Avon True, Ageless Protecting Day Cream SPF 30 Krem ochronny na dzień SPF30 z kapsułkami antyoksydantów

Krem mieści się w małym szklanym słoiczku z zakrętką. Po jej odkręceniu krem jest jeszcze zabezpieczony plastikiem. Nowy słoiczek był jeszcze w tekturowym pudełeczku. Krem ma gęstą konsystencję która jest bardzo ciężka jak dla mnie. Jest on biały ze złotymi drobinkami. Ciężko się go rozsmarowuje i wsmarowuje w skórę chociaż drobinki łatwo się rozpuszczają. Po rozsmarowaniu na buzi zostaje taka ciężka warstwą kremu, buzia zostaje tłusta. Co prawda krem dobrze nawilża skórę i daje jej odżywienie ale raczej po niego kolejny raz nie sięgnę. Co do plusów kremu to ma on duży spf bo aż 30.

Krem kupiłam na lato bez wiedzy jaka ma konsystencje. Totalnie w ciemno. I jakże było moje zdziwinie gdy zobaczyłam że krem ma dość ciężka konsystencje. Kupiłam w zestawie z kremem na noc i w pierwszym tempie myślałam że pomyliłam kremy. Ciężki, tłusty. Bardziej na zimę niż lato. Ok filtry używamy cały rok ale błędnie pomyślałam że to będzie fajny lekki krem na lato pod makijaż. Drobne kapsułki zawarte w kremie nie rozcierają się dobrze na skórze. Zapach ok. Wydajny. Cena ok

Krem zakupiłam wyłącznie ze względu na dosyć wysoki SPF, nie przez obiecywane przez producenta efekty. Skusiła mnie też jego cena bo w promocji kosztował zaledwie 17 zł. Produkt zapakowany w estetycznym, szklanym słoiczku - opakowanie wygląda ładnie. Dodatkowo słoiczek znajdował się w kartoniku na, którym widniał min. skład. Przechodząc do działania - nie spodziewałam się aby krem rzeczywiście zapobiegał starzeniu się skóry w jakiś znaczny sposób, myślę, że polega to jedynie na nawilżaniu skóry dzięki czemu zachowuje ona dłużej zdrowy wygląd i kondycję. Krem jest całkowicie biały, ma dosyć gęstą konsystencję ale nie na tyle aby nie dało się go szybko rozsmarować na twarzy. Po zaaplikowaniu kremu twarz dosyć mocno się świeci. Dodatkowo w kremie zanurzone są kuleczki mniejsze i większe -według producenta kapsułki antyoksydantów, i o ile te mniejsze rozpuszczają się na twarzy bez większego problemu, o tyle te większe nie chcą się wtopić w skórę - albo pękają i osłonkę trzeba z twarzy zdjąć albo nie pękają wcale. Tak czy tak trzeba bawić się w wydobywanie ich z twarzy. Jest to dosyć uciążliwe, ale na szczęście tych większych kuleczek jest mniej. Krem nawilża dosyć dobrze i na dłuższy czas. Stosując go nie zauważyłam widocznych oznak działania słońca, mimo iż byłam wystawiona dosyć często na jego ostre działanie , więc SPF jak najbardziej zasługuję na pochwałę. Podsumowując: krem mnie nie powalił, ot podstawowy krem. Nie wyrządził mi krzywdy, nie zapchał porów i nie spowodował wysypu krost. Nawilżał całkiem ok i chronił przed słońcem co się chwali. Myślę, że będzie odpowiedni dla osób, które nie wymagają nawilżenia na wysokim poziomie i poszukują kremu z filtrem, który nie bieli twarzy, a efekt świecenia i wyciąganie drobnych kuleczek z twarzy im nie przeszkadza. Raczej nie ma co liczyć na efekt odmładzający.

Krem ma bardzo gęstą konsystencję, jest dla mnie "za ciężki". Jednak kapsułki z antyoksydantami zawarte w kremie to bardzo kiepskie rozwiązanie. Trzeba wydziobywać z twarzy kapsułki po zastosowaniu kremu... Po pierwszym zastosowaniu kremu już wiadomo, ze jest on do niczego, nawet nie jestem w stanie zastosować go na tyle, by sprawdzić jego działanie przeciwstarzeniowe.

Dostałam próbkę tego kremu w saszetce, razem z żelem na noc, którego jeszcze nie użyłam. Ageless? Oj, czy to krem odmładzający? Ale ja nie potrzebuję jeszcze odmładzania - tak sobie pomyślałam. Na próbce nie napisali nic szczególnego, w internecie też nie znalazłam jakichś specjalnych informacji co to za krem. Nie miałam też w planie pisać recenzji, ale po użyciu zmieniłam zdanie. Krem jest gęsty, więc odrobina wystarczała do pokrycia mojej tłustej cery. Kapsułki szybko się rozpuszczały. Jako, że producent deklaruje spf 30 wiedziałam, że krem może powodować mega błyszczenie. I tu się nie pomyliłam - świeciłam się jak gwiazda. Na krem nakładałam makijaż, który trzymał się dobrze, nie ciastkował i nie znikał - więc tutaj jest plus. Zapach był przyjemny, kojarzył mi się z innym kremem z Avonu, który kiedyś miałam i o dziwo sobie chwaliłam. Jednak krem zrobił mi małą krzywdę, której zupełnie się nie spodziewałam. Nie jestem alergiczką, nie uczula mnie żadne jedzenie (a przynajmniej nic o tym nie wiem), czasem tylko kosmetyk zrobi mi ała. I właśnie w 4 dniu stosowania kremu, po nałożeniu go rano, zaczynałam szykować się do zrobienia makijażu. Siadam przed lustrem i oczom nie wierzę - pół czoła i górne części policzków mam pokryte czerwonawymi plamkami i mini krosteczkami - przecież 10 minut wcześniej ich nie było! Nic innego nie zmieniałam w kosmetykach, więc obwiniam o ten stan moją próbkę. Natychmiast umyłam twarz. Na szczęście pod podkładem skóra wyglądała normalnie. Wieczorem, gdy zmywałam makijaż, po podrażnieniu nie było śladu. Resztę próbki wyrzuciłam. To chyba początek końca mojej przygody z pielęgnacją twarzy w Avonie.

Kupiłam tem krem w raz z żelem na noc który jest totalnym nie wypałem! ale to w innej recepcji . Krem na dzień jest gesty z kapsułkami antyoksydantów pięknie pachnie i bardzo dobrze odżywia i nawilżona moją cerę po 40 setce . Kapsułki tez dość szybko się rozpuszczają nie zostawiają kolorowych kleksów . Cena tez przystępna około 26 zł dość wydajny w ślicznym szklanym słoiczku . Moja mama troszkę starsza kobitka tez bardzo zadowolona z kremiku ! Nie zauważyłam jakiegoś wielkiego wow ze zmarszczkami no ale w tym wieku to już nie takie proste ????