Niesamowita moc octu.
Nie byłam nigdy przekonana do octowych płukanek. Spróbowałam raz, przed laty, nie zauważyłam niesamowitego działania i zaprzestałam tego procederu ;)
Ten spray kupiłam całkiem przypadkowo, zobaczyłam go na półce w Kosmyku, tak ładnie wyglądał, tak mało kosztował... Uznałam więc, że za osiem złotych mogę spróbować. I nie żałuję, to octowe cudo będzie miało swoje stałe miejsce w mojej łazience.
Sprayu można używać dwojako - na mokro i na sucho. Próbowałam obu opcji, ale jednak bardziej jestem zadowolona z używania na jeszcze wilgotne włosy, tusz przed stylizacją i suszeniem. Psikam włosy tym octem, nie żałuję sobie i albo rozczesuję, gdy nie robię loków albo tylko delikatnie rozczesuję palcami, gdy robię loki.
Na efekty nie muszę długo czekać, bo są natychmiastowe! Już po pierwszym użyciu włosy były wyraźnie gładsze, nie puszyły się, błyszczały jak głupie i były miękkie, śliskie i niesamowicie przyjemne w dotyku. I tak jest po każdym kolejnym użyciu. Są te efekty raczej doraźne, bo gdy mi się zapomni o psikaniu, to jednak nie ma tej miękkości, śliskości i błysku, jest też lekki puch. Ale to, imo, nie wada. Efektem długofalowym jest natomiast to, że ten spray widocznie rozjaśnia blond włosy ;) Koleżanki z pracy pytały, czy zmieniłam farbę do włosów, bo kolor mam fantastyczny. I faktycznie tak jest - na włosach farbowanych na blond z widocznym już odrostem zrobiło się świetliste ombre, odrost pojaśniał, z mysiego zrobił się konkretny miodowy blond. Taki efekt uzyskałam po jakimś miesiącu używania octu po każdym (no prawie, bo czasami mi się zapominało :P) myciu. Gdy zapominało mi się o psiku psik po myciu, psikałam na sucho, ale jednak to nie to samo. Miałam wrażenie, ze włosy zrobiły się bardziej szorstkie i szybciej traciły świeżość.
Jestem zachwycona tym kosmetykiem. Robi to, czego próżno szukać w maskach czy odżywkach. Wygładza, ujarzmia, nadaje połysk i miękkość a do tego rozjaśnia i to w naturalny sposób. Czego chcieć więcej? Żeby mniej waliła octem ta 'płukanka' ;) Ale to już takie moje widzimisię, bo ja nienawidzę wręcz zapachu octu. Na szczęście tutaj jest on przełamany maliną, do tego dość szybko wietrzeje, więc nie ma źle.
Tanie cudo. Pewnie mogłabym zrobić coś podobnego w domowym zaciszu, ale jestem na takie eksperymenty jednak zbyt leniwa. Przed #zostańwdomu zrobiłam zapasy (wykupując z mojego lokalnego Kosmyka wszystkie dostępne egzemplarze), które teraz zużywam. Czuję, że będę wierna temu sprayowi tak długo, jak długo będzie można go kupić.
Polecam! :))))
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie