Tołpa Mum, Serum liftingujące do biustu (stara wersja) 

Zużyłam całą tubkę tego serum i cóż mogę powiedzieć - jest kiepskie, niestety. Po ponad dwóch miesiącach codziennego, systematycznego smarowania biustu nie zauważyłam nie tylko obiecywanych efektów, ale też niestety odnotowałam spadek kondycji mojej wypielęgnowanej skóry, a tego wybaczyć nie mogę, tym bardziej w tak szczególnym okresie, jakim jest ciąża. Zacznę jednak od zalet - bo i takie w tym serum znalazłam. + Wygodne i estetyczne opakowanie - tuba jest miękka i zamykana na zatrzask - nawet pod koniec wygodnie wydobywa się resztki, a w razie potrzeby można ją rozciąć. Szata graficzna bez zarzutu. + Lekka, żelowa konsystencja - swobodnie można używać serum o poranku, ponieważ szybko się wchłania i nie brudzi bielizny. Nie zostawia lepkiej warstwy. + Przyjemny zapach - nie drażnił mnie, a to dość istotne. + Wydajne - jedna tuba starczyła mi na nieco ponad dwa miesiące, a używałam serum dwa razy dziennie. Wad jest niestety więcej i są one znaczące - na tyle, że z pewnością nie kupię tego produktu ponownie. - Serum nie spełnia żadnej z obietnic producenta - nie oczekujcie po nim ani liftingu (dobre sobie), ani wymodelowania, ani ujędrnienia, ani nawet nawilżenia skóry! Mam spory, ale jędrny biust, natomiast w obawie przed rozstępami i utratą jędrności w czasie ciąży postanowiłam zadbać o niego w sposób szczególny. I co? I nic, ponieważ serum NIE DZIAŁA, jedynie koszmarnie wysusza i pogarsza kondycję skóry. Nie ma również mowy o jakimkolwiek wygładzeniu czy komforcie - w życiu. - Kiepski skład - przypominam, że to kosmetyk dedykowany przyszłym mamom, więc skład powinien być wręcz wzorowy, a tutaj jest sporo do poprawki. - Cena jest zawyżona i nieadekwatna do jakości produktu - 34,99 zł to zdecydowanie zbyt wiele. Słowem - kupiłam, zużyłam i postaram się jak najszybciej o tym serum zapomnieć. Nie spełnia ono ŻADNEJ z obietnic producenta, w zamian za to wysusza i pogarsza stan skóry, do tego jest zbyt drogie , biorąc pod uwagę zerowe działanie. Absolutnie nie polecam - są znacznie lepsze i tańsze od niego!

W związku z tym że jestem posiadaczką sporego biustu to postanowiłam zadbać o Niego nieco bardziej w okresie ciąży. Z tej okazji w #lidlu znalazłam serum do biustu i bez wahania postanowiłam je przetestować. Serum przepięknie pachnie, ale jest to bardzo przyjemny i delikatny zapach (chyba ze względu na przeznaczenie, kobiety w ciąży miewają problem ze zbyt intensywnymi zapachami). Ma lekką, jakby żelową konsystencję, która błyskawicznie się wchłania, co uważam za ogromny plus. Producent zapewnia nas o efekcie już po 10 dniach, jednak przyznam, że na początku zapominałam aby stosować je rano. Później już zaczęłam się pilnować i wydaje mi się że żeby w ogóle coś zauważyć należy stosować go wedle zalecenia zarówno rano jak i wieczorem. Skóra po około dwóch tygodniach stała się nieco gładsza i przyjemnie miękka. Nie da się nie zauważyć poprawy jej kondycji Ponadto największym plusem i osiągnięciem serum jest zapobieganie powstawaniu rozstępów ‼️ Przy pierwszej ciąży niestety rozstępy na biuście pojawiły mi się do dość szybko. Teraz jestem w siódmym miesiącu i do tej pory ich nie ma. Skóra jest nawilżona i poprawiło się jej napięcie. Co ważne serum w moim przypadku nie powodowało żadnych niepożądanych reakcji. Nie uczulilo i nie podrażniło mojej wrażliwej skóry. Co do minusów to z pewnością zaliczę tutaj skład produktu. Nie ma tragedii, ale nie jest to "dobry" skład tym bardziej dla ciężarnej. Troszkę przez to rozczarowałam się samym kosmetykiem. Podsumowując z serum jestem naprawdę zadowolona, mam już nawet kolejne jego opakowanie, ale chyba zostawię je sobie do stosowania po porodzie, aby zobaczyć jaki efekt osiągnę. Ponadto przy regularnym stosowaniu zarówno rano jak i wieczorem wystarczyło mi prawie na 3 miesiące, więc uważam, że jest całkiem wydajne. W regularnej cenie można je zakupić za około 25 zł np. w drogerii #rossmann, mnie udało się kupić je w promocji w supermarkecie #lidl za niecałe 17 zł. P

Aktualnie jestem w 8 miesiącu ciąży, serum kupiłam jakieś 3 miesiące temu, aby wspomóc piersi w walce z grawitacją. Mam dość jędrny biust i zależało mi, aby podtrzymać ten efekt i zacząć go pielęgnować jeszcze przed rozpoczęciem okresu laktacji. Stosuję regularnie, każdego dnia, ale nie zauważyłam żeby biust zmienił się w jakimkolwiek stopniu. Jednak najważniejsze, aby serum okazało się pomocne już po porodzie, wówczas będzie prawdziwy test jego skuteczności. Na razie daję 4 gwiazdki, ponieważ nie zauważyłam dotychczas efektu zwiększenia ujędrnienia.

Jestem posiadaczką dosyć sporego biustu i od czasu, gdy dowiedziałam się, że będę mamą, postanowiłam go trochę wspomóc, aby tak łatwo nie uległ siłom grawitacji. Udałam się więc do drogerii na poszukiwania jakiegoś magicznego antidotum i miałam szczęście: akurat to serum było na promocji w Rossmannie. Idealny zbieg okoliczności, gdyż jest przeznaczone dla kobiet w ciąży i po porodzie. Serum zamknięte jest w tubie z zatrzaskiem, z której bez problemu można wydobyć zawartość. Zapach jest delikatny, nie drażni rozszalałych hormonami nozdrzy. Konsystencję określiłabym jako leciutką, taką żelowo-kremową, która szybko się wchłania (nim zdążyłam nasmarować balsamem pozostałe partie ciała, serum już wchłonęło się całkowicie w skórę piersi). Ja stosowałam krem raz dziennie, po prysznicu. Co do efektów... Z pewnością skóra po stosowaniu kosmetyku stała się dużo gładsza i przyjemnie miękka, nastąpiła widoczna poprawa jej kondycji. Nie pojawiły się też rozstępy, a jestem w 7 miesiącu ciąży. Produkt nie podrażnia ani nie uczula, daje komfort stosowania. Poza tym jest bardzo wydajny, mnie starczył na prawie 3 miesiące codziennego stosowania. Reasumując: serum jak najbardziej polecam!

W kwestii pielęgnacji biustu stawiam na nowości, aż znajdę ten jeden jedyny ideał. Używałam już Palmersa, Bielendy, Perfecty, Sorayi i Eveline. Dwa ostatnie okazały się super, choć do ideału nieco brakuje. Tym razem więc padło na Tołpę. Opakowanie to duża plastikowa tuba na zatrzask w stylistyce typowej dla marki. Jest półprzezroczysta, co ułatwia ocenę, ile nam jeszcze zostało produktu. Dość miękka, jednak przy końcówce serum było ciężko je wydobyć. Konsystencja rzadsza niż ww. balsamów. Powiedziałabym, że taka kremowo-żelowa. Kolor cielisty. Rozprowadza się dobrze, wchłania o wiele gorzej. Trzeba poczekać dobre kilka minut. Zapach jakiś taki...nijaki. Nie wiem jak go określić, ale nie przypadł mi do gustu. Pachnie trochę jak kiepskie tanie perfumy. I wreszcie działanie, a raczej jego brak. Uważam, że ów serum jest za lekkie dla biustu walczącego z grawitacją i rozciąganiem skóry. Nie zauważyłam żadnej poprawy. Przy balsamach Eveline i Soraya był jakiś efekt, a tutaj jedynie delikatne nawilżenie. A przecież nie o to chodzi w produkcie za taką cenę. Daję 2 gwiazdki, gdyż uważam ten produkt za mniej niż przeciętny. Jest po prostu słaby i do tego drogi. Nie nie nie.