Różany koszmarek.
Kupiłam tę maskę wraz z wersją malinową - bo trzecią z linii, czyli cytrynową, miałam dość dawno temu i byłam z niej zadowolona. Niestety, recenzowana wersja różana jest koszmarna i nie boję się użyć tego słowa, bowiem ten produkt nie robi absolutnie NIC!
ZALETY:
+Ładne i przyciągające wzrok opakowanie, w kobiecej stylistyce, w dodatku czytelne i dopracowane - mamy tu kartonik, a w środku foliową saszetkę skrywającą maskę.
+Płachta jest dość gruba, ale miękka i przede wszystkim dobrze wykrojona, niezwykle łatwo ją dopasować, jest tutaj również dodatkowa ilość materiału przeznaczona na okolice oczu.
+Maska jest niedroga, zapłaciłam 9 zł/sztukę.
+Polska marka.
NEUTRALNE:
+/- Skład jest średni... Owszem, mamy tutaj obiecane składniki i są one wysoko - mowa oczywiście o ekstrakcie z róży, wyciągu z zielonej herbaty,, beta glukanie, wyciągu z anyżu, ekstrakcie z owoców papayi, ekstrakcie z korzenia morwy białej, wit.E, allantoinie czy panthenolowi - i za to plus, natomiast nie podoba mi się obecność Phenoxyethanolu, Disodium EDTA i PEG-ów...Oczywiście, nie każdy zwraca uwagę na skład i ja to rozumiem, ja sama zazwyczaj staram się na to patrzeć, tu jednak nie sprawdziłam, co w tracie piszczy (mea culpa), dlatego nie obniżam za to oceny, jedynie informuję, co i jak ;).
WADY:
-Płachta jest kiepsko nasączona, mam wrażenie, że esencji jest za mało i całkowicie wsiąka ona w skórę - bo w opakowaniu nie zostaje jej niemal nic, ponadto po zdjęciu maski nie bardzo miałam co wmasować w skórę.
-Nieprzyjemny zapach, wręcz straszny! Rozumiem, że zapachy każdy z nas odbiera inaczej i to zupełnie normalne, ale tutaj producent miał jakąś dziwną, niezrozumiałą dla mnie koncepcję... Zapach jest straszny, dziwaczny, z nutą octową (?!) - nie wiem, jak to określić, opieram się na skojarzeniach, bo tu nie da się inaczej...
-Maska absolutnie nie spełnia obietnic producenta, co mnie dziwi przy takim składzie! Zero nawilżenia (naprawdę ZERO, mam wybitnie suchą, zmęczoną cerę, liczę sobie 28 wiosen, więc i oczekiwania mam duże, no ale bez przesady!), regeneracji ZERO (było jakby gorzej, że się tak wyrażę), o poprawie napięcia się nie wypowiadam, bo hał kurde ken, skoro nawilżać toto nie umie jak należy?! Wygładzenia, napięcia czy jakiejkolwiek poprawy w wyglądzie skóry nie zanotowałam, niestety.
-Maska zapycha - fajnie, co? Mam absolutną pewność, że to jej sprawka, bo wysyp nastąpił jeszcze tego samego dnia, a niczego nowego do pielęgnacji nie wprowadzałam.
-Podrażnia skórę, już w trakcie czułam nieprzyjemne pieczenie, które nasiliło się w ciągu kilku następnych godzin - skóra była zaczerwieniona, szczypała i obsypana krostami.
Reasumując - nie wiem, co producent miał na myśli, ale ja tych myśli i pomysłów nie podzielam. Mimo naprawdę fajnych składników, ich potencjał nie został w ogóle wykorzystany, a sama maska nie spełniła ani obietnic z etykiety, ani moich oczekiwań - a wisienką na tym torcie tragedii jest zapach, koszmarny i utrudniający zabieg (a przecież pielęgnacja winna być relaksem i przyjemnością, prawda?). Jestem rozczarowana i wściekła, już dawno nie miałam takiego maseczkowego niewypału, jak maska z Polki.
Nie polecam, chyba, że kogoś bardzo nie lubicie i chcecie mu zrobić ''prezent'' - ale nawet ja nie mam w swoim otoczeniu takich ludzi, co aż tak zaleźli mi za skórę, by zasłużyli na to ''cudo'' ;)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie