Essence Lip Care Booster 10% Coconut Oil Lip Butter Masło do ust z olejem kokosowym

To masło kokosowe to bardziej peeling niż masło, bo martwy naskórek odchodził od reszty skóry. Delikatnie pachniało kokosem. Średnio odżywiało usta - miały one raczej efekt porcelany. Po zejściu martwego naskórka miałam suche, lekko skrzypiące wargi. Otwór jest niewygodny i ma nieco ostry otwór. Osobiście wolę produkty w sztyfcie lub z wygodną, dopasowaną do ust tubką. W tym wypadku musiałam pomagać sobie palcem. Nie kupię ponownie.

Masło do ust z olejem kokosowym czy czysty olej kokosowy, oto jest pytanie. Zapach lekko, troszkę czuć kokosa. Smak całkowicie chemiczny, biada temu komu zliże się troche produktu z wargi. Efekt jest tylko po nałożeniu na usta - wargi wydaja sie nawilzone i za chwile magia znika, pojawiaja sie miliony suchych skórek nie wiadomo skąd.

Opakowanie: Malutka tubka z bardzo estetyczną miętową szatą graficzną i elementami kokosa, nie podoba mi się płaska odkręcana nakrętka, wymaga użycia dwóch dłoni i łatwo jest ją upuścić, również aplikator jest całkiem płaski z dziurką w środku, powinien być bardziej wyprofilowany do kształtu ust Konsystencja: Bardzo rzadka i przezroczysta, łatwo rozprowadza się na ustach, ale z tak niewygodnym aplikatorem jej płynność może być problematyczna Wydajność: Raczej wysoka, używam od co najmniej kilku miesięcy Zapach: Mało wyczuwalny, może faktycznie lekko kokosowy, ale bardzo delikatny Działanie: Skutecznie nawilża i chroni usta, gładko się rozsmarowuje i utrzymuje dość długo, raczej sam z siebie się nie wchłania, jest w porządku do codziennego stosowania Podsumowanie: Uroczy balsam do ust w tubce o dość płynnej konsystencji i poprawnym działaniu. Sprawdza się w swojej roli, choć opakowanie jest nieco mało poręczne w stosowaniu poza domem.

Balsam ten kupiłam juz jaki czas temu w zasadzie przez przypadek. Nie planowałam zakupu kosmetyku do ust, ale jako, że bardzo lubię testować nowości do ust skusiłam się na tego maluszka za około 10zł. Produkt przekroczył moje oczekiwania! Tego typu kosmetyków najczęściej używam na noc. Już po pierwszym użyciu usta były w świetnej formie, nawilżone, zregenerowane, bez suchych skórek. Dodatkowo balsam pięknie pachnie. Zdecydowanie polecam!

Masło do ust z olejem kokosowym kupiłam na jednej z aukcji internetowych. Opakowanie to tubka o pojemności 12 ml, zapłaciłam około 9 zł. Masło ma przyjemny delikatny zapach, jest bezbarwne, dość szybko się wchłania, fajnie nawilża, regeneruje, wygładza i uelastycznia usta, jednak efekt nawilżenia jest dość krótkotrwały Plus za estetykę i szatę graficzną opakowania oraz małe gabaryty w sam raz do kieszeni czy torebki i jednocześnie minus za niezbyt wygodną aplikację. Podsumowując przy zakupie opakowanie przykuło moją uwagę i dlatego kupiłam jednak zawartość mnie nie oczarowała, ogólnie przyzwoity drogeryjny średniak nie wiem czy jeszcze go kupię. Jeśli ktoś lubi kokosowe klimaty to bardziej bym poleciła poszukać czegoś innego.

Masełko do ust od Essence okazało się niezłym kosmetykiem. Nie miałam co do niego 100% przekonania, ale jako podstawowy i codzienny produkt do pielęgnacji ust spisało się okej. Masełko nie jest zbyt gęste. Przypomina konsystencją zwyczajny balsam. Pachnie delikatnie kokosem. Smak jest neutralny. Masełko całkiem w porządku utrzymuje się na ustach, ale już przy jakichś przesuszeniach za szybko z nich znika. Produkt jest bezbarwny; usta z nałożonym jedynie tym balsamem wyglądają zdrowo i czuć, że są nawilżone. Jednak gdy masełko z nich zniknie, suchość pozostaje. Na pewno nie ma tutaj długotrwałego efektu nawilżenia. Szkoda... Produkt Essence jest bardzo wydajny. Nie trzeba go nakładać w dużej warstwie, by być usatysfakcjonowanym. Nawet mniejsze ilości spisują się tutaj lepiej, bo zbyt gruba warstwa rozlewa się poza usta. Opakowanie i sposób aplikacji nie przypadło mi do gustu. Wyciskana tubka może byłaby okej, gdyby końcówka była gładko zakończona. A tak odczuwalne były ostre elementy, gdy aplikowałam balsam bezpośrednio na usta. Nie zawsze miałam możliwość nałożenia masełka najpierw na palec i rozsmarowania produktu na ustach. Ponadto w opakowaniu pod koniec użytkowania zostawało jeszcze dużo masełka i jedynie rozcięcie go dawało możliwość wykorzystania całości. Ale wtedy używanie go było możliwe tylko w domu i przy wykorzystaniu np. patyczka kosmetycznego.

Zużywam ogromne ilości preparatów do ust, testuję nowości, ale dawno nic mnie tak pozytywnie nie zaskoczyło. Tym bardziej, że opakowanie jest raczej niepozorne, opisu brak, więc nie było się na co nastawić. Balsam kupiłam z ciekawości za jakieś 8 złotych, dorzucając do koszyka podczas internetowych zakupów w Hebe. Opakowanie niepozorne, od razu rzuciła się w oczy gwiazdkowa zakrętka - brawo - to, że preparat jest wyprodukowany w Polsce, choć nie dla polskiej marki, i bardzo długi skład, napisany tak nieczytelną czcionką, że wzbudziło to moją nieufność. Po przeczytaniu pierwszej recenzji spodziewałam się już baraku aplikatora. I rzeczywiście, balsam trzeba nakładać palcem, przez co cierpi wydajność produktu - trochę zostaje na ręku. Ale pierwsza aplikacja - zaskoczenie!!! usta są od razu ukojone, nawilżone, otulone. Pierwszy raz spotkałam się z tak przyjemnym odczuciem, więc z ciekawości spojrzałam na skład, czy nie ma tam przypadkiem tony silikonów, no bo co może dać taki natychmiastowy efekt? I o dziwo skład jest dobry, a na jego końcu znajduje się nawet filtr UV, o czym producent nie poinformował. Nie wspomniał też o malutkich drobinkach, chyba wiórków kokosowych, które początkowo wzięłam za jakieś paprochy, które przykleiły się do palca. Nie przeszkadzają bardzo, ale nie widzę zasadności ich obecności, bo chyba nie mają leciutko peelingować? na jedną aplikację jest ich może 5 sztuk i są bardzo malutkie, ale jednak trzeba je zdjąć, jak osadzą się w jakimś eksponowanym miejscu. Być może wynika to z ich obecności w jakimś składniku a nie jest zamierzonym działaniem - producent również na stronie internetowej produktu - milczy. Tak czy siak, produkt jest cudowny i polecam fanom kokosa ale nie tylko, gdyż zapach kokosa jest tutaj subtelny a co najważniejsze - nie sztuczny jak to często w tego typu preparatach bywa. Więc jeżeli będziecie mieli okazję, wrzućcie tego małego gagatka do koszyka!

Właściwie to go nie ma. Jest taki dziubek ale bardzo ostry, kiepsko zakończony i finalnie trzeba nałożyć to palcem. Bezpośrednio na usta nie jest to przyjemne i drapie. Szkoda. Tak paluchami... Sam produkt dość gęsty, kremowy, bezbarwny. Trochę jak gęsty blyszczyk. Czuć kokos. Usta są tłuste, odżywione i ukojone, nie białe. W sumie spoko produkt ale ta aplikacja no koszmar. Tubka ładna, słodka, w kokosy. Zapłaciłam w promocji chyba 8.99