Ten peeling chodził za mną już od dawna i tylko spore zapasy zniechęcały mnie do zakupu, a poza tym nie ukrywam, że czekałam na promkę w Biedronce ;) W końcu trafiłam na super okazję, gdzie poza promocją na kosmetyki do ciała wjechał mi dodatkowo jakiś voucher i mogłam nabyć go za połowę ceny - takiej okazji nie można przepuścić ;) Obiecywałam sobie wiele, bo lubię tę markę, ale jestem trochę rozczarowana, co tu dużo mówić.
Opakowanie: plastikowy słoiczek, zakręcany i z dodatkową osłonką. Zazwyczaj lubię i chwalę takie opakowania, ale tutaj ze względu na konsystencję chyba lepiej sprawdzi się tuba. Szata graficzna ładna, w klimacie marki i jej syberyjskich dzieł, więc mi się podoba.
Zapach: spodziewałam się ziołowego, surowego, chłodnego zapachu - miałam już kilka produktów od Natura Siberica i zdarzało się, że ich zapach nie zachwycał, ale tutaj to zupełnie inna bajka. Przecież ten peeling pachnie jak masa makowa do świątecznego ciasta mojej mamy :D Stary przepis - zmielony mak z cukrem, masłem, jajkami i dużą ilością olejku migdałowego :D Zaskoczenie totalne! Pachnie słodko, przytulnie, jak dla mnie idealnie jak na jesienno-zimowe chłody. Zapach utrzymuje się przez jakiś czas na skórze.
Działanie: zacznę może od składu, który jest wybitny - mnóstwo ciekawych ekstraktów, naturalne drobinki, brak szkodliwych substancji. Dzięki temu jest bezpieczny, ale też nie ukrywam, że co do takich kosmetyków zawsze mam duże oczekiwania.
Peeling ma czarny kolor, widzimy w nim nieco białych i ciemniejszych drobinek.
Konsystencja jest dość kłopotliwa, bo to taka rzadka, tężejąca galaretka. Spływa z dłoni przy nakładaniu, sporo produktu ucieka mi do wanny w trakcie nakładania. Zdecydowanie wolę cukrowe lub solne "pasty".
Drobinki są malutkie, ale ze względu na ich sporą ilość, peelingowanie jest na przyzwoitym poziomie.
Niestety, kosmetyk fajnie działa do momentu masowania - w chwili, gdy go chcemy zmyć, wtedy zaczynają się schody. Kosmetyk barwi skórę i jest ciężki do zmycia. Mam wrażenie, jakbym robiła sobie na ciele zabieg laminacji - tę galaretkę jest strasznie ciężko zmyć! Idą kosmiczne ilości wody, aby go usunąć, a zmycie go z pleców to jakiś kosmos. Drobinki są wszędzie, a na ciele czuć tę dziwną galaretkę...
Gdy uda się nam już go zmyć, to pozostaje uczucie, właściwie takie jak po zwykłym prysznicu z żelem. Nie ma tego uczucia "wow" wypolerowanej i gładkiej skóry.
Kosmetyk pięknie pachnie, ma ciekawy skład, ale niestety zabawa z nim nie należy do najłatwiejszych. Miałam już wiele peelingów i po prostu zaspokoiłam swoją ciekawość - ponownego zakupu nie będzie ;)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie