Przyznam się, że spf to dla mnie taka trochę nielubiana konieczność, ale myślę, że ta niechęć jest zakorzeniona jeszcze z dawnych lat, gdy na rynku nie było jeszcze tak dużego wyboru. Zawsze raziła mnie ciężka, niekomfortowa warstwa na skórze, często z białym filmem. A ponieważ mój makijaż ogranicza się do przypudrowania skóry, ciężko zakryć taki filtr.
Wiem jednak, że spf to konieczność nie tylko ze względu na zdrowie, to najważniejsze, ale też pielęgnację. Chcę zadbać o to by skórą jak najdłużej zachowała młodzieńczy wygląd, na ile to możliwe. A ponieważ sięgam w swojej rutynie pielęgnacyjnej po kwasy to skóra wymaga też i zabezpieczenia, a szkoda też niwelować efekty pracy kosmetyków prawda?
Dlatego jestem wdzięczna, że producenci coraz gęściej zapełniają rynek kosmetykami, które nie będą przykrym obowiązkiem, a stają się przyjemnym produktem, do kutego chętnie wracam. Tak właśnie jest w przypadku filtra od SVR. Ma on dla mnie mnóstwo plusów i jest kolejnym przykładem, że można odczarować złe wrażenie, jakie kiedyś robiły na mnie filtry.
- OPAKOWANIE: kosmetyk kupujemy w tekturowym opakowaniu, na którym nie znajdziemy zbyt wiele informacji w języku polskim, jedynie krótkie informacje. Producent postawił na „globalne„ dotarcie do klienta umieszczając kilka zdań na temat kosmetyku w kilku językach. Mnie to nie przeszkadza bo o kosmetyku mogę poczytać na stronach internetowych. Tutaj umieszczone są najważniejsze informacje oraz skład, termin przydatności (12 miesięcy od otwarcia), data do kiedy należy zużyć kosmetyk wytłoczona jest na tubce.
Kosmetyk umieszczony jest w tubce wykonanej z elastycznego plastiku w kolorze pomarańczowym , jak kartonowe pudełko. Tu także na przedniej części znajdziemy nazwę produktu i ważniejsze informacje (spf 50+, fluid, nietłusty i niewidoczny, bezpieczny dla środowiska morskiego).
Szata graficzna jest prosta, minimalistyczna, typowo apteczna, czyli w moim guście.
Tubka zakończona jest wygodnym dzióbkiem, który pozwala kontrolować ilość aplikowanego kosmetyku, co jest ważne ze względu na formułę preparatu.
- KONSYSTENCJA: fluid, jak określa to producent, najlepiej opisuje postać kosmetyku. Rodzaj półpłynnego mleczka o żółtawym zabarwieniu (czego nie mogłam uchwycić na fotografii).
Kosmetyk szybko się wchłania, już w trakcie rozprowadzania po skórze. Z takiego mokrawego produktu staje się bardziej suchy i pozostawia satynowe wykończenie bez tłustego i białego filmu. I nie ważne ile filtra nałożę na skórę. Staram się dać go tyle, bym miała pewność, że będzie działał dlatego na wszelki wypadek nie oszczędzam, a mimo to fluid świetnie wygląda na skórze i nie obciążą jej. Choć znam deklarację producenta w jakiej ilość preparat powinien wykazywać swoje działanie, to zawsze trudno mi precyzyjnie odmierzyć – stosuję zasadę łyżeczki.
- ZAPACH: delikatnie kremowy, charakterystyczny na kosmetyków przeciwsłonecznych od SVR, przynajmniej takie mam wrażenie bo kilka z nich stosowałam. Dla mnie bardzo przyjemny, nie drażni mnie, nawet po dłuższym stosowaniu, a muszę zaznaczyć, że aromat utrzymuje się dłużej na skórze. Akurat w tym wypadku dla mnie jest to plus, zew względu na sympatię do takich nut.
- DZIAŁANIE: preparat odpowiednio chroni skórę przed działaniem UVA i UVB, a przynajmniej nie zauważyłam negatywnych skutków promieniowania, gdy stosuję kosmetyk, więc zakładam, że działa tak, jak deklaruje producent.
Muszę tu zaznaczyć, że fluid posiada wadę, myślę że indywidualną, czytając recenzję poniżej. Mianowicie mnie kosmetyk szczypie przez chwilę po aplikacji. Ale ponieważ uczucie to mija po kilku minutach i nie występuje u mnie podrażnienie czy zaczerwienienie jestem w stanie przymknąć na to oko. Przewaga plusów nad tą jedną wadą zwycięża.
Nakładam filtr na skórę po pielęgnacji (serum plus krem), ale w trakcie upałów pomijam krem i fluid aplikuję na serum. Moja odwodniona skóra nie odnotowuje dyskomfortu czy wraz z mijającymi godzinami uczucia utraty wilgoci. Dodajmy do tego brak bielenia, szybkie wchłanianie i brak tłustego filmu. Mało brakuje a byłby to mój ideał (gdyby nie to szczypanie).
Kosmetyk nie zatyka porów i nie powoduje większego przetłuszczania się skóry. Jak pisałam wcześniej, makijaż ograniczam do pudru matującego (plus pomada/cień /kredka do brwi), odczekuję chwilę i nakładam wspomniany puder. Skóra wygląda dobrze, oczywiście w upały to inna sprawa, ale ogólnie fluid i puder ładnie wyglądają na mojej skórze przez większą część dnia, w trakcie którego poprawiam go bibułką matującą.
Ja jestem bardzo na tak i dlatego chętnie wróciłam do tego spf. Używałam w ubiegłym roku, wróciłam w obecnym i będę wracać w przyszłości pomiędzy innymi tego typu kosmetykami (lubię testować).
Kolejnym atutem kosmetyku jest ważny dla mnie fakt, że marka nie testuje na zwierzętach! Ponadto preparat nie szkodzi środowisku morskiemu, co również jest bardzo istotne, a karton i tubka nadają się w pełni do recyklingu. Tak trzymać!
Zalety:
- dobrze chroni skórę przed UVA i UVB
- szybko się wchłania już w trakcie aplikacji nawet w większej ilości
- nie bieli (jest niewidoczny)
- nie pozostawia tłustej warstwy
- nie obciąża skóry
- nie zatyka porów
- ładnie pachnie
- nie podrażnia (mimo szczypania po aplikacji)
- nie podrażnia również oczu
- wygodne opakowanie w pełni nadające się do recyklingu
- marka nie testuje na zwierzętach
- kosmetyk bezpieczny dla środowiska morskiego
Wady:
- szczypie przez chwilę po aplikacji, ale to mija
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie