na spf bandi trafiłam po bardzo udanej przygodzie z innym mineralnym spf-em, który był drogi i obcy, a moje skąpstwo i patryjotyzm podpowiedziały mi, że na naszym rodzimym rynku na pewno jest coś podobnego i okazało się, że owszem jest i to bardzo udany produkt bandi, jedyny mankament to stopień ochrony, ale kto w dzisiejszych czasach wystawia się bezkrytycznie na działanie promieni słonecznych bez dodatkowych daszków, okularów i takich tam gadżetów- nie ja, więc stosowałam bandi mineralny spf wraz z czapką z daszkiem, dlatego co do ochrony w tej konstelacji nie mam zastrzeżeń, cera bez posłonecznej czerwieni, co zaś się tyczy komfortu stosowania- krem jest z filterm mineralnym, więc konsystencja dość tłusta, pastowata, źle się rozsmarowuje, bardziej nadaje się do wklepywania i tak też producent zaleca go aplikować: przez "wtłaczanie", kolor kremu beżowy, dlatego nie bieli skóry, ale moją śniadą, oliwkową karnację o jakiś jeden ton rozjaśnia, u mnie ten efekt jest do przejścia, nie ujmuje mi urody, delikatnie bluruje cerę, pory są mniej widoczne, drobne linie i zmarszczki też, jednak to nie efekt podobny do kremu bb czy cc, bardziej może baza pod makijaż?, moje ekstermalnie mieszana cera, ultra nietolerancyjna, łojotokowa w strefie t i sucha, uwrażliwiona na policzkach bardzo dobrze przyjmuje ten krem, zero podrażnień, zapychania, obciążenia i przesuszenia, jest idealny dla tłusto-suchych skór, części tłuste są unormowane, a części suche nawilżone w punkt, bez wyprysków, zaostrzeń łzs, krem kupiłam w hebe za 50ml dałam 56zł, ale widziałam, ze można go dostać w niższej cenie, co za takie działanie nie jest jakąś mega ceną, z mojej perspektywy bardzo polecam wszystkim chimerycznym cerom
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie