do wrażliwych partii w sam raz.
Nie warto się spodziewać, że będzie to zdzierak mocny lub nawet o średniej mocy. Mild faktycznie oznacza mild i jest on wybitnie łagodny.
I początkowo nieco się na nim zawiodłam, próbowałam go używać tradycyjnie do eksfoliacji ud i pośladków- rezultat, jaki otrzymałam był .... nikły.
Poszłam po rozum do głowy, zaczęłam go stosować do dekoltu i piersi... i jestem zachwycona!
Nie jest to co prawda produkt, który muszę w swojej łazience mieć. Peeling dekoltu lub ramion zdarza mi się po prostu wykonywać `mocniejszą` stroną gąbki. Ale oczywiście skoro już weszłam w jego posiadanie, używałam go w ten sposób z niemałą przyjemnością. Myślę, że skóry wybitnie wrażliwe będą bardzo zadowolone.
Scrub ma raczej konsystencję jasnozielonej, jakby napowietrzonej pasty. Jego drobin nie zobaczymy, dopiero zaaplikowany i rozprowadzony na delikatnej skórze pozwala je wyczuć. Charakteryzuje się intensywnym zapachem (cóż za niespodzianka, jeśli chodzi o Rituals, prawda ? ), nie jest on jednak nazbyt intensywny, mocny a jednocześnie łagodny. Już żel pod prysznic tej serii wydaje się mieć mocniejszy zapach niż ten scrub. Ja oceniam intensywność w jego przypadku za idealną.
Jaki to zapach ? Zdecydowanie z grupy zielonych, świeży a jednocześnie otulający, bardzo relaksujący. Bardzo, przynajmniej w moim przypadku. Odświeżający i faktycznie wprawiający w dobry nastrój (Rituals w tym przypadku nie kłamie, aromaterapia działa w pełnej krasie). Główne nuty to lotos i jujuba.
Zaaplikowany na skórę pozwala na przeprowadzenie delikatnego, dowolnie długo trwającego masażu (drobinki się nie rozpuszczają). Wrażenia z tego procesu są i przyjemne i nieprzyjemne- produkt się nieco `maże`. Na szczęście łatwo i bezproblemowo się spłukuje.
Jak więc działa? Oczywiście relaksująco i odświeżająco- to w kwestii ogólnej. Ale i delikatnie wygładzająco- to w kwestii ciała i skóry. Oczywiście niepodrażniająco.
Jego opakowanie to świetnej jakości zakręcany słoiczek- to chyba najlepsza forma dla tego typu produktu. Już samo otworzenie go skutkuje zapachową feerią.
A jak przedstawia się skład? Woda, baza tłuszczowa (alkohol cetearylowy, kwas steraynowy), kaolin, krzemionka, gliceryna, masło shea, zapach. Potem mamy jeszcze olej kokosowy, ekstrakt z bambusa, ekstrakt z jujuba, ekstrakt z lotosu, bisabolol. Potem już konserwanty i regulatory. Skład typowy więc dla Rituals, gdzie wysoko znajduje się Parfum. Czy ma realną wartość dla skóry ? Raczej niewielką, ale cóż... nie od dzisiaj wiadomo, że marka to raczej kaprys, a dopiero potem pielęgnacja :)
Trochę zabrakło mi jego multifunkcjonalności- stosowany na mniej wrażliwe partie skóry nie przynosi żadnych rezultatów.
Mimo wszystko w jakimś stopniu spodobał mi się, choć powrotu raczej nie przewiduję. Świetną aromaterapię serii Jing wolę dozować za pomocą żelu pod prysznic. Ten świetnie nada się i do dekoltu i do ud :)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie