La-Le Maska do stóp peelingująco - złuszczająca 

Bardzo męczący kosmetyk. Tyle jest zachodu przy nakładaniu maski, wszystko jest brudne. To jest cała procedura by zrobić to dobrze, także mi się odechciewalo. Zużyłam maskę, bo szkoda wyrzucić ale nigdy więcej jej nie kupię. Zapach ma okropny, mocny, nie podoba mi się. Konsystencja trudna do nałożenia. Kolor ciemny-zniechecajacy. Efekty mierne. Zawsze jak się nałoży jakikolwiek kosmetyk to jakiś tam efekt jest i tu też jest jakiś tam efekt. Ale za tyle roboty i trudu to się w ogóle nie kalkuluje. Są setki produktów podobnych i przyjemniejszych w użyciu.

To taki produkt, że jak się nie ma nawyku pielęgnacyjnego, to sam w sobie nie przekona do regularnego stosowania, bo działanie okazało się, że nie jest ani spektakularne, ani konsystencją nie zachęca. Maska się rozwarstwia, bardzo grudkuje oraz kruszy podczas aplikacji i trzeba ją najpierw rozcieńczać wodą, żeby powstało zwarte i nadające się do rozsmarowania błotko, co za tym idzie, maleje stężenie mocznika w składzie. W działaniu nie robi wiele, delikatnie peelinguje i wygładza oraz odświeża stopy, bo pachnie intensywnie olejkami eterycznymi, jednak po zmyciu trzeba stopy natychmiast nawilżyć. Nie robi nic więcej poza tym, co jest w stanie zrobić zastygająca glinka wymieszana z olejem i drobinkami peelingującymi. Ponadto trzeba ją przetrzymać na stopach, jak to z maseczkami wszelakimi, a mnie się takich rytuałów zwyczajnie odechciewa, gdy widzę, że efekty nie są tego warte, bo takie same mam po użyciu pod prysznicem szorstkiej rękawicy lub peelingu do ciała. Maska nie robi prawie nic, pięty nie są po niej zmiękczone jak należy. Szkoda mi na nią czasu, dużo lepiej natomiast sprawdza mi się krem do stóp oraz serum z tej linii. Myślałam, że maska świetnie uzupełni pielęgnację stóp, ale okazała się bardzo niepraktyczna.