Miya Cosmetics mySPFcream, Moisturizing Cream SPF 50 Face, Eyes, Decollete Nawilżający krem SPF 50

Miya SPF 50 niestety okazał się dla mnie totalną klapą. Miałem nadzieję na lekki, codzienny filtr, a dostałem coś, co bieli okropnie – serio, wyglądam po nim jak duch. Do tego nie chce się wchłonąć, siedzi na skórze jak tłusta warstwa i jeszcze się roluje przy próbie nałożenia czegokolwiek na wierzch. Próbowałem dać mu kilka szans, ale za każdym razem to samo. Dla mnie – nie do użytku. Finalnie oddałem znajomej.

Mam cerę wrażliwą i przetłuszczającą się, nie używam makijażu, więc filtr SPF to dla mnie ważny element codziennej pielęgnacji. Niestety ten krem okazał się rozczarowaniem. Po pierwsze – roluje się, szczególnie bez wcześniejszego nawilżenia skóry. Dopiero po nałożeniu lekkiego kremu pod spód jest lepiej, ale nadal trzeba go bardzo ostrożnie wklepywać. Kolejny minus to wyraźne bielenie, co przy mojej ciemniejszej karnacji jest bardzo widoczne. Dodatkowo po aplikacji skóra mocno się świeci, jak po tłustym kremie albo wysiłku fizycznym – nie wygląda to świeżo ani lekko. Krem ma delikatny, przyjemny zapach, ale niestety czuć go przez dłuższą chwilę po aplikacji. Sama formuła mimo że lekka przy rozsmarowywaniu, potrafi zostawić uczucie duszności i ciężkości na skórze, szczególnie przy cieplejszej pogodzie. Cena (ok. 40 zł) wydaje się dość wysoka w porównaniu do jakości i komfortu użycia. Są na rynku produkty w tej samej cenie, które zachowują się lepiej na skórze tłustej i nie powodują tylu problemów. Na plus – nie zapchał mnie, nie uczulił i zapewnia dobrą ochronę przeciwsłoneczną. Podsumowując: nie wrócę do niego. Może sprawdzi się przy suchej i jasnej cerze, ale dla skóry tłustej i ciemniejszej – to niestety nie jest trafiony wybór.

Dawno nie miałam takiego kosmetycznego rozczarowania, jak ta marka. Mam wrażenie, że wszystkie ich kremy i balsamy to sudokrem z dodatkami aromatyzującymi i środkami nadającymi różną konsystencję. Ten produkt również niemile zaskakuje. Zostawia biały, szorstki/tępy film na skórze. Bardzo trudno się wchłania i roluje na skórze. Zapach nie należy do przyjemnych, a ochrona przeciwsłoneczna nie zdała się na nic i niestety z dłuższego spaceru wróciłam z czerwonym nosem i spieczonym czołem. Dodatkowo największy dla mnie minus to zatykanie porów. Produkt spowodował, że później długo walczyłam z nawrotem trądziku i problemów skórnych. Nawilżenie to natłuszczenie w wydaniu tego kremu.

Krem jest dosyć drogi i niestety jakość nie spełnia oczekiwań. Pozostawia on białe ślady, które co prawda z czasem się wchłaniają, ale wygląda to nienaturalnie na początku. Jest ciężki i mam wrażenie że nie wchłania się do końca. Przy zmoczeniu twarzy wodą w ciągu dnia widać, że w tym miejscu ze skóry ten krem się zmył. Tak samo jest przy wieczornym myciu twarzy. Producent co prawda nie obiecywał wodoodporności, ale obiecywał lekką, nieklejącą i niebielącą formułę co się nie sprawdza. Czasem się roluje.

Ten produkt to koronny dowód na to, że dobór kremu z filtrem jest bardzo indywidualną sprawą. Po recenzjach widać, że wiele osób ma bardzo negatywne wrażenia – że się roluje, nie wchłania, zostawia film itd. – a dla mnie ten krem jest rewelacyjny. Zużywam już chyba czwarte czy piąte opakowanie i jest to zdecydowanie najlepszy krem z SPF do twarzy, jaki miałam. Świetnie współpracuje z moją tłustą skórą, bardzo przyjemnie się rozprowadza. Jak każdy krem ochronny, początkowo barwi na biało, ale po kilku minutach ładnie się wchłania i można nakładać makijaż. Na mojej skłonnej do zapychania skórze krem nie powoduje wyprysków, nawet przy codziennym użytkowaniu. Dużym plusem jest to, że zgodnie z deklaracją producenta można nakładać go również na skórę pod oczami. Ma bardzo delikatny, słabo wyczuwalny zapach, który nie pozostaje na skórze – taki neutralny, kosmetyczny. Podoba mi się to, że oprócz SPF ma składniki pielęgnujące i nawilżające. Dzięki temu nie muszę osobno nakładać innego kremu pod spód. No i fajnie, że ma taki wysoki poziom ochrony – a jak na SPF 50, krem jest niesamowicie leciutki. Większość kremów SPF 50, które wcześniej testowałam, była dużo tłustsza i lepiąca się, moje skóra strasznie się po nich świeciła. Ten co prawda nie matuje, ale i nie pogarsza sytuacji. Po prostu moja skóra zachowuje się przy nim tak samo, jak bez niego. Jedyne dwa minusy, które widzę, to pojemność (krem jest wydajny, ale tubka mogłaby być trochę większa – w końcu używa się go codziennie na całą twarz i dekolt) i cena. Zawsze czatuję na krem w promocji, bo cena sugerowana przez producenta jest jak dla mnie dość wygórowana. Nie można jednak powiedzieć, że produkt nie jest jej wart.

Jestem posiadaczką cery mieszanej/tłustej/problematycznej. Szukałam kremu nawilżającego na dzień z wysokim SPF. Dotychczas bardzo lubiłam wszystkie produkty Miya Cosmetics i pomimo (w większości) negatywnych recenzji - dałam się skusić na ten krem. MySPFcream to bubel jakich mało. Nie dość, że nie spełnił żadnej z obiecanych funkcji, to jeszcze spowodował wysyp na mojej buzi. Zawsze wprowadzam nowe kosmetyki stopniowo, dawałam mu kilka też szans, stąd mam pewność, że właśnie on jest winowajcą. Cera wygląda w nim po prostu brzydko, jest ciężki, nie wchłania się, a białe "cząsteczki" widać gołym okiem w porach skóry.

Filtr 50 to jego zaleta lecz krem sam w sobie jest ciężki i nie nadaje się pod makijaż. Produkt wyświeca się na twarzy i pozostawia biały film na skórze. Konsystencja jest do poprawki bo sam krem ma potencjał.

Kupiłam ten SPF gdyż był na promocji w Rossmanie, ponoć skład miał ok, więc postanowiłam go wypróbować. Niestety, to o czym zapewnia producent to zupełne przeciwieństwo produktu. Zacznijmy od tego, iż krem wcale nie ma lekkiej konstystencji, może nie ma też zbyt gęstej, raczej taki typowy pół-tłusty krem. Straaasznie ciężko się rozprowadza na twarzy, a bieli się niemiłosiernie! Moja skóra po tym przybrała okropnie bladego odcienia... ????☹️ Jeśli chodzi o utrzymywanie się na twarzy, to u mnie towarzyszy uczucie "spoconej i rozgrzanej" twarzy. Czuć go na skórze, niestety da się wyczuć zapychanie... Mnie ten krem zapchał. Podsumowując, nie polecam, zwłaszcza przy cerze trądzikowej, i z zaburzeną barierą hydrolipidową.

Moim zdaniem jest to jeden z gorszych kremów SPF. Na początku może zacznę od jego plusów, największą zaletą i praktycznie jedyną jest to, że bardzo dobrze chroni przed promieniowaniem UV, jego zapach jest również przyjemny i delikatny. Jednak sama konsystencja kremu pozostawia wiele do życzenia. Na początku krem ma lekką i wodnistą konsystencję, ale po rozprowadzeniu go po twarzy jakby od razu gęstnieje, przez co rozprowadzenie kremu jest uciążliwe. Kolejnym jego minusem jest to, że wcale nie nawilża twarzy, a wręcz ją wysusza. Krem bardzo bieli i źle wygląda pod makijażem. Samo stosowanie go jest bardzo męczące i uciążliwe. Za taką cenę zdecydowanie nie warto go kupować.

Lubię kosmetyki miya, zwykle sprawdzają mi się dobrze, więc po ten krem z filtrem sięgnęłam jak po pewniaka - jakież było moje rozczarowanie... Zacznę może od plusów. Krem ma przyjemny, kosmetyczno-wodny zapach i niewielką, poręczną tubkę o pojemności 40 ml. Jak już uda się go rozprowadzić równą warstwą, to wygląda na twarzy całkiem dobrze. Początkowo trochę bieli (a raczej robi na skórze lekko niebieską poświatę), ale po chwili ten efekt znika i zostaje tylko delikatne glow. Daje uczucie nawilżonej skóry, poziom lepienia oceniłabym na 1,5/5, więc całkiem ok. W ciągu dnia nosi się dość komfortowo, nie wyświeca się jakoś nadmiernie i makijaż leży na nim w porządku. Największy problem jaki z nim mam to nakładanie - w zależności od tego czego użyję pod niego, potrafi czasem zrolować się ten krem jak żaden inny. Czy to nakładany grubszą warstwą, czy dwoma cienkimi, dosłownie kulają się pod palcami białe wałeczki i sytuacja jest nie do uratowania. Po kilku próbach udało mi się dojść do wniosków z czym go łączyć mogę a z czym absolutnie nie, ale szczerze? Tyle jest dostępnych innych, bezobsługowych SPFów z którymi nie trzeba kombinować i uważać na każdym kroku pielęgnacji, że moim zdaniem nie ma sensu się nad nim rozczulać. Zużyję go prawdopodobnie do ciała, bo tam problemów z rolowaniem nie odnotowałam, ale wracać do niego z pewnością nie będę. Gra nie warta świeczki.

Polubiłam się z tym kremem od pierwszego dnia. Świetnie nawilża skórę, a co najważniejsze przy kremie z filtrem nie wybiela twarzy :) Nakładam go zawsze na krem nawilżający. Ma lekka konsystencje, nie wyświeca skóry i nie pozostawia lepkiej warstwy. Bardzo zdziwiłam się widząc tak wiele negatywnych opinii o nim, bo dla mnie jest super. Dodatkowo jest bardzo wydajny, stosuję pierwsze opakowanie już od 3 miesięcy i nadal jest go sporo.

Kupiłam po zabiegu laserowym i sprawdził się na 100 procent. Dla mnie najlepsza 50 tka, jakiej używałam do mojej suchej skóry. Nie zapycha i nie bieli twarzy jak maska. Zapach neutralny

Jest to w mojej opinii jedyny łatwo dostępny krem SPF, który ma ładny skład, odpowiednią wartość pH (dzięki czemu nie narusza bariery hydro lipidowej skóry i nie pojawiają mi się wypryski) i nie jest bardzo drogi. Ma składniki pielęgnujące, więc nie potrzeba oprócz niego używać kremu / serum, można (najlepiej po odczekaniu 10 - 20 minut) nakładać makijaż. Używam codziennie (niezależnie od pory roku), solo lub z makijażem, który wygląda na nim okej (mam cerę suchą). Nie zauważyłam bielenia, ale ja mam bardzo jasną cerę. Zapychał mnie tylko kiedyś, zanim się dowiedziałam że kremy SPF (nawet w dni bez makijażu) trzeba zmywać dwuetapowo i najlepiej olejkiem w pierwszym etapie. Zużyłam wiele opakowań i pewnie kupię ponownie.

Mam skórę tłustą z tendencją do zapychania. Produkt oceniam jako średni. Na pewno go już nie kupię, ponieważ bieli skórę i ciężko się rozprowadza. Pod makijaż się nie nadaje. Solo daje radę, ale skóra wygląda po jego nałożeniu strasznie blado - niektórzy się pytali,czy nie jest mi słabo,wiec trochę kiepsko jak na produkt do twarzy. Ochrona w porządku. Nie zapycha porów, więc to jedynie duży plus dla produktu dlatego go zużyje do końca, bo nie robi krzywdy cerze, ale ogólnie za tą cenę jestem zawiedziona.

Jestem zorientowana na poprawny skład kremów z spf dlatego zdecydowałam się go kupić. Nie zawiodłam się jak wile tu oceniających , ponieważ dobrze się rozsmarowuje, nie wyświeca się( lecz jest widoczny delikatny glow )no i skład co ważne :bez filtrów przenikających oraz składniki nawilżająco-emolientowe co przy kuracji retinlami jest bardzo istotne. Po kilku zastosowaniach widzę więcej zalet, mógłby mniej się bielić ale ja i tak dodatkowo kładę BB spf50 więc nie widać tego.

Wielka tragedia. Inaczej nie umiem skomentować tego kremu. Kupiłam go przypadkowo, ponieważ lubię produkty tej marki, a akurat skończył mi się mój uwczesny krem z SPF. Przeczytałam kilka opinii i wszystkie były pozytywne, więc go kupiłam. Niestety uważam, że to były stracone pieniądze. Krem poza ładnym zapachem i wysoką ochroną przeciwsłoneczną nie ma więcej plusów. Jego aplikacja jest tragiczna. Krem jest "tępy". Trzeba bardzo się namęczyć, aby dobrze go rozporawdzić, a nawet jeżeli spędzimy nad tym 10 minut to i tak później zobaczymy jakieś białe plamy. Jeżeli nie chcesz mieć całej białej twarzy to musisz siedzieć i napracować się. Zostawia klejąca warstwę na twarzy i strasznie się wyświeca. Pomimo nałożenia na niego pudru po 2 godzinach świeciłam się jak kula dyskotekowa (a nie mam raczej dużego problemu z wyswiecaniem się skóry). Dodatkowo produkt nie jest w ogóle wydajny. Użyłam go może z 5 razy a już mam praktycznie puste opakowanie. Producent pisze "lekka formuła, nie klei się, nie bieli skóry" co jest zupełną przeciwnością tego produktu! Podsumowując jedno wielkie nie. Nie róbcie sobie tego. Jest dużo więcej tańszych i duuuzo lepszych spfów.

Krem kupiłam w drogerii Natura. Stosowałam go kilka razy w domowym zaciszu, jednakże w ogóle nie spełnił żadnych z moich oczekiwań. Lubię markę Miya, ale ten krem to istna tragedia. Po pierwsze okropnie bieli. Po drugie, nie wchłania się w ogóle. Nie nadaje się pod makijaż, bo w ogóle skóra go "nie pije". Po noszeniu go przez pół dnia na twarzy widać, że nadal na niej jest i ani odrobinę się nie wchłonął albo też widać miejsca gdzie się starł i pozostają "dziury". Po nałożeniu go wyglądam jakbym posmarowała się maską. Próbowałam nałożyć go na krem nawilżający, jednakże okazało się to niewykonalne, bo się od razu zrolował. Bardzo niekomfortowo czuję się nawet nosząc go w domu, gdy nikomu nie muszę się pokazywać. Próbowałam wklepać go w skórę, nie da się, bo od razu się ściera. Żałuję wydanych pieniędzy. Szkoda mi go wyrzucać, więc oddałam mamie. Jedyne plusy tego kremu to bardzo wysoka ochrona przed promieniowaniem UVA, UVB i IR, cytrusowy orzeźwiający zapach i zawartość składników aktywnych typu ekstrakt z alg, ryżu i pestek słonecznika, witamina E, kwas hialuronowy , olejek jojoba (ale może zapychać). Próbuję zrobić do niego drugie podejście, ale noszenie go na twarzy jest koszmarem i pragnę jak najszybciej go zmyć. Pewnie zmęczę go po połowie z mamą, bo szkoda wyrzucić z uwagi na wysoką ochronę. Cena zdecydowanie za wysoka jak na taki bubel.

Spf z Miya jest dla mnie skreślony. Bardzo bieli, aplikacja jest czasochłonna i finalny rezultat nie jest estatyczny. Produkt "siedzi" na skórze co utrudnia nałożenie podkładu. Dla mnie wielkie "nie".