Holika Holika Aloe, Ice Cooling Spray SPF50+ (Nawilżająco chłodzący spray przeciwsłoneczny) 

Znam kosmetyki holika holika a ich klasyczny SPF od lat jest moim ulubieńcem. Nie zastanawiałam się więc długo, kiedy na rynek wyszedł SPF w sprayu - zwłaszcza że stosując retinal, zależy mi na ciągłej ochronie przed promieniowaniem, a cięzko mi reaplikować spf na makijaż. Zaufałam marce w ciemno i... się przejechałam. Producent obiecuje szybkie wchłanianie bez uczucia lepkości - kompletnie tego nie czuję. SPF obkleja mi całą twarz, tak jakbym nałożyła na twarz lakier do włosów. Nie tylko nie czuję nawilżenia i ukojenia, ale do tego potwornie mnie zapycha. Nie czuje również efektu chłodzenia. Producent nie wspomina co prawda o tym, że produkt się nie wyświeca, jednak w porównaniu do ich poprzednich produktów, nie spodziewałam się tego, jak bardzo będę świecić. Próbowałam różnych sposobów na aplikację, niestety bezskutecznie - nie polubimy się.

Dla mnie to całoroczny produkt ze względu na to ze ochronę spf stosuje przez 365 dni. Zimą idealnie sprawdza się jako ochrona na makijaż w ciągu dnia po zabiegach laserowych / kuracji retinolem / itp Nie wpływa w żaden sposób na trwałość makijażu - nie powoduje błyszczenia twarzy, lub rozpuszczania makijażu. Forma aplikacji w aerozolu idealnie otula twarz i spryskuje ochronną mgiełką. Duży plus za pojemność ( zazwyczaj tego typu produkty maja 75ml ). Dla mnie niewyczuwalny. Świetny w sezonie letnim - stosowałam również na całe ciało. Nie powoduje szczypania w oczy ani ściągnięcia buzi. Nie zauważyłam szczególnych właściwości nawilżających . Daje uczucie krótkotrwałego schłodzenia podczas aplikacji przez co przynosić ulgę muśniętej już słońcem twarzy. Rozwiązanie w formie sprayu jako spf dla mnie to zbawienie, gdyz nie wyobrażam sobie dokładania kremów z filtrami na podkład. Zmywanie makijażu i robienie go od nowa tylko po to żeby ponownie zaaplikować ochronę przeciwsłoneczna to pomyłka - w tym przypadku ten produkt to wynalazek i sprytne rozwianie wszech czasów. Uratować moja buzie po zabiegu laseroterapi po której moja twarz piekła i była opuchnięta przez dobrych kilka dni.

Zacznę od tego, że jest on w opakowaniu, w jakim zazwyczaj są np. dezodoranty o pojemności 150 zl, ale jest to produkt o pojemności 100 ml i jest to napisane na opakowaniu. To duże opakowanie powodowało podejrzliwość za każdym razem, jak miałam go w bagażu podręcznym - obsługa lotniska chciała go wyrzucać, więc musiałam sie wykłócać, co jednak poniekąd obniża komfort jego użytkowania ;) Jako kosmetyk jest natomiast bardzo fajny do wzięcia ze sobą na plażę / basen, aby popsikać twarz w ciągu dnia, gdy nie chcemy nakładać kremu SPF brudnymi palcami. No i zawsze psikam nim uszy, bo jakoś nie lubie ich smarować kremami.

Kupiłam go latem, do reaplikacji kremu. Jechałam na wykopaliska, gdzie pracowałam fizycznie. Często, mimo rękawiczek, dłonie miałam ubrudzone i jedyne, co moglam to umyć je żelem albo chusteczkami. W takich warunkach nie chciałam dotykać twarzy i w ciągu dnia używałam tego sprayu. Atomizer strzela bardzo gestymi, malutkimi kropelkami - jak dezodorant. Jest to całkiem przyjemne, bo chłodzi i nawilża. Nie wiedziałam, ile tego powinnam zużyć, więc pewnie używałam za dużo i po 2 tyg się skończył. Aplikowałam go czasem też na makijaż, i w żaden sposób go nie uszkodził. Teraz nie potrzebuje, ale latem na pewno wrócę.

W spray od Holika Holika zaopatrzyłam się jako uzupełnienie kremu do twarzy z tej samej serii. Nie ufam już zapewnieniom żadnego z producentów. Przy mojej ogromnej skłonności do przebarwień i podrażnień muszę stosować wielotorową i kilkuetapową ochronę przez promieniami UV. Spray testowałam przy pierwszych ostrych promieniach wiosennego słońca. Z uwagi na "maseczkowy" czas nie jestem wstanie obiektywnie ocenić działania produktu, ponieważ dolną część twarzy, najbardziej skłonną do przebarwień- miałam zasłoniętą. Ogólnie nie pojawiły się żadne nowe piegi. Produktu używam po kremie z tej samej serii, jako wykończenie kolorowego makijażu minerałami. Nawilża, lekko utrwala makijaż. Wysoka cena trochę studzi moje zapały do całorocznego stosowania. Obietnic chłodzenia nie zaobserwowałam. Recenzję zedytuję po sezonie letnim.

Pierwszy raz mam filtr w sprayu i moje pierwsze wrażenie jest pozytywne. Nie klei się, nie pryska mocno jak dezodorant, dzięki czemu można go użyć do twarzy bez obawy „uderzenia” strumieniem produktu. Bardziej bym określiła ten strumień jako pudrowy. Pachnie przyjemnie mam nadzieje, ze się sprawdzi na makijaż, bo głównie z taka myślą go kupiłam.