C-Thru Wanderlust Dream EDT 

Koniec! Nigdy więcej C-Thru. Po zużyciu "łonderlusta" kończę z całą marką. Tym razem zauroczył mnie błękitny flakonik. Zapach z opakowania testowego był też niczego sobie a cena rewelacyjna przy ubogim portfelu i to na tyle zachwytów moich. Fakt! Na początku byłam zadowolona, chociaż ten akurat produkt markowy błyskawicznie ulatniał się z mojej skóry i ubrań. Nawet godziny nie wytrzymywał! W miarę jak używałam tej wody zaczęła mnie coraz bardziej drażnić: ot takie tam zwyczajne pachnidełko bliżej-kwiatowo-nieokreślone. No tak: nieokreślone. Z jakimś tam przebłyskiem tegoż jaśminu z opisu, który mnie chyba w nim drażnił coraz bardziej. W każdym bądź razie nieodwołalnie podjęłam decyzję: wchodzę na nieco wyższą półkę cenową i dość tanich pachnideł! Ale jestem z siebie dumna.... Znaczy z mojej determinacji... To już tak w ramach "postanowień noworocznych" jak by co.

Zapach jest ładny, wyraźny ale nie agresywny. Zdecydowanie na plus moge zaliczyć trwałość perfum. Flakonik również należy do tych ładniejszych i jest oryginalny przez szklane (?) kuleczki na dnie :)

Jestem pozytywnie zaskoczona tym, że perfum bardzo długo utrzymuje się na skórze. Zapach jest troszkę podobny do perfum Calvin Klein Euphoria. Nuta zapachowa jest bardziej intensywna, cięższa (w dobrym tego słowa znaczeniu). Unikalna buteleczka wraz z opakowaniem, kuleczki zostały :) Idealny na jesień/zimę.