Lirene Dermoprogram Peel Puff, Musujący puder peelingujący `Nawilżenie i regeneracja` 

Zielony proszek o dość ostrym zapachu ale ze składników naturalnych (m. in. z ekstraktem z jęczmienia, agawy i bambusu), przyjemnie pachnie. Proszek razem z połączeniem wody, staje się pastą, którą nakłada się na twarz, czuje się delikatne, lekkie, takie miękkie w dotyku drobinki, które oczyszczają, powoli przy masowaniu rozpuszczają się, pasta szybko zasycha więc należy ją zmyć wodą. Po zastosowaniu moja skóra stała się bardziej delikatniejsza ale ściągnięta. Zostały odblokowane pory, twarz dogłębnie jest oczyszczona. Mam wrażenie, jakbym miała spuchnięte policzki jak po znieczuleniu u stomatologa..

To kolejny puder peelingujący z tej serii od Lirene. Miałam wcześniej inne wersje i ogółem oceniam tę linię jako ciekawą i całkiem udaną. Zdecydowanie dla amatorów gadżetów i nietypowych rozwiązań w kosmetykach. Zielona wersja jest zaskakująco dobra, chociaż nie tak dobra jak czarna, która z kolei była według mnie najlepsza. Tak jak w przypadku innych wersji, tutaj też mamy do czynienia z jednorazową saszetką. Chociaż producent wspomina, że wystarczy niewielka ilość pudru (w domniemaniu rozumiem, że według niego wystarczy na kilka aplikacji) to jednak sądzę, że całość lepiej rozrobić od razu, bo pudru nie jest ani za mało, ani przesadnie dużo. Ma przyjemny zapach, świeży, lekko owocowy, jakby cytrusowy. W środku saszetki znajduje się drobno zmielony proszek o jasnozielonej barwie. Faktycznie jest to puder - bardzo miałki, jak pył wręcz. Wystarczy dodać odrobinę wody i powstaje gęsta pasta w seledynowym kolorze. Łatwo ją nałożyć na twarz i myć nią skórę. Fajne jest to, że można modyfikować gęstość pasty. Jeśli jest dla nas zbyt sucha i drażniąca, to należy zwilżyć palce i pasta nabiera miękkości, robi się bardziej wodnista, a tym samym łagodniejsza. W tak powstałej paście znajduje się dużo mikroskopijnych drobinek, które masują i peelingują skórę. Jak wspomniałam wcześniej, na początku peeling wydaje się dość mocny i drapiący, ale traci na sile po dodaniu jednej czy dwóch kropli wody, więc nie trzeba się go bać. Bardzo łatwo się zmywa za pomocą samej wody. Po umyciu skóra jest bardzo gładka, wręcz śliska. Jako peeling produkt spisuje się naprawdę świetnie, znikają wszelkie nierówności czy suche skórki. Skóra jest rozjaśniona, niesamowicie gładka i matowa. Jedyny drobny minus - jest też troszkę ściągnięta po umyciu, więc to raczej produkt dla cer tłustych i mieszanych. Akurat deklaracje nawilżenia i regeneracji są mocno na wyrost, pasta raczej matowi i lekko ściąga skórę. Nie jest to nieprzyjemny efekt, który powoduje dyskomfort, ale dobrze mieć tego świadomość. Ciekawy produkt, dla mojej mieszanej cery całkiem udany i pozytywny. Chętnie wrócę kiedyś do którejś wersji tych pudrów od Lirene, ale jest to raczej dla mnie produkt do zabrania na podróż czy na jednorazowe użycie. Regularnie nie do końca się opłaca, bo jednak zajmuje to chwilę dłużej, aby przygotować pastę i potem ją zmyć z twarzy. Tak czy inaczej - sympatyczna przygoda!

Puder łatwo rozrobić z wodą na dłoni, tworzy się coś jak pasta, którą nakładamy na twarz. Czy musuje? no nie bardzo. Ostrość drobinek w sam raz, jak dla mnie idealnie. Bardzo dobrze i łatwo się spłukuje. Nie podrażnia skóry. Wydajny mam spokojnie na 3 użycia. Skóra jest oczyszczona i świeża. Bardzo dobra cena.