Pielęgnacja twarzy to dla mnie podstawa, zwłaszcza w dobie przeróżnych specyfików, takim właśnie jest AKTYWATOR od SUNEW. Sama nazwa aktywator wywiera pozytywne wrażenie, wydaje się nam, że jest to coś innowacyjnego, innego, jednak nie wiele się różni od serum.
Pierwsze co rzuca nam się w oczy to opakowanie, ładna szata graficzna, kartonowe pudełeczko, a w środku szklana buteleczka w kolorze złota z czarnymi napisami. Udogodnienie to pipetka, którą z łatwością dozujemy ilość serum. Na opakowaniu znajdziemy standardzik, czyli skład, opis jak stosować, termin przydatności.
Jeśli chodzi o samo serum, jest ono bezbarwne, bezzapachowe, w miarę gęste, nie spływa przy nałożeniu, jedynie do czego się mogłabym doczepić, to zbyt szybko się wchłania, do tego stopnia, że nie nadążam z nakładaniem na całą twarz.
Serum stosuję przed nałożeniem kremu i tu UWAGA! Nie pod każdy krem się nadaje. Moje początki były z krem nawilżającym. Pierwsze użycie ok, ale kolejne to masakra, strasznie pozapychało mi cerę, i pojawiło się sporo wyprysków. Po odłożeniu i przejściu na inny krem nawilżająco- odmaladzajacy było o niebo lepiej.
Jaki efekt po nim powinno się uzyskać wg producenta?
Otóż po jego zastosowaniu nasza cera powinna być bardziej sprężysta, elastyczna, drobne zmarszczki spłycone, kolor ujednolicony.
Jak jest?
Mam cerę suchą, z tendencją do miejscowego przesuszenia, dodatkowo pojawiły się drobne mimiczne zmarszczki. Po jego zastosowaniu owszem cera staje się bardziej gładsza, drobne zmarszczki spłycone, jednak co do ujednolicenia koloru, nie zauważyłam tutaj spektakularnej zmiany. Plus za to, że krem lepiej się wchłania.
Aktywator w takiej cenie może odstraszać przed zakupem, więc nie wiem czy bym się na niego drugi raz pokusiła.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie
Otrzymałam w ramach testowania na Wizaz.pl