Biolaven Maseczka całonocna do twarzy 

Na tę maseczkę trafiłam zupełnym przypadkiem w jednej z drogerii. Akuratnie była w promocyjnej cenie, więc, kierując się obietnicami producenta, postanowiłam zakupić od razu dwie sztuki produktu. Zamknięta jest ona w szklanym słoiczku z nakrętką, co ułatwia jej dozowanie. Ma bardzo intensywny, dość długo utrzymujący się zapach, w którym ja sama wyczuwałam wyłącznie lawendę oraz lekką konsystencję, dzięki której łatwo ją równomiernie rozprowadzić. Wchłania się szybko, dając natychmiastowe uczucie nawilżenia skóry. Zgodnie z zaleceniem, stosowałam ją na noc, aplikując na twarz, szyję i dekolt. Rankiem po zmyciu żelem, skóra była jakby tylko trochę bardziej miękka w dotyku i nieco gładsza. Obiecywanego rozjaśnienia, rozświetlenia oraz spłycenia zmarszczek po dwóch wykorzystanych opakowaniach jednak nie zauważyłam. Na plus natomiast na pewno zasługuje fakt, iż jest bezpieczna dla skóry wrażliwej, nawet tej z podrażnieniami. Na mojej w trakcie stosowania, występowało ich wiele i produkt okazał się dla nich obojętny. Zważywszy jednak na zbyt mało korzyści w stosunku do własnych oczekiwań, nie wiem, czy kiedyś jeszcze po nią nie sięgnę.

Maskę całonocną Biolaven zakupiłam skuszona promocją - kup cokolwiek a dostaniesz zestaw próbek. Wybrałam sobie tą maskę mając nadzieję na dobrą, całonocną pielęgnację. Po nałożeniu maski położyłam się spać i... nie mogłam zasnąć. Maska przeszkadzała mi w spaniu, była za ciężka. Nie dałam rady jej trzymać na buzi całą noc. Szczególnego nawilżenia też nie zauważyłam. O czym jeszcze chciałabym wspomnieć to jej krótki 3 miesięczny termin ważności. Rozumiem modę na kosmetyki naturalne, ale w przypadku tej maski tak krótki termin ważności to przesada. Maskę na twarz stosuje się max 2 razy w tygodniu. Trzeba by ją naprawdę regularnie stosować by wykorzystać całe opakowanie w ciągu tych 3 miesięcy. Jest to duża presja czasu. Można ewentualnie stosować tą maskę na spółkę z mamą/siostrą, ale po co tak naprawdę kombinować? Moim zdaniem taki kosmetyk powinien mieć przynajmniej 6 miesięczny termin ważności. Cena tej maski też nie jest niska. Opakowanie akurat ma ładne.

Jest to kosmetyk, który nie wiadomo co robi i czy w ogóle coś robi. - maseczka jest w małym, szklanym słoiczku - ma dosyć rzadką konsystencję - zapach niby winogronowy, ale dość mocny, sztuczny i męczący - nałożona wielokrotnie na noc nie przyniosła wielkich efektów. Ogólnie: nie zaprzyjaźniłam się z tym kosmetykiem, choć dawałam mu wiele szans. Nie zauważyłam wielkiego działania, dlatego nie kupię ponownie. Oceniam tylko na 2 gwiazdki.

Szukałam czegoś mocno nawilżającego na noc. Wybór padł na maseczkę całonocną od Biolaven. Opakowanie - szklany słoiczek o pojemności 45ml, zamknięty plastikową zakrętką, dodatkowo całość zapakowana jest w kartonowe opakowanie. Wygodne, ładne, wszystkie informacje są zawarte, w tym także ilość składników naturalnych itp. Zapach - przecudowny zapach lawendy, delikatnie wyczuwam też tu nuty słodkich winogron. Konsystencja - dosyć rzadka, ale nie lejąca. Ma kolor brudnego fioletu. Rozprowadza się na twarzy z łatwością. W zależności od ilości, wchłania się dobrze, ale nie w 100%. Ja zazwyczaj nakładam jej tyle, ile normalnie na noc nakładam kremu. Osoby, które nie lubią uczucia posiadania czegoś na twarzy, lepkiej/tłustej warstwy nie będą zadowolone, ponieważ maska zostawia właśnie takie wykończenie. Uwielbiam efekt rano, gdy moja skóra jest wyraźnie nawilżona, wygładzona. Używam jej regularnie co 2-3 dni i jestem niemal przekonana, że to dzięki niej zniknął problem przesuszenia mojej skóry, szczególnie w okolicy nosa. Rano zmywa się bez problemu delikatną pianką, zostawiając skórę nawilżoną i promienną. Kończę właśnie pierwsze opakowanie i jestem pewna, że do niej kiedyś wrócę.

Stosowałam próbkę tej maski z kalendarza adwentowego wtedy, gdy chciałam coś z twarzą zrobić, a nie miałam siły na dłuższą pielęgnację całonocną. Wystarczyło wtedy umyć twarz, nałożyć jej porcję i iść spać. Nie pamiętam, jaki miała zapach, ale albo była bezzapachowa, albo jej zapach był chemiczny/kwasowy. Lekko ściągała skórę i pozostawiała dość nieprzyjemne, matowe wykończenie po nałożeniu, ale rano twarz była odrobinę bardziej oczyszczona, nawilżona i gładka. Nie robiła efektu "wow", ale też nie zdzierała skóry do kości i to była jej zaleta. Jeśli np. chcemy gdzieś wyjechać i nie zapomnieć o pielęgnacji i złuszczaniu, będzie ok (oczywiście nie przy opalaniu).

Dostałam w zamówieniu z Hebe w zamian za maseczkę z Bielendy, której nie mieli. Nie lubię trochę takich rozwiązań, ale cóż stało się. Skład tej maseczki jest ok, ale bardziej dla cery, która potrzebuje odżywienia i dojrzałej. Składniki warte uwagi to ekstrakty z białych winogron, lawendy, awokado i oliwa z oliwek. U mnie nie sprawdziła się. Nie wchłania się przez noc całkowicie. Rano, gdy ją zmywałam to jakbym zdzierała skórę. Bardzo ciężko ją zmyć. Jeszcze gdybym nie owinęła poduszki ręcznikiem byłyby na poszewce plamy. Nie robi zupełnie nic. Zapach, jak dla mnie nie do zniesienia, jakbym czuła wino, a nie lubię tego zapachu. Cerę miałam podrażnioną i powstały wypryski. Plus, że opakowanie spore i szklane. Tej maseczki całonocnej, ani żadnej innej już nigdy więcej.

Bardzo lubię produkty Biolaven. Kupilam maseczkę na noc żeby wypróbować czegoś nowego. Zapach boski. Konsystencja całkiem ok przy nakładaniu. Po zaschnięciu robią się takie dziwne smugi. Dużo lepszy efekt nawilżenia miałam po kremie na noc z tej samej serii.

Bardzo przyjemna maseczka, po jej zastosowaniu czuć że skóra jest wygładzona. Nie podrażnia nawet bardzo wrażliwej skóry, pomimo iż zawiera kwasy. Szybko się wchłania, więc nie ma obaw że nocą pobrudzi się pościel, jest raczej jak krem którego już po chwili nie czuć na twarzy, nie zostawia lepkiej warstwy. Szklany słoiczek jest bardzo wygodny, pachnie lawendą jak klasyczne produkty biolaven. Bardzo wydajna, była ze mną z pół roku.

Opakowanie to szklany, przeźroczysty słoik z czarną zakrętką. Szata graficzna prosta z delikatnym kwiatowym motywem i fioletem jak na Biolaven przystało. Świetnie wygląda na półce w łazience. Maska ma kremową lekko lejącą konsystencję o brudnym, fioletowym kolorze. Posiada delikatny przyjemny zapach lawendy. Sam w sobie jest bardzo kojący. Sam produkt jest naturalny i znajdziemy tu między innymi ekstrakt z sycylijskich białych winogron (zawiera kwasy organiczne AHA), resweratrol, kompleks ceramidów czy kwas hialuronowy, które mają głównie rozjaśnić i wygładzić skórę. Aplikacja maseczki na twarz jest szybka i bezproblemowa. Sam kosmetyk szybko się wchłania chociaż wiadomo im grubsza warstwa tym czas będzie dłuższy. Fajnie, że stosuje się ją na całą noc. Ja uwielbiam tego typu maski. Podczas noszena kosmetyk się nie lepi, czuć delikatnie natłuszczenie, ale nie wyciera się w poduszkę podczas snu. Rano skóra jest świetnie nawilżona i wygładzona. Ładnie odżywia i natłuszcza cerę przez co wygląda na bardziej rozświetloną. Dzięki zawartości kwasów jest również delikatnie złuszczona aczkolwiek zaczerwienienie czy podrażnienie nie ma tu miejsca, dlatego też sprawdzi się nawet do cery wrażliwej. Nadaje skórze świeżości, a także działa kojąco. Dodatkowo jest bardzo wydajna. Polecam.

Nawilża, wycisza i ukoi skórę. Działa jak plaster na ranę. Raz w tygodniu cienką warstwą nakładałam na twarz i rano wszystko zmyłam. Buzia po tej maseczce była miękka i gładka w dotyku. Nawilżenie również na wysokim poziomie. Skład oczywiście naturalny. Miałam wersję 30 ml z kalendarza adwentowego, która starczyła na parę miesięcy. Polecam dla zaczerwienionej skóry.

Maseczka mieści się w małym odkręcanym nakrętką słoiczku, jest to wygodna forma opakowania. Maskę nakładam szpatułką więc można też zachować higieniczną formę. Maska ma bardzo fajną żelową konsystencję, która świetnie się rozprowadza po skórze twarzy. Maska nie wchłania się całkowicie, ale właśnie o to chodzi że produkt ma pozostać na skórze twarzy przez całą noc. Nie jest to gruba przeszkadzająca warstwa tylko taka cieniutka. Produkt nie podrażnia ani nie uczula. Ma bardzo dobry skład. Maska przyjemnie pachnie, zapach jest taki ziołowy. Zauważyłam że maska bardzo dobrze nawilżyła moją suchą skórę twarzy, dała jej świetne odżywienie. Skóra zyskała blasku i wygląda lepiej. Maska zostawia skórę natłuszczoną a także miękką i gładką w dotyku.

Do tej pory miałam styczność z kosmetykami do włosów od Biolaven, maska całonocna to przyjemna odmiana, tym bardziej ze jej działanie bardzo odpowiada mojej cerze. Kosmetyk ulokowany został w małym szklanym słoiczku z czarna zakrętką, Jest on przeźroczysty i na bieżąco mamy wgląd w pozostałą zawartość, a dodatkowo duży otwór umożliwia wybranie maski do ostatniej ociupinki. Opakowanie opasa biała etykieta z charakterystycznym fioletowym paskiem, grafiką ziół a dokładny opis maski znajduje się na kartonie ochronnym. Pojemność 45 ml w cenie około 30 zł, jest dobra ceną bo kosmetyk stosuje się kilka razy w tygodniu i posłuży nam bardzo długi czas. Konsystencja jest żelowo - kremowa, delikatnie lejąca w kolorze brudnego fioletu. Zapach roślinny z mocną lawendowa nutą, Całkiem przyjemny. Skład naturalny bez agresywnych dodatków z zawartością: oleju z pestek winogron, oliwy z oliwek, xsylitolu, oleju awokado,mocznika, soku winogronowego, fosfolipidów, cholesterolu, resweratolu, kwasu hialuronowego, witaminy E, olejku lawendowego, ceramidów i kwasów AHA plus delikatne dodatki zapachowe, zagęszczające i konserwujące. Maska przeznaczona jest do stosowania na noc, ja nakładałam ją zamiast kremu 2 do 3 razy w tygodniu. Rozprowadza się łatwo, nie wchłania się całkowicie pozostawia tłustą warstwę która jednak nie klei się zbyt mocno., ale czasami budząc się rano jakieś paproszki były poprzyklejane do mojej buzi. Pewne jest to też zależne od ilości maski jaka zaaplikowałam. Nie jest to tak że przyklejałam się do poduszki jak na maskę na noc całkiem spoko. Rano po przebudzeniu skóra jest świeża, dobrze nawilżona, natłuszczona i odżywiona. Nie posiada żadnych objawów podrażnień czy zapychania. Jest gładka, miękka. Zawartość w masce kwasów Aha powoduje delikatne złuszczanie naskórka, które przebiega zupełnie niezauważalnie. Efektów tez nie zobaczymy po jednym zastosowaniu, ale już po kilku moja cera delikatnie się rozjaśniała i była zdecydowanie gładsza. Nabierała zdrowego kolorytu i blasku. Podsumowując maseczka całonocna to bardzo ciekawa propozycja od Biolaven. Na mojej suchej cerze spisuje się bez zastrzeżeń. Ma naturalny i bogaty skład, jest bardzo wydajna i prócz dobrego nawilżenia i odżywienia przywraca cerze świeżość i zdrową kolorystykę. Udany kosmetyk, Polecam :)

Niedawno zdenkowałam drugi słoiczek i przyznaję, że ta maseczka daje u mnie efekt wow, choć jeszcze nie ten pisany wielkimi literami :) Ważne, żeby wyczuć, jak często ją stosować. Na mojej skórze – mieszanej ze skłonnością do trądziku – nie zrobiła wrażenia jako maska nakładana raz czy dwa razy w tygodniu, za to najpiękniej spisała się w roli prawie codziennego kremu na noc (ale ze względu na działanie złuszczające i niskie pH to raczej opcja hardkor dla odpornych buziek). Rzeczywiście rozjaśnia, nawilża i wygładza skórę, która z czasem zyskuje coraz ładniejszą strukturę i coraz bardziej jednolity kolor. Podejrzewam, że największego pozytywnego kopa dają zawarte w tej maseczce ceramidy, ale reszta składu też jest pożyteczna, a przy tym nieprzekombinowana: nawilżający ksylitol, mocznik i kwas hialuronowy, mało/średnio komedogenne oleje (oliwa z oliwek, olej z awokado, olej z pestek winogron), silnie antyoksydacyjny resweratrol, antyseptyczny olejek lawendowy, no i ekstrakt z winogron odpowiedzialny za wspomniane złuszczanie. Wszystko oczywiście naturalne, jak to u marek córek Sylveco. Ogromnie też przypadł mi do gustu sposób użycia tej maseczki: to, że nakładamy ją na całą noc i nie bawimy się w żadne zmywanie po 5, 10 czy 15 minutach. Faktycznie ma rzadką konsystencję, ale na szczęście nie aż tak, żeby przelewać się przez palce. U mnie czasami nie wchłaniała się całkowicie i rano budziłam się z jakimiś farfocelkami na twarzy, ale to niewielka cena za konkretny efekt.

Maseczka o pięknym zapachu czerwonego wina/kwaśnych winogron. Szklany słoiczek przekonał mnie do zakupu... no i oczywiście skład. Stosowałam ją na noc 2-3 razy w tygodniu. Konsystencja emulsyjna, przyjemnie nakłada się na skórę, dobrze rozprowadza się i szybko wchłania, zostawiając na twarzy ledwo wyczuwalną powłoczkę, która nie stanowi żadnego dyskomfortu. Rano twarz wygląda dobrze. Jest gładka i przyjemna w dotyku, jednak brakuje jej nieco nawilżenia, może też pojawić się ściągnięcie przy zbyt częstym używaniu. Zamysł był ok, ale wykonanie takie sobie. Do koreańskich mask packów jeszcze daleko...

Maseczka zwiera: - ekstrakt z białych winogron - olejek lawendowy' - resweratlor - kwasy AHA - ceramidy i kwas hialuronowy Ma za zadanie: spłycić zmarszczki, nawilżać , uelastycznić i rozświetlić skórę. Maseczka znajduje się w szklanym słoiczku o pojemności 45ml. Konsystencja dość lejąca. Kolor fioletowy. Pachnie winogronami z delikatną nutą lawendy. Uwielbiam ten zapach. :) Po nałożeniu na twarz zapach utrzymuje się na skórze przez pewien czas. Cudo. Maseczkę stosuję trzy razy w tygodniu. Nakładam na twarz, szyję i dekolt. Po nocy skóra zdecydowanie jest wygładzona, miękka, lekko złuszczona i odżywiona. Maseczka rewelacja. Polecam :)

Maseczkę kupiłam na fali lawendowego szaleństwa. Mam cerę mieszaną z rozszerzonymi porami i przebarwieniami oraz tendencja do powstawania zaskórników. Produkt zapakowany jest w szklany słoiczek. Konsystencja raczej rzadka taka 3/5 i mocno pachnie sfermentowanymi owocami winogron z delikatna nutka lawendy. Wchłania się powoli i czuć jej działanie. Troszkę szczypie pewnie przez kwasy w niej występujące. Rano twarz jest bardzo dobrze nawilżona, napięta i miękka w dotyku. Po ponad dwumiesięcznym stosowaniu 3 razy w tygodniu zauważyłam, że skóra stała się bardziej napięta i delikatniutko wyrównała mi pewne mankamenty kolorystyczne. Należy jednak uważać bo nawet u mnie kiedy skóra była podrażniona przez peeling mechaniczny czy ogólnie coś tam jej nie podpasowało to ta maseczka spotęgowała to uczucie szczypania i podrażnienia. Ogólnie produkt bardzo dobry jednak do stosowania z umiarem.