Augustinus Bader The Rich Cream Krem o luksusowej formule odmładzania skóry

Szczęśliwym trafem dwa opakowania tego kramu trafiły do mnie z kalendarzy adwentowych. W innym przypadku nigdy bym go nie przetestowała, bo cena tego produktu mrozi. Nigdy nie wydałabym takich pieniędzy za krem, no chyba ze by sprawiał ze moja skóra nagle magicznie pozbywa się niedoskonałości, porów, zmarszczek i wygląda jak o 15 lat młodsza. No ale ten krem tego nie robi ;p Robi za to to co dobry bogaty odżywczy krem powinien robić. Świetnie sprawdza się na noc. Odżywia, regeneruje, nie zapycha, nie podrażnia, nawilża. Opakowanie jest przepiękne i luksusowe. Niestety produkt nie dosyć, że jest kosmicznie drogi to mało wydajny.

Ten krem mam wrażenie, że nie robi praktycznie nic. Konsystencja kremu jest róść gęsta, czego nie lubię, zapachu to prawie nie ma. Jedynie co ten krem robi to lekko nawilża, ale za tą cenę oczekiwałabym o wiele więcej. Zwykły tani drogeryjnych krem robi więcej niż ten. Zdecydowanie nie polecam. Jedyny plus to pompka.

Spodziewać by się mogło, że to będzie hit - niestety dla mnie nie. Zachwycona prezentem jaki dostałam Augustinus Bader, The Rich Cream poza pięknym, luksusowym, szklanym opakowaniem kremu można śmiało stwierdzić, że ma tylko jeden atut nawilża. Spektakularnych efektów nie zauważyłam. Konsystencja lekka prawie bezzapachowa. Cena jak dla mnie zwala z nóg jak na taki krem jestem zwyczajnie zawiedziona. Zwykły drogeryjny krem max do 30 zł daje lepsze efekty stosowania.

Krem nawilża oraz regeneruje skórę w sposób ekspresowy. Wchłania się natychmiast i odejmuje lat, zmęczenia, stresu i wszystkiego czego nie chcemy widzieć na twarzy, Świetny pod makijaż dzienny albo na noc. Latem ukoi skórę po kąpieli słonecznej.

Krem znalazłam w kalendarzu świątecznym Cultbeauty. Na szczęście nie pokusiłam się o normalny zakup za jego normalną cenę, bo chyba bym ze złości obgryzła sobie paznokcie do łokci :) Jeśli chodzi o całą otoczkę z marketingiem, składem, opakowaniem to wszystko jest tutaj na najwyższym poziomie, wszystko to luksus i och i ach. Ale do meritum... mam cerę suchą, wrażliwą, miejscami była odwodniona, krem miał mi pomóc podczas używania retinolu. Pierwsze rozczarowanie było już przy pierwszej pompce, z butelki "psiknął" mi sam olej ( tłusta maź ) , mimo mocnych wstrząsów nie chciało się to połączyć, dopiero po kilku użyciach i mocnych wstrząsach przez moją drugą , silniejszą połówkę udało się wszystko zmieszać i z opakowania wylatywał dość rzadki ale jednak krem a nie tłuszcz. Jeśli chodzi o działanie to ani nie nawilżał, raczej natłuszczał bardzo skórę i przy okazji poduszkę, nie wchłaniał się do końca, cera lepiła się i przez to po czasie swędziała, nie nadaje się kompletnie pod makijaż, wszystko się roluje i spływa. Innego działania nie zauważyłam, cera ani nie wyglądała lepiej, ani w dotyku też lepiej nie było. No po prostu zawód na całej linii. Nie jest w ogóle wart swojej ceny, w tym przedziale cenowym można znaleźć naprawdę rewelacyjne kremy.

Krem kupilam w zestawie z kalendarzem swiatecznym Space NK. Bardzo bylam jego ciekawa. Nie zawiodl mnie i kupilam kolejne opakowanie... Uwazam ze to bardzo dobry produkt, ale efektu wow nie zauwazylam. Trzeba go odpowiednio stosowac aby najlepiej wykorzystac jego dzialanie. Na sucha i oczyszczona cere. Nie nalezy uzywac nic wiecej, zadnego serum czy esencji itd. Przyznam ze nie uzywam go codziennie wiec i moze efekt nie jest az tak widoczny. Podoba mi sie konsysyencja, dosc tresciowa, bezzapachowa. Nie jest moim ulubiencem i trudno powiedziec czy kupie ponownie... Opakowanie schludne i minimalistyczne sle dosc ciezkie co ma znaczenie w podrozy.