Nie ukrywam, że po tym tuszu spodziewałam się znacznie więcej niż otrzymałam.
Tusz ten kupiłam w drogerii Rossmann. Zachęciła mnie przede wszystkim ówczesna na niego promocja (zapłaciłam trochę ponad 12 złotych) oraz ogólna sympatia do kosmetyków makijażowych marki Eveline. Niestety ten produkt okazał się nietrafiony, ale o tym dalej...
Na wstępię scharakteryzuję moje rzęsy. Są dość długie, więc najbardziej mi zależy nie tyle na ich wydłużeniu, co pogrubieniu i efekcie zagęszczenia, gdyż w tych aspektach prezentują w moim mniemaniu deficyty.
Tusz zapakowany jest w klasyczne dla specyfików tego rodzaju opakowanie, a jego szata graficzna jest w kolorze złota z nadrukowanymi tajemniczymi, czarnymi maskami. Pojemność to 10ml i od razu powiem, że starcza na naprawdę długi czas (dla mnie wręcz jest nie do zużycia do samego końca przez swoje właściwości, ale o tym dalej). Szczoteczka zaś jest dokładnie taka, jak lubię. Całkiem niewielka, z grzebyczkiem z masą wypustek do rozdzielania i dokładnego malowania nawet najdrobniejszych rzęs. Szkoda tylko, iż nie spełnia swojej funkcji rozdzielania pojedynczych włosków i nanosi jednocześnie zbyt wiele produktu. Jakkolwiek bym nie malowała, jak bardzo bym się nie starała, za każdym razem otrzymuję ten sam efekt, a mianowicie pozlepianych ze sobą rzęs, tworzących niemalże pajęcze nóżki na powiece. Wiem, że są osoby, które lubią taki efekt, ale to nie ja. Preferuję rozdzielone, podkreślone, ale wciąż wyglądające względnie naturalnie rzęsy. Tutaj sztuczność aż bije po oczach. Choć trzeba przyznać, że mascara świetnie wydłuża rzęsy, mnie niemalże sięgały aż pod same brwi. Minus również za to, iż tusz odbija się na górnej powiece, a nawet i pod oczami podczas malowania, choć na szczęście łatwo go usunąć zwykłym patyczkiem do uszu. Ogółem kosmetyk potrzebuje dość długiego czasu, by w pełni wyschnąć, zwłaszcza przy nałożeniu kilku warstw. Ale jak już zastygnie to na mur beton - zmycie go z rzęs jest naprawdę mozolne i np. tradycyjnemu płynowi micelarnemu trzeba dać długą chwilę, by go w pełni rozpuścił. Dawno nie spotkałam się z mascarą, której usunięcie byłoby aż tak mozolne.
Jednak żeby nie było, iż tylko narzekam, tusz ten ma i plusy, jak: intensywnie czarny kolor, trwałość (u mnie wytrzymuje przeważnie do końca dnia bez osypywania), wydajność czy korzystna cena.
Podsumowując: ostatnio dużo produktów do malowania rzęs mi się nie sprawdza i niestety ten tusz dołącza do tego niefortunnego grona. Nie daje mi efektów, których oczekuję od tego typu specyfików, dlatego ja zdecydowanie nie sięgnę po niego ponownie.
Zalety:
- głęboki, intensywnie czarny kolor
- wydłużenie rzęs
- niska cena
- wydajność
- trwałość
- szczoteczka z gatunku tych, które lubię najbardziej
- dostępność stacjonarnie
Wady:
- skleja rzęsy, tworząc pajęcze nóżki
- wygląda mocno nienaturalnie
- odbija się na powiece, a nawet pod oczami podczas malowania
- niesamowicie trudny do zmycia
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie