WSTĘP
Właściwie nie wiem dlaczego kupiłam ten balsam. Balsamy Nivea to dla mnie "pieśń przeszłości" - używałam ich non stop, kiedy chodziłam do liceum, ale potem, gdy na polski rynek zaczęły wchodzić nowe marki, całkowicie je porzuciłam.
Dopiero niedawno dopadła mnie nostalgia. Podczas wizyty w drogerii spodobało mi się opakowanie balsamu "Rose Touch". Nie widziałam jak pachnie ani jaką ma konsystencję. Przeczytałam na Wizażu recenzje, w których dziewczyny skarżyły się, że słabo nawilża i nie czuć w nim róż, więc zrezygnowałam z zakupu.
Ale nostalgia za marką wygrała i miesiąc temu, podczas zakupów w hipermarkecie, zgarnęłam ten balsam z półki.
Kiedy otworzyłam go w domu i powąchałam pierwszy raz, uznałam, że wygląda jak zwykłe mleczko do ciała Nivea, pachnie jak zwykłe mleczko do ciała Nivea i prawdopodobnie działa jak zwykłe mleczko do ciała Nivea, tylko ma ładniejsze opakowanie. Poczułam rozczarowanie. Niby człowiek wiedział, a jednak się łudził....
Wszystko zmieniło się, kiedy pierwszy raz nałożyłam ten balsam na całe ciało. Ta chmurkowa konsystencja... Ten zapach... Ta miękkość skóry... Przepadłam. Całkowicie się w nim zakochałam.
KOLOR, KONSYSTENCJA
Balsam ma biały kolor. W konsystencji przypomina mleczko, czyli jest dość rzadki, mięciutki, puszysty i aksamitny w dotyku. Kiedy się go nakłada, sunie po skórze. Nie tworzy smug, zacieków, nie trzeba go na siłę wcierać. Jego nakładanie jest bezwysiłkowe, wystarczą dwa ruchy ręką, a mamy nabalsamowane całe ciało.
WCHŁANIANIE
Wchłania się zaraz po nałożeniu. Nie oblepia tłustą ani silikonową warstwą. Ogólnie "jest, a jakby go nie było" - czujemy, że nałożyłyśmy kosmetyk wysokiej jakości, ale nie mamy dyskomfortu.
ZAPACH
Kiedy powącha się ten balsam w butelce, można się rozczarować. Przeważa wtedy zapach klasycznego mleczka do ciała Nivea - czyli biały, piżmowy, czysty. Ewentualnie można wyczuć słaby, różany zapach w tle.
Magia dzieje się po nałożeniu tego balsamu na skórę. Coś niesamowitego. Prawdziwy "Rose Touch"! Zapach naszej skóry rozkwita wtedy jak pączek róży - staje się różany, kwiatowy, dziewczęcy, słodki i świeży jednocześnie. Nie męczy, nie nudzi, nie przyprawia o ból głowy.
Dodam, że nie jestem fanką zapachu róż w kosmetykach, a wręcz go nie znoszę. Róże potrafią pachnieć staro, babcinie, nieświeżo i dziwnie. Tymczasem balsam Nivea pachnie najśliczniejszą różą, jaką można sobie wymarzyć.
Co więcej, jestem osobą, na której NIGDY nie trzymają się zapachy kosmetyków. A po tym balsamie moja skóra pachnie cały dzień :O
DZIAŁANIE PIELĘGNACYJNE
Zaraz po nałożeniu balsamu skóra staje się miękka, gładka, nawilżona i ma naturalny blask. Aż chce się jej dotykać :)
Niesamowicie doceniam, że czuję się w tym balsamie wygodnie i komfortowo nawet jako posiadaczka bardzo suchej i wrażliwej skóry ciała. Balsam koi, niweluje uczucie suchości i ściągnięcia, przynosi ulgę po depilacji. Nie mam potrzeby dokładania go w ciągu dnia.
Dodam, że przez ostatni miesiąc używałam tego balsamu codziennie i zauważyłam, że mam bardziej jędrną i elastyczną skórę. Absolutnie nie chcę porównywać go do kosmetyków wyszczuplających i antycellulitowych. Zresztą producent nawet takiego działania nie obiecuje. Ale... nic nie poradzę na to, że moja skóra wygląda o wiele młodziej i jest bardziej gładka, zwłaszcza w okolicy ud.
NIE POWODUJE NIEDOSKONAŁOŚCI
Mam skłonność do wyprysków na dekolcie, ramionach i plecach. Balsam "Rose Touch" tego nie spotęgował. Odkąd go używam, wręcz wygoiły mi się blizny potrądzikowe na ramionach i nie powstały nowe. Ten balsam nie rozjaśnia jednak przebarwień, do tego potrzeba mocniejszych kosmetyków.
OPAKOWANIE
Biała, prosta, skromna, plastikowa butelka o pojemności 400 ml. z różowymi i granatowymi akcentami kolorystycznymi, ślicznie wygląda na półce :)
Dodam, że kupiłam ten balsam z zamiarem używania w domu, ale zachwycił mnie do tego stopnia, że noszę go ze sobą na basen i na siłownię. Waży dużo, do tego jest zamykany na zatyczkę, a nie na zakrętkę, co stanowi ryzyko wylania się kosmetyku w torbie sportowej - ale kompletnie mi to nie przeszkadza :)) Przyjemność nałożenia go zaraz po ćwiczeniach i prysznicu jest nieporównywalna z niczym innym.
CENA, WYDAJNOŚĆ
Po miesiącu zużyłam mniej niż 1/3 opakowania, więc balsam jest naprawdę wydajny. Zapłaciłam za niego w hipermarkecie 26 zł. Uważam, że jak na taką pojemność, wydajność, a przede wszystkim przyjemność używania, jego cena jest w porządku.
PODSUMOWANIE
Polecam, polecam, polecam!!! Jeżeli jeszcze go nie miałyście, wypróbujcie koniecznie :)))))))))) To najlepszy balsam do ciała, którego używałam.
Zalety:
- działanie pielęgnacyjne (nawilża, odżywia, wygładza, zmiękcza, uelastycznia, ujędrnia już od pierwszego nałożenia)
- zapach (świeża, dziewczęca różyczka)
- konsystencja (puszyste, aksamitne mleczko)
- kolor (idealna biel)
- łatwość nakładania (sunie po skórze i nakłada się w kilka sekund)
- wrażenie na skórze (nie oblepia tłustą warstwą ani silikonami, nie roluje się)
- bardzo dobry dla skóry wrażliwej, suchej, skłonnej do niedoskonałości, problematycznej, z wypryskami itp.
- śliczne, wygodne opakowanie
- dobra cena
- lubię markę Nivea
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie