Natural Secrets Tonizująca kuracja rozjaśniająca 

Buteleczkę otrzymałam w boxie i dość szybko wzięłam się za testowanie. Produkt ma konsystencję wodnistą, o delikatnym zapachu. Po użyciu pojawia się uczucie ściągnięcia ale znika po nałożeniu kremu. Co do działania mam wrażenie że poznikały drobne przebarwienia, produkt sprawdził się lepiej niż wit. C

Kurację kupiłam w wersji mini, zachęcona esencją aloesową, którą kiedyś dostałam jako probkę przy zakupach w sklepie NS. Esencja jest w ciężkiej butelce z ciemnego szkła. Mój pierwszy błąd - sądząc, że ma konsystencję jak esencja aloesowa, przystawiłam dłoń i chlusnęłam sobie na rękę tracąc jakąś 1/4 produktu. Esencja ma konsystencję wody. Następnym razem w celu nałożenia na twarz użyłam płatka kosmetycznego, jednak nie uważam tego za sposób dobry- 1)płatek sam w sobie pochłania dużo produktu, 2) ogólnie nie jestem zwolenniczką rozcierania czsgokolwiek na twarzy płatkami. Najlepszy jak dla mnie sposób - dostawiam palec do butelki, przechylam i nakładam palcami na twarz, potem rozcierając na całej jej powierzchni. Ten sposób pokazuje, że produkt jest bardzo wydajny - niewielka ilość naprawdę wystarczy. Jestem po pięciokrotnym użyciu esencji- najpierw co dwa, potem co trzy dni z uwagi na strach przed nadmiernym wysuszeniem. Produkt robi to, co obiecuje - cera po tych kilku razach jest naprawdę rozjaśniona, stany zapalne i zaczerwienienia wynikające z rzutu mojej choroby przewlekłej - wyciszone. Po nałożeniu na twarz wyczuwalna jest dość duża lepkość (aloes), która utrzymuje sie nawet po nałożeniu kremu i nawet na drugi dzień (po nocy). Na początku mnie to irytowało ale z każdą kolejną aplikacją coraz mniej. Fajnie, że można kupić wersję mini, żeby sprawdzić czy kosmetyk nam pasuje. Mnie bardzo. W moim chorobowym rzucie, jest naprawdę ratunkiem dla zaczerwienionej, zaognionej skóry. Edit grudzień 2023 - zużyłam kilka mini opakowań, aktualnie jestem w trakcie używania dużej butelki. Potwierdzam, że nie jest to kosmetyk do codziennego stosowania (w przypadku mojej skóry kwas laktobionowy mocno,mocno przesusza), stosuję więc co 3ci dzień. Wydajność jest ogromna. Jest to wspaniały ratunek dla cer problematycznych, z przebarwieniami pozapalnymi. Nie polecalabym tego kosmetyku osobom, które mają cerę w dobrym stanie, a szukają np. tylko nawilżenia.

Kuracja ma wodnistą, leciutko zagęszczoną konsystencję, woda, ale taka cięższa od zwykłej wody. Używa się jej naprawdę fajnie ja używam na noc i bardzo szybko, w sumie już po pierwszym użyciu widziałam efekty, skóra jest rozjaśniona i jak po dobrych kosmetykach liftingujących, kuracja ją fajnie napina. Po kilku użyciach pozbyłam się drobnych przebarwień, myślę, że poradziłaby sobie też z poważniejszymi, bo naprawdę działa i to widać, a po odstawieniu te przebarwienia nie wracają. Niestety równie szybko, co działanie, wystąpiły w moim przypadku również skutki uboczne, pierwsza sprawa, to przesuszenie cery, przez co nie mogę nakładać kuracji codziennie, kuracja niby daje uczucie nawilżenia i to znacznego, ale po kilku godzinach cera jest ściągnięta i matowa, nawet po nałożeniu dodatkowo innego środka nawilżającego, a co idzie za przesuszeniem, to niestety wariowanie mojej cery, wypryski ropne i podskórne wykwity, czyli powstaje klasyczne zjawisko błędnego koła. Kolejna sprawa, to fakt, że nie można stosować tego produktu na okolice oczu i generalnie nakładając go na twarz, trzeba uważać na oczy, bo mocno je podrażnia. Podsumowując, jest to bardzo skuteczny produkt w dodatku z dobrym składem, naprawdę robi robotę, inwestując w niego, nie kupujemy jedynie obietnic producenta, ponadto producent zadbał nie tylko o treść, ale również o opakowanie, szklana butelka z ciemnego szkła z zakrętką oraz dołączoną pompką, którą można założyć w zależności od własnych preferencji co do rodzaju aplikatora, a wszystko to włożone do woreczka z aksamitu, taki powiew luksusu. Niestety szkoda, że moja cera na niego tak reaguje, jak opisałam powyżej, kurację zużyję, ale bez większego entuzjazmu.

Kurację kupiłam w mini wersji 20ml za niecałe 30 zł. Kuracja znajduje się w bardzo eleganckiej buteleczce z ciemnego, grubego szkła. Jedynym minusem opakowania jest to, że otwór, przez który wydobywa się tonik jest za duży i należy bardzo uważać, aby nie wylało się za dużo. Gdy pierwszy raz używałam tego toniku to wylało mi się go trochę za dużo jak na jeden raz. Trzeba bardzo ostrożnie wydobywać go z butelki albo na wacik. Kuracja to taki bogaty składowo tonik. Skład jest imponujący. Mnie najbardziej przekonał kwas laktobionowy, który ma rozjaśniać przebarwienia. Jest też dużo składników nawilżających. Po nałożeniu toniku na twarz skóra jest nawilżona, lekko lepiąca, ale na prawdę jest to delikatne lepienia, które po nałożeniu kremu u mnie totalnie znikało. Pierwszy efekt jaki zauważyłam to 2 niedoskonałości, które wtedy miałam zaczęły o wiele szybciej się goić. jestem pewna ze to działanie tego toniku. Kuracja przyspiesza gojenie się i znikanie większych niedoskonałości, a te mniejsze krostki usuwa już po jednej aplikacji. Jeśli chodzi o przebarwienia pozapalne, czyli czerwone ślady po niedoskonałościach to po ok 2 tyg zauważyłam, że się delikatnie rozjaśniły. Nie zeszły całkowicie, ale mam wrażenie że tak kuracja dość mocno wpłynęła na ich rozjaśnienie. Dodam jeszcze, ze kurację stosowałam 3 razy w tygodniu na noc. Chciałam ją stosować codziennie, ale przekonałam się ze jest to dość mocny kosmetyk i obawiałam się ze codziennie używania może doprowadzić do zbytniego przesuszenia skóry. Kwas laktobionowy może jest delikatny, ale to jednak kwas i lepiej z tym nie przesadzać. 20 ml kuracji wystarczyło mi na miesiąc stosowania 3 razy w tygodniu. Uważam, że to wspaniały pomysł aby wypuścić miniaturkę, bo pozwala ona na dokładnie przetestowanie kosmetyku na swojej skórze a potem można ewentualnie zdecydować się na wersje 100 ml. która już kosztuje około 80zł.