Brak zauważalnych efektów po zużyciu jednego opakowania.
Serum otrzymałam w kalendarzu adwentowym. Nie znałam wcześniej marki Idun Minerals, ale kalendarzowa zdobycz zrobiła na mnie duże wrażenie i gdy tylko zużyłam wcześniej stosowane serum, do pielęgnacji włączyłam recenzowanego gagatka. Zdenkowałam opakowanie i to najwyższy czas, by podzielić się opinią.
Moja skóra jest sucha, walczę z często pojawiającymi się niedoskonałościami.
Serum zostało zamknięte w opakowaniu z pompką, która działała bez zarzutu, nie zacinała się, nie zapychała. Dozowała niewielką ilość produktu, którą można dostosować do własnych potrzeb bez ryzyka utraty nadmiaru. Dodatkowo, serum zostało wyposażone w opakowanie zewnętrzne, czyli nieco większą tubę. Po co? Tego nie wiem. Ani to ekonomiczne, ani ekologiczne, ani potrzebne. W opakowaniu znajduje się 30 ml kosmetyku, które wystarczyło mi na nieco ponad miesiąc.
Produkt ma lekką, kremowo-żelową konsystencję. Dobrze rozprowadza się na twarzy, ekspresowo się wchłania i nie pozostawia tłustej czy lepkiej warstwy. Nie wyczuwałam żadnego zapachu, co dla mnie nie jest wadą – przynajmniej nie miesza się z zapachem kremu.
Wysoko w składzie kosmetyku znajduje się gliceryna, a za nią - robiący w ostatnim czasie furorę – niacynamid. Dalej m. in. silikon (dimethicone), fenoksyetanol, benzoesan sodu. Jak dla mnie szału nie ma, ale tragedii też nie. Niby staram się unikać silikonów w kosmetykach do twarzy, ale nigdy z góry nie skreślam produktów, które je zawierają.
Serum stosowałam dwa razy dziennie – po toniku, a przed kremem. I przyznam szczerze, że nie zauważyłam większych efektów jego stosowania. Krzywdy mi nie zrobiło, nie zauważyłam jakichkolwiek negatywnych reakcji skóry. Ale żeby jakoś poprawiło kondycję mojej skóry? Raczej nie. Nie odnotowałam ani nawilżenia, ani odżywienia. W zasadzie miałam poczucie, że w ogóle nie stosuję serum, a w rzeczywistości było przecież inaczej… Może jedynie skóra była troszkę wygładzona, jednak nie wiem, na ile była to zasługa serum. Jestem zawiedziona, a mój zawód stał się jeszcze większy, gdy zobaczyłam, ile produkt kosztuje. Otóż cena regularna w Douglasie to 169 zł! Aktualnie jest co prawda w promocji i kosztuje 99 zł, ale nadal uważam, że to zbyt dużo. O wiele tańsze kosmetyki dawały na mojej skórze o wiele lepsze efekty.
Podsumowując, nie polecam recenzowanego serum. Efekty jego stosowania są praktycznie niezauważalne, a cena jest w mojej opinii kosmiczna.
Zalety:
- lekka, przyjemna konsystencja
- opakowanie z pompką
Wady:
- brak efektów stosowania
- za wysoka cena
- słaba dostępność
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie