Anwen Mgiełka unosząca włosy u nasady `Pump it up` 

Ta mgiełka to jedyny kosmetyk o którym ciężko mi się wypowiedzieć. Niby odrazu po wysuszeniu włosów jest ten efekt objętości jednak tylko gdy suszę włosy głową w dół. Byłabym w stanie to przeżyć gdyby nie to że po kilku godzinach włosy już są oklapnięte i są bardziej tłuste niż gdy nie użyję tej mgiełki. Nie wiem czy takie produkty dają efekt chwilowy jak ten ale ten nie do końca mi się sprawdza.

U mnie mgiełka rzeczywiście się sprawdziła i unosiła włosy u nasady. Używałam jej, gdy mi się przypomniało i przez to była ze mną naprawdę długo, uważam że jest to produkt wydajny. Nie uważam jednak, że jest to produkt niezbędny w mojej pielęgnacji, raczej kolejny kosmetyk zalegający na półce. Daje efekty, ale nie na tyle spektakularne, bym czuła potrzebę zakupu kolejnego opakowania. Pielęgnacja bez tego kosmetyku jest równie satysfakcjonująca :)

Plusy (+) - cena - delikatnie nawilża Minusy (-) - swędzi i podrażnia skórę głowy - nie nadaje objętości używając sposobu jaki zaleca producent, wręcz przeciwnie włosy są bardziej oklapniete pomimo używania malej ilości Podsumowując produkt absolutnie zbędny, nie robi nic - zużyje go do nawilżenia końcówek.

Anwen ma wiele świetnych kosmetyków a moje zazwyczaj są przyklapnięte dlatego chciałam wypróbować jakiegoś produkti który podniesie je i doda objętości. No i zawiodłam się strasznie na tej mgiełkce bo ona nie robi kompletnie nic. Nie wiem może jak coś źle robię ale wydaje mi się że nie da się użyć jej inaczej niż jak producent zaleca. Pompka też taka jakoś dziwnie psika dużą ilość produktu ma różne strony a nie w miejsce gdzie chce psilnąć. Jedyny plus to jej zapach jak dla mnie a szkoda.

Mgiełka pump it up od firmy anwen strasznie pokleiła mi włosy u nasady w dodatku dowoedziałem się po jakimś czasie że składnik pvp zawarty w tej mgiełce jest mikroplastikiem który oblepia włosy nie polecam

Kilka osób napisało negatywne komentarze, więc sama podchodziłam do tej mgiełki dość sceptycznie. Jedna z recenzentek stwierdziła, że kluczem jest właściwe suszenie włosów i z tym się zgadzam, ale dodałabym jeszcze, że nie można przesadzać z ilością. Mgiełka aplikuje się standardowo w postaci aerozolu (inna recenzentka pisała też o laniu się produktu po rękach, ale to raczej kwestia wady produkcyjnej aplikatora i wystarczy przelać płyn do innego spryskiwacza). Ma ładny, delikatny zapach, który szybko się ulatnia i po wysuszeniu włosów jest minimalnie wyczuwalny. Mgiełkę należy aplikować na mokre, umyte włosy u ich nasady, a następnie suszyć włosy układając je szeroką, okrągłą szczotką ruchami do góry. Wtedy włosy są faktycznie uniesione (bardziej niż susząc je z użyciem szczotki, ale bez użycia mgiełki) i efekt ten utrzymuje się do następnego mycia, czyli tak jak w przypadku każdego tego typu preparatu. Jeśli ktoś nakłada ją na suche włosy i/lub nie suszy ich we właściwy sposób, to niech nie oczekuje efektu innego niż przetłuszczenie, oklapnięcie czy posklejanie włosów, bo najwidoczniej nie wie jak stosować produkty do ich unoszenia (niektóre wcześniejsze recenzje dotyczyły oklapniętych włosów, ale moim zdaniem znów chodziło o niewłaściwe użycie produktu). Nie można spryskiwać włosów zbyt dużą ilością płynu, bo wtedy nawet po wysuszeniu preparat jest wyczuwalny, a w miejscu aplikacji włosy są "tępe" w dotyku (moje są wysokoporowate). Najlepiej więc dozować mgiełkę z umiarem, ale to już każdy musi dostosować do swojego rodzaju włosów. Do osiągnięcia efektu naprawdę niewiele jej potrzeba, więc jest wydajna. Dużym jej plusem jest bardzo dobry skład, czym zdecydowanie wyróżnia się spośród innych preparatów do unoszenia włosów (tzw. odbijaczy). Po własnych doświadczeniach z tym produktem radzę wszystkim sceptykom najpierw spróbować użyć go kilka razy (raz więcej, raz mniej i nauczyć się suszyć odpowiednio włosy), a nie od razu skreślać produkt. Dodatkowo mgiełka nie podrażnia skóry (mam AZS, więc skoro u mnie nie wywołuje niepożądanych reakcji, to u większości nie powinna, ale to również kwestia indywidualna).

Przy aplikacji produkt kapie po rękach, nie możliwe jest wręcz nałożenie go. Nawet najtańsze produkty w podobnych aplikatorach nie mają tego problemu, a tu przy dość wysokiej cenie, jest bardzo bardzo źle. Gdy już jakimś cudem uda sie nałożyć produkt to nie spełnia żadnych obietnic producenta. Nie daje uniesienia, a bardziej obciąża i daje lekki przyklap. Przy moich hennowanych włosach średnio/nisko porowatych liczy się dla mnie dodatkowa objętość, którą takie produkty mi pomagają osiągnąć, a tu tego nie ma. Szczególnie w tej marce to grube rozczarowanie.

W tej cenie są znacznie lepsze produkty. Spray pachnie ładnie, wygodna aplikacja i prosta, butelka atrakcyjna ale jeśli chodzi o działanie to jak dla mnie zerowe. Mam włosy średnioporowate i cienkie więc dość łatwo je unieść u nasady, ten spray jednak nie dość że nie unosi dużo to po kilku minutach włosy są oklapnięte. Brak efektu wow, lubie kosmetyki anwen jednak ten produkt bardzo mnie zawiódł.

Wzięłam ją dodatkowo do jakiś większych zakupów nie licząc na wiele gdyz recenzje tej mgiełki sa różne, ale jako ,że była w promocji to nic nie szkodzi spróbować. Mgiełka z pompką działającą bez zarzutu, która faktycznie psika mgiełką a nie wodą. Używam po myciu włosów, na osuszone ręcznikiem jedynie. Moje włosy są cienkie i delikatne, z pasemkami. Zawsze marzę żeby mieć ich więcej i nad tym pracuję ale żeby się jednocześnie nie przetłuszczały.Długość obecnie do ramion. Podobnie jak malutka100 :) I ta mgiełka jest dla mnie idealna . Poza tym nie stylizuję włosów. Rzadko je suszę nawet suszarką. Prawda wygląda tak że, z reguły idę spać w mokrych jedynie spryskanych mgiełką a na końce olejek. Nie żałuję jej sobie tzn. pryskam z głową w dole i z boków tak aby spryskać je właśnie od nasady ze wszystkich stron. To działa Kochane . Przy moich włosach mam elegancko odbite od nasady, nie puszą się , są jakby "pełniejsze", mają właśnie większą objętość, ale mgiełka ich nie skleja , nie usztywnia, nie obciąża i nie przetłuszczają się szybciej. Wydajność dobra jak na niedużą ilość tej mgiełki. Zapach przyjemnie owocowy. Bardzo jestem z niej zadowolona i polecam osobom z podobnymi włosami .

Wiadomo, że takich produktów używają głównie osoby, których włosy szybko się przetłuszczają. Tymczasem po użyciu tego czegoś moje włosy wyglądają jakby były tłuste, a używam zgodnie z instrukcją na opakowaniu. Na świeżo umytą mokra skórę głowy. Włosy nie są ani trochę odbite od nasady, wręcz bardziej klapną. Skóra się świeci jakby była tłusta. Ciekawe czy Anwen sama używała tego produktu czy tylko wypuściła go żeby zarobić. Tragedia. Nigdy więcej nic od niej nie kupię, niech produkcją kosmetyków zajmą się ludzie którzy mają o tym jakieś pojęcie. Pieniądze wyrzucone w błoto!

Jestem posiadaczką długich włosów, skłonnych do oklapnięcia i przetłuszczania (myję włosy co drugi dzień, ale to i tak jest mocno naciągane). Gdy zobaczyłam mgiełkę od Anwen na rossmannowej półce, pomyślałam, iż może uda mi się osiągnąć choć trochę ładniejszy wygląd włosów u nasady. I tak mgiełka znalazła się w mojej łazience. Produkt znajdował się w owalnym, plastikowym opakowaniu o pojemności 100 ml zakończonym atomizerem. I tu pierwszy zgrzyt – aplikator cały czas się zacinał, czasami rozpylał kosmetyk, a czasami wręcz nim pluł, a po zużyciu około 1/5 opakowania zepsuł się całkowicie. Dodatkowo pompka przeciekała, kosmetyk cały czas lał się po butelce oraz po moich palcach. Jednym słowem dramat, aż nie chciało mi się jej używać. Na szczęście, po przelaniu mgiełki do innego opakowania z atomizerem problem znikł. No cóż, najwyraźniej miałam pecha. Sama mgiełka okazała się bardzo lekka, delikatnym lecz nieokreślonym zapachu, a w butelce znajdowała się delikatnie żółtawa ciecz przypominająca wodę. Używałam jej po każdym myciu spsikując nasadę włosów przez kilka miesięcy – okazała się bardzo wydajna – i ani razu nie przetłuściła czy podrażniła mojej skóry głowy, nie skleiła moich włosów. Co do efektów stosowania – tutaj było bardzo cienko. W sumie może i widziałam jakąś różnicę, oczywiście na plus, ale była ona zbyt subtelna, abym była zadowolona. Czy spodziewałam się czegoś innego? Raczej tak, chociaż moje włosy jak zwykle nie pozostawiły mi złudzeń. Jeżeli zaś chodzi o skład wcierki – nie jestem w tej dziedzinie specjalistą, ale marka Anwen zadbała na swojej stronie o opis i działanie składników. Dlatego zainteresowanych odsyłam na stronę internetową :) Pomimo mojej sympatii do marki Anwen ta mgiełka okazała się niewypałem. Możliwe, iż to moje włosy nie skłonne do współpracy, ale… Nie kupię jej ponownie i nie zarekomenduję moim koleżankom.

Ma grube i ciężkie włosy więc bardzo trudno jest mi je odbić od nasady. Zakupiłam to serum, bo jak modelowałam włosy to były one pięknie ułożone, ale wyglądały jak przyklejona do skóry głowy w miejscu przedziałku i szukałam czegoś co pomoże mi je odbić. Mgiełka dobrze się sprawdza jeśli używam okrągłej szczotki do modelowania i trochę jej pomagam odbić włosy. Myślę, że bez tego nie byłoby efektu. Nie jest to efekt spektakularny ale włosy są delikatnie uniesione i nabierają objętości. Niestety trzeba je spsikać dość dobrze, żeby podziałało więc wydajność jest dość niska.

Na codzień nie używam produktów do stylizacji włosów ponieważ tego nie potrzebuje. Mam bardzo mało wymagające włosy pod kątem stylizacji, długie, gęste, ciężkie. Zachciało mi się jakiś czas temu grzywki w stylu curtain bangs… w związku z czym musiałam zaopatrzyć się w jakiś produkt unoszący kosmyki od nasady. Po obejrzeniu recenzji od Anwen… wiedziałam już, że właśnie takiego produktu szukam. Zakupy zrobiłam oczywiście w Rossmannie. Produkt kosztuje w cenie regularnej ok. 25 zł/100 ml. Dosyć znośnie. Buteleczka posiada bardzo precyzyjny aplikator do nakładania tego produktu. Bardzo mi przypasował. Dzięki niej aplikuję produkt dokładnie tam gdzie potrzebuje (czyli w moim przypadku akurat na grzywkę, nie stosowałam tego kosmetyku w celu ogólnego nadania objętości włosom, nie potrzebuje tego). Ma bardzo przyjemny, owocowy zapach. Nie utrzymuje się długo na włosach. Moją grzywkę stylizuję zawsze na mokro; na okrągłą szczotkę podczas suszenia. Kosmetyk nakładam na jeszcze wilgotne włosy (chociaż zdarzyło mi się również na sucho i nie powoduje sklejania włosów). Efekt stylizacji utrzymuje się u mnie praktycznie do wieczora. Włosy nie są sztywne, posklejane. Czuć jednak, że „coś tam było nałożone”. Mi to absolutnie nie przeszkadza. Nie daje sztucznego efektu posklejanych włosów jak lakier czy pianka. Podsumowując: Nie miałam wielkiej styczności z produktami do stylizacji, jednak ten spodobał mi się już od pierwszej aplikacji. Na pewno będę testować jeszcze inne produkty, natomiast jest chodzi o ten od Anwen to.. jestem zachwycona :)

Niestety produkt nie sprawdził się u mnie, nie widzę w ogóle różnicy w unoszeniu włosow przy użyciu tego produktu a bez niego. Szybko się kończy. Z plusów to ładnie pachnie, fajny aplikator i nie skleja włosów.

Zacznę od tego, że jako posiadaczka cieńkich i delikatnych włosów, zawsze marzyła o tym, by było ich więcej. Choćby wizualnie i na jakiś czas :) Dlatego testowałam już niezliczoną ilość sprayów, pudrów, mgiełek i innych produktów , których producent obiecywał, że zwiększą objętość każdych włosów. Niestety po jednym użyciu produkty te lądowały na dnie szafki, bo albo sklejały mi włosy, albo powodowały szybsze przetłuszczanie się włosów u nasady, albo nie robiły kompletnie nic. Cieszę się jednak, że się nie poddałam i co jakiś czas szukałam czego, co będzie odpowiednie dla moich włosów. W taki sposób znalazłam właśnie mgiełkę od Anwen. Mgiełka rzeczywiście ładnie "odbija" włosy u nasady, dzięki czemu fryzura nabiera fajnej objętości i wygląda po prostu ładniej. Używam jej praktycznie po każdym umyciu włosów, gdy są one jeszcze wilgotne, spryskuje włosy tylko u nasady. Nie przesadzam z ilością, bo sprawdza się tu zasada, że więcej nie koniecznie znaczy lepiej. Suszę włosy suszarką odbijając je jeszcze u nasady przy pomocy strumienia ciepłego powietrza. Jestem bardzo zadowolona z efektu.

Odkąd moje włosy stały się niskoporami walczę z wiecznym "przyklapem", bo brakuje im odbicia u nasady. Przetestowałam kilkanaście produktów, które miały dodać im objętości i za każdym razem był problem w postaci przetłuszczających w ciągu 2-3 godzin się pasm. A mgiełka od Anwen była dla mnie miłym zaskoczeniem. OPAKOWANIE Mgiełka znajduje się w plastikowej buteleczce o pojemności 100 ml z fikuśnym atomizerem. Do tego ma ładną etykietkę z nazwą produktu nawiązującą zarówno do przeboju Danzela, jak i zapewnienia odbicia u nasady. Wszystko to utrzymane w pastelowych barwach. Atomizer raczej zaliczyłabym do kategorii tych dobrych. Po psiknięciu faktycznie wydobywa się z niego mgiełka, a nie ilość produktu z wcierek. SKŁAD Ogromnym plusem jest dla mnie fakt, że na stronie producenta jest bardzo dokładnie opisany skład mgiełki. Nie tylko wymienione są składniki, ale także możemy dowiedzieć się za co dana pozycja odpowiada. Do tego aż 95 proc. składników jest pochodzenia naturalnego. DZIAŁANIE I WYDAJNOŚĆ Mgiełkę stosuję zgodnie z instrukcją na opakowaniu. Spryskuję nią mokre, rozczesane już włosy jedynie u nasady. Przy dość gęstych włosach są to 3-4 psikniękcia, więc wydaje mi się, że produkt jest wydajny. Po spryskaniu włosów suszę je głową w dół. Rozczesuję i gotowe. Włosy są uniesione u nasady. Co ważne, mgiełka nie powoduje u mnie sklejenia i przetłuszczenia włosów. Świeżość pasm jest taka sama, jak bez stosowania mgiełki.

Na moich ciężkich, oklapniętych włosach produkt zupełnie się nie sprawdził - jedyne czego dokonał, to sprawił, że włosy wyglądają na tłuste i pachną piwem owocowym :) Atomizer wygodny, ale nie daje dużej kontroli nad ilością produktu aplikowanego na włosy - spryskiwacz jest podobny do tych w płynach do mycia szyb. Nie znam się na produktach do włosów, ale ta mgiełka, według opisu producenta, "nadaje się do każdego rodzaju włosów, bez względu na porowatość" - otóż NIE! Do moich włosów z całą pewnością się nie nadaje, ale może sprawdzi się na takich, które nie opadają aż tak bardzo jak moje. Ja na pewno więcej tego "cuda" nie kupię.

Kupiłam z ciekawości, acz z niskimi oczekiwaniami, bo moje włosy są dość ciężkie, gęste, niskoporowate i z tendencją do przyklapu, dodatkowo podbitą przetłuszczającym się skalpem. Mgiełki używałam po myciu, przed wysuszeniem suszarką głową w dół. Owszem, zachodzi efekt uniesienia poprzez lekiem usztywnienie włosów u nasady, ale w moim przypadku trwa to jakąś... godzinę. Tak że nie tym razem, niestety xD Plus za śliczne opakowanie, które chętnie zostawię sobie na inne wcierki.