czasem ja zapycha.
- Na moje potrzeby nawilżenie jest za słabe, nawet na dzień. Odżywienie takie akurat.
- Okluzja nie jest dla mnie problemem, ale niekiedy ta strefa T wymagała bibułek matujących.
- Pompka nie ma zabezpieczenia przed otwieraniem,jest tylko blokada,co w podróży może skończyć się różnie.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie