Na pewno nie jest to zły krem, ale...
Kremy do rąk to mój kolejny z kilku niezbędników kosmetycznych. Po prostu muszę go mieć w domu, w plecaku/torebce/kieszeni płaszcza. Kremuję ręce po każdym umyciu rąk, dlatego zużywam ogromne ilości smarowideł; nie znaczy to jednak, że jestem szczególnie wymagająca, jeśli o nie chodzi, ale ten z pewnością nie jest moim ulubionym kremem do rąk i zaraz wyjaśnię, dlaczego...
Czytamy, że jest to "naprawczy krem do rąk kojąco-ochronny, który skutecznie nawilża skórę dłoni zniszczoną częstym myciem i dezynfekcją". Widzę, że pandemia stała się tłem/inspiracją do jego powstania. Wygląda na to, że jest to świetny produkt dla lekarzy, pielęgniarek, kosmetyczek, fryzjerek oraz każdego, kto ze względu na charakter swojej pracy musi co chwilę odkażać ręce. Za sprawą covidu dezynfekcja dłoni weszła mi w nawyk, ilekroć wyjdę z domu. Cieszę się, że wyprodukowano taki krem, który zapewnia regenerację wysuszonym dłoniom z racji ciągłego nacierania ich alkoholem. Dalej Producent zapewnia, że krem zawiera kompozycję składników aktywnych, która ma za zadanie ukoić i odżywić bardzo podrażnioną skórę. Jest to bez wątpienia działanie jak najbardziej wskazane i zachęcające. Oprócz tego: naturalne prebiotyki występujące w składzie kremu mają wzmocnić mikrobiom i odbudować warstwę ochronną skóry. Jest to również nietypowy kierunek i rzadko można trafić na tak intensywną i przemyślaną pielęgnację. Podobno zmniejsza nadmierne złuszczanie naskórka. Zawiera lipo-kompleks: masło shea, oliwę z oliwek, olej ze słodkich migdałów oraz hydro-kompleks: mocznik, alantoina, gliceryna, kwas hialuronowy, a jako dodatki występują tam: prebiotyki, biała glinka i witamina F. No wspaniale! Jednak moja skóra dłoni nie potrzebuje żadnej regeneracji - rzadko kiedy pęknie mi skóra, skórę mam miękką i aksamitną właśnie ze względu na ciągłe kremowanie rąk. Potrzebuję je tylko natłuścić, nawilżyć po kontakcie z mydłem i wodą. Dlatego nie mogę stwierdzić czy Producent opowiada bajki, czy wszystko to prawda?
Krem umieszczony został w pękatej butelce o dużej pojemności z pompką, która... - przynajmniej w moim egzemplarzu - nie działa zbyt sprawnie. Wypompowany krem strzela! Skacze na parę metrów! Trzeba mi ręką przysłonić wylot pompki, bo całą łazienkę mam w białych wstążkach (wyciśnięty krem przybiera formę białego paska). To ma wpływ na ocenę opakowania, bo kształt butli i etykietka są według mnie jak najbardziej w porządku - minimalistyczna, ale bardzo przemyślana. Naprawdę bardzo podoba mi się to koło ratunkowe w zestawieniu z nazwą S.O.S. :) ale... krem zasycha przy dzióbku pompki, zostawiając na niej taki zbrylony kawałek, którego nie da się rozsmarować. Jeśli jesteśmy przy rozsmarowywaniu, to krem rozsmarowuje się dobrze i gładko, natomiast wchłania się słabo, pozostawia tłusty film i biały nalot, który wycieram w ręcznik. Fakt faktem, że zawiera glicerynę, która może dawać takie skutki (nie przepadam za tym składnikiem w kremach do rąk w dużej ilości). Co do zapachu - jest on delikatny, przyjemny, ładny, generalnie w porządku, ale nieco 'chemiczny'... nie powala, ot takie 3,5 gwiazdki, ale powiedzmy, że zaokrąglę do czterech gwiazdek, zaznaczając, że ocena jest naciągana.
Komu polecam ten krem? Na pewno osobom, które mają przesuszoną, zniszczoną, poranioną, odwodnioną skórę dłoni - formuła będzie lepiej się wchłaniała. Poza tym ludziom, który pracują w wyżej wymienionych zawodach; ja raczej nie zdecyduję się na zakup, natomiast gdybym dostała go w prezencie, to zużyłabym bez problemu.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie