Rituals The Ritual of Hammam, Black Soap Czarne mydło

Czarne mydło z serii The ritual of hammam dostałam w prezencie. Kiedyś używałam czarnego mydła innej firmy , ale było bez żadnych dodatkowych składników typu olejki eteryczne, olej rycynowy. No właśnie. Do wyrobu prawdziwego savon noir wykorzystuje się tylko dwa składniki: macerowane (czyli długo moczone) w soli potasowej czarne oliwki oraz oliwę z oliwek. To właśnie oliwki nadają mu ciemnobrązową, a nawet czarną barwę. Po przejrzeniu listy składników Czarnego mydła The rituals, nie znajdziemy tam maceratu z oliwek. Jest dodana oliwa. Za pienienie się nie odpowiada sól potasowa, a olej rycynowy. Czarny (wręcz węglisty) kolor uzyskano za pomocą tlenku żelaza (CI 77499). Dodatkowo znajdziemy tu jeszcze kopolimer kwasu akrylowego i alkilometakrylanu, który jest dość wysoko na liście składników i odpowiada za stworzenie na skórze filmu dającego wrażenie nawilżenia. Wysoko też znajduje się komponent o nazwie Parfum. Może się pod nią kryć cokolwiek. Podsumowując: to nie jest czarne mydło, a żel pod prysznic o konsystencji pasty, wykorzystujący nazwę zupełnie innego specyfiku. Lepiej kupić prawdziwe czarne mydło za o wiele mniej pieniędzy.

Czarne mydło odnalazłam w kalendarzu adwentowym. Kolejny produkt w tym kalendarzu który dostajemy naprawdę w świetnej pojemności to pierwszy jak dla mnie plus. Drugim natomiast była dla mnie możliwość poznania całkiem nowego jak dla mnie produktu. Jest to pierwsze u mnie czarne mydło - dodatkowo do mydła jest dołączona rękawica myjąca do ciała dzięki której możemy sobie przeprowadzić we własnej łazience prawdziwy oczyszczający rytuał. Opakowanie to standard jak na markę Rituals. Charakterystyczna dla marki prosta szata graficzna , w tym przypadku w odcieniu brązu , tuba wykonana z miękkiego plastiku , zatyczka bardzo dobrej jakości. Produkt ten ma bardzo ciekawą konsystencję - wygląda jak gęsta czarna pasta , jednak ma taką domieszkę olejku dzięki czemu konsystencja robi się lżejsza i nie oblepiająca. Zapach jak dla mnie to niestety minus tego produktu. No ale to już indywidualna preferencja - pachnie eukaliptusem a ja akurat takich zapachów w kosmetykach unikam bo nie są w moim guście ale na pewno są zwolenniczki takich odświeżających aromatów - ja niestety do nich nie należę i właśnie przez zapach używanie tego mydła lekko mi ciążyło , właściwości pielęgnacyjne ma natomiast świetne. Po ciele rozprowadzić go bardzo łatwo - nie jest to tępy produkt. Czarne mydło po zetknięciu z ciałem robi się praktycznie całkowicie transparentne , jakieś tam drobne zacieki na ciele zostają ale łatwo je zmyć - samo mydło nie brudzi również wanny. Zdziwiło mnie również to , że to mydło praktycznie się nie pieni , no ale to u mnie typowa kwestia przyzwyczajenia jak i pewnie u każdej z nas. Muszę przyznać , że naprawdę świetnie odświeża ciało , bardzo dobrze je również oczyszcza. Można go używać również do twarzy - ja nie próbowałam gdyż nie chciałam zmieniać obecnie używanego preparatu . Spłukać je bardzo łatwo a to , co zaskoczyło mnie najbardziej to to , że po spłukaniu mydło zostawia na ciele taką olejkową warstewkę - dokładnie jak niektóre peelingi do ciała , i nie jest to w moim odczuciu warstewka oblepiająca. Po użyciu ciało jest leciutko natłuszczone - czyli pierwszy w moim życiu produkt do mycia ciała o delikatnych właściwościach nawilżających. Skóra w dotyku jest mięciutka i delikatnie wygładzona . Czuje , że jako posiadaczka skóry normalnej na ciele mogłabym z powodzeniem darować sobie użycie balsamu do ciała ( no ale robię to bo lubię ) Podsumowując to świetny produkt oczyszczający który jest wydajny , doskonale oczyszcza ciało , nie wysusza go ( a nawet leciutko nawilża ) nie podrażnia. Od produktu tego typu ja nie oczekuje niczego więcej.