St.Tropez Self Tan Purity Vitamins Face Serum Serum do twarzy

Serum używam okolo dwa razy w tygodniu dla ładnego efektu opalonej buzi, ktorej staram sie nie opalać. Mam jasna karnacje i nie nakładam samego serum na twarz, ponieważ raz tak zrobilam i skonczylo sie to bardzo zle! Wygladalam jak pomarańcz- zdecydowanie sa dosyc mocne :) Zawsze nakładam najpierw krem na twarz, rozcieram i zanim sie wchłonie nakładam na twarz 1 kropelkę serum i równomiernie rozprowadzam razem z tym kremem na buzi. Uzyskuje wtedy bardzo ładny, naturalny efekt. Krople rzeczywscie nawilżają. Nie zauwazylam zadnego negatywnego wpływu na moja twarz. Cena niestety jest wysoka, jednak wystarczają mi na pare miesiecy.

Przyjemna żelowa konsystencja, po utlenieniu na skórze minimalny zapach, nie robi pomarańczy, trudno zrobić sobie tym delikatnym żelem zacieki,(jeżeli macie obawy przed zbyt mocnym efektem to polecam połączyć z żelem aloesowym lub np. kokosowym ja mam taki z pompką z Eveline) Jedyne co mi nie pasuje w tym produkcie to cena:-(

Nie polubiłam go. Faktycznie nawilża wiec jest to dodatkowy atut, zapach ma przyjemny, podobnie jak opakowanie, równomiernie schodzi z twarzy ale.... Bezbarwny kolor utrudnia nakładanie (za pierwszym podejściem zrobiłam plamy), kolor wydaje mi się nieco zbyt pomarańczowy. Przegrywa z kroplami od collistar. Jest mało wydajny.

Serum wpadło mi w oko podczas buszowania po jednej z internetowych drogerii - uwielbiam markę St.Tropez, wobec tego nie mogłam przejść obojętnie obok tego produktu. Do wyboru były dwa warianty - standardowe opakowanie 50 ml za ok 80 zł oraz mini wersja, czyli 10 ml za całe 16 złociszy. Wybrałam tę drugą, w ramach eksperymentu - no bo co, jak się nie sprawdzi, bo co, jak uczuli itd. I tu mam kolejny dowód na to, żeby nie wątpić więcej w tę markę i brać w ciemno nawet największe pojemności - a to dlatego, że serum jest świetne!!! W uroczym i maleńkim, plastikowym opakowaniu z wygodną pompką znajduje się lekki, wodny żel o wspaniałym, arbuzowym zapachu - nadmienię, że arbuza nienawidzę, ale w kosmetykach jakoś mniej mnie razi (np. arbuzowe mydełko w płynie od Yumi). Zapach jest energetyzujący i baaardzo wakacyjny :). Serum zawiera m.in. kwas hialuronowy, ekstrakt z brzoskwini, zielonej mandarynki, witaminy oraz DHA (więc po aplikacji pamiętajcie o dokładnym umyciu rąk!). Aplikowałam je mniej więcej co 3 dzień, uprzednio robiąc peeling (choć przy rękawicy Glov moja skóra nieustannie jest ''peelingowana'' i bardzo gładka). Spryskiwałam twarz tonikiem i nakładałam serum - 2-3 pompki wystarczają spokojnie na twarz i szyję. Serum bardzo szybko się wchłania i nie zostawia lepkiej warstwy, pozostawia za to skórę przyjemnie nawilżoną i miękką. Uzyskana opalenizna jest bardzo ładna i naturalna - u mnie lekko oliwkowa, doskonale zgrywa się z naturalnym kolorem mojej skóry. Nie ma mowy o zaciekach, plamach czy nienaturalnym efekcie - ten produkt opala subtelnie, buzia jest świetlista, promienna i muśnięta słońcem. Opalenizna utrzymuje się krócej, niż ta uzyskana maseczką w płachcie tej samej marki, ale wybaczam - w końcu to serum z opalenizną w bonusie, przeznaczone do częstego stosowania :). Serum nie zapycha i nie wywołuje podrażnień, za co ogromny plus. Wystarczyło mi na 1,5 miesiąca, a czasem aplikowałam je również na cały dekolt - pełnowymiarowa wersja starczy w tej sytuacji na ładnych kilka miesięcy. Wad nie odnotowałam, serum spełnia obietnice producenta w stu procentach! Zdecydowanie mogę polecić ten produkt - jeśli nie opalasz twarzy i szukasz czegoś, co doda twojej skórze pięknego kolorytu i subtelnego blasku, a przy tym cenisz sobie lekkie formuły i dobre nawilżenie, to serum St.Tropez sprawdzi się również u ciebie. Serdecznie polecam <3

Jestem totalnie zauroczona tym produktem. Lato zbliża się wielkimi krokami, chce delikatnie się malować, więc postanowiłam trochę podrasować moją blada twarz i skusiłam sie na to serum . Ciało mam śniadej karnacji i dość szybko sie opalam, natomiast twarz nie dośc, że malowana codziennie to ciężko mi ją opalić nawet jakbym lezała plackiem na słońcu. A to serum to cudowny ratunek. Do brzegu :) JAK UŻYWAM: Najpierw stosuje do 2-3 dni do uzyskania takiej opalenizny jaka mnie usatysfakcjinuje. Przed pierwsza aplikacja robie peeling twrzy i nawilżam ją. Do tego celu akurat stosuje żel aloesowy bo się szybko wchłania. Potem dłońmi nakładam to serum opalające, po kilkunastu minutach normalnie krem. Taki rytuał sprawiam sobie na noc. Staram sie nie dotykac buzią niczego przez godzinę. Na drugi dzień omijam peelingowanie, nakładam jedynie żel aloesowy (czyli nawilżam skóre przed nałożeniem serum), potem St Tropez i krem. Gdy uzyskam opalenizne , która mi odpowiada robię przerwę i nakładam co drugi dzień. To jest kwestia indywidualna jaki koloryt skóry chcemy uzyskać. Oczywiście po nałożeniu serum myje dokładnie dłonie. Nie ma konieczności nakladania tego produktu rękawicą. JAK DZIAŁA: Serum delikatnie opala twarz, nie jest to chamska pomarańczowa opalenizna, tylko delikatne podkecenie kolorytu. W bardzo smaczny sposób. Może jakbym nalożyła na raz 2-3 warstwy to efekt byłby mocniejszy, ale nie na tym mi zależy. Opalenizna pięknie sie utrzymuje i schodzi w równomierny sposób. nadaje takie subtelne glow. Pomijając efekt opalenia zawiera w sobie witaminy, które regenerują nasza skórę. Skóra rano jest opalona, nawilżona i taka promienna. ZAPACH i KONSYSTENCJA: Zapach lata, arbuza, świezości i słodkości. Jego aplikacja to przyjemność. Konsystencje ma wodnista-żelowa. Dwie pompki starczają mi na równomierne nałożenie produktu na twarz i szyję. Produkt szybko się wkłania, lekko ciągając jakby twarz. Ale to przyjemne odczucie. OPAKOWANIE: Plastikowe - pomijam kwestie ochrony środowiska (nie wiem czy ten plastik jest biodegradowalny), ale dla mnie rewelacja. Biorę go ze sobą na wyjazd i nie martwie się że mi się stłucze po drodze. Jest leciutki. Opakowanie zawiera 50 ml produktu. Produkt pobieramy za pomocą pomki, czy bardzo higienicznie. A poza tym opakowanie jest po prostu bardzo ładne ;) Czy wart jest swojej ceny? Za 50 ml zapłacilam ok. 80 zł. Ale na prawdę warto. Ja w ogole kocham produkty ST. Tropez i ten tez mnie nie zawiodł.