Christian Dior Diorshow Iconic Overcurl Waterproof Mascara Wodoodporny tusz do rzęs

Tusz kupiłam po zachęcających opiniach w sephorze… i jestem załamana! Może na wstępie powiem, ze swoje rzęsy mam grube i podkręcone, zatem oczekuję od maskary dodatkowego pogrubienia, wydłużenia, ale tez rozczesania rzęs. Maskary, które spełniają moje oczekiwania to Giorgio Armani Eyes to kill i Benefit They’re Real. Tym razem chciałam zmienić na jeszcze „lepszy” tusz, który jest tak wychwalany. I to był błąd… Otwierając tusz widzimy lekko wykręconą szczoteczkę, która to ma ułatwić nam aplikacje na rzęsy. Niestety wcale ona nie ułatwia. Trzeba się bardzo napracować, żeby wytuszować rzęsy. Jeszcze nie miałam okazji się nie wybrudzić podczas tuszowania rzęs. Ale to do takiego stopnia, ze nie jest to kropka, dwie… tylko całe oko i okolica pod nim. Ostatnio (na całe szczescie) wpadłam na pomysł, aby pomalować rzęsy przed nałożeniem całego makijażu na twarz i bardzo dobrze zrobiłam, gdyż w innym przypadku musiałabym zmywać cały makijaż. Kolejna sprawa jest taka, ze tusz sprawia wrażenie jakby ktoś go wcześniej otworzył i używał. Zazwyczaj po trzech miesiącach już ledwo można pomalować się tuszem przez jego konsystencję. A tu nowo otwarty tusz jakby leżał w mojej kosmetyczne właśnie te trzy miesiące. Kwestia jest teraz taka, ze albo Pani w drogerii sprzedała mi stary tusz(?) albo po prostu ma on tak fatalna konsystencje… WODOODPORNY… hmmm - no faktycznie, Tylko szkoda, ze w ciągu dnia odbija się pod brwiami oraz pod okiem- ale, żeby go zmyć jedyna drogą jest użycie tłustego olejku do demakijażu, albo myślę, ze wszystkim znana Ziaja płyn dwufazowy. Jedynym plusem tego tuszu jest opakowanie. Jest ono przepiękne, wręcz spektakularne. Idealne połączenie kolorystyczne. Aż chce się malować rzęsy tą maskara… szkoda, ze faktycznie leży na dnie kosmetyczki nieużywana :(