Too Cool For School Egg-ssential Fluid Moisturizing Toner Jajeczny tonik nawilżająco- rozjaśniający

Zdecydowałam się wypróbować tonik jako uzupełnienie pielęgnacji po mojej ulubionej piance oczyszczającej Egg Mousse Soap tej samej marki. Jest to zdecydowanie najlepszy koreański tonik jaki do tej pory przyszło mi wypróbować. Jest w estetycznej, przezroczystej butelce o ładnej szacie graficznej (jak cała seria), widać więc na bieżąco zużycie produktu. Ma nietypową dla toników mleczną barwę i piękny, delikatny zapach masła shea. Bardzo przyjemny w stosowaniu, wystarczy wklepać w twarz kilka kropli, produkt jest dość wydajny. Tonik daje natychmiastowe uczucie ulgi dla cery i głębokiego nawilżenia. Byłam pozytywnie zaskoczona po pierwszym uzyciu jak nawilżający i rozświetlający dla cery może się okazać sam tonik. Nie zgodzę się jednak z przedmówczynią - w moim odczuciu ma bogatą, treściwą konsystencję, może być stosowany jako 2 w 1 (tonik i esencja), ale szybko się wchłania i nie lepi się. Jako posiadaczka cery mieszanej, tłustej w strefie T i ze skłonnością do niedoskonałości lubię produkty, które nie będą nadmiernie wysuszać skóry przyczyniając się do nadprodukcji sebum, ale i nie będą zbyt ciężkie - w tym przypadku tonik się sprawdził. Podsumowując jest to kolejny świetny produkt Too Cool For School i na pewno zostanie ze mną na dłużej, szczególnie na zimę, gdy cerą potrzebuje ekstra nawilżenia. Szkoda tylko, że praktycznie niedostępny stacjonarnie.

Nie planowałam zakupu tej esencji, ale dorwałam ją na wycofaniu za niecałe 4 euro z 16 (!), więc żal było nie kupić. Niestety nie przypadła mi ona do gustu i już jej nawet nie używam. Podoba mi się opakowanie. Jest ono przeźroczyste, więc widać ubytek esencji. Ma całkiem wygodny dozownik, naciskamy i pojawia się dziurka. Ten produkt jako tonik taki do przetarcia twarzy wydaje się zbyt bogaty, więc bardziej to esencja. Jednak jest ona trochę ciężka. Zostawia na skórze trochę lepką warstwę czego nie lubię, bo nakładam na esencję jeszcze całą masę innych kosmetyków i staram się by były one możliwie najbardziej lekkie i nielepiące. Nie czepiałabym się tej lepkości, gdyby rzeczywiście miała ona jakieś super nawilżające działanie, bo producent zaznacza, że jest to bogaty produkt. Ale to nawilżenie jest moim zdaniem bardzo przeciętne. O wiele lepsza i lżejsza jest chociażby esencja z Bielendy Fresh Juice z ananasem, nie mówiąc już o esencji Pyunkang Yul... Mam takie uczucie brudnej, zalepionej skóry po tym produkcie co kompletnie nie jest warte poświęcenia się i stosowania jej. Nawilżenie jest bardzo przeciętne. W zasadzie jak nie stosujecie esencji to nie zauważycie różnicy. Rozjaśnienia skóry też nie ma. Chyba że źle to interpretuję i ten produkt ma rozświetlać i to w takim sensie, że skóra się świeci, to rzeczywiście się ona świeci. Nie zapchał skóry na całe szczęscie, ale też nie zrobił nic dobrego. Zdecydownie strata pieniędzy.