Nie miałam nigdy wcześniej do czynienia z marką Senkara, chociaż tu i ówdzie spotkałam się z tą nazwą, głównie z pozytywnym wydźwiękiem. Jako, że potrzebna była mi maseczka nawilżająca, przy okazji zakupów w drogerii internetowej mój wzrok przykuła ta oto właśnie maseczka. Promocyjna cena była kolejnym argumentem, żeby ją wypróbować, więc tym oto sposobem maska trafiła w moje ręce.
Pierwsze zaskoczenie pojawiło się wraz z otwarciem słoiczka: to proszek! Przyznam, że umknęło mi to jakoś w opisie, a na zdjęciu nie rzuca się to w oczy, więc jakimś sposobem przegapiłam. Miałam wtedy spore wątpliwości, bo maseczki w proszku do tej pory kojarzyły mi się głównie z glinkowymi, oczyszczającymi kosmetykami, które raczej nie nawilżają. A tu proszę - wielka niespodzianka! Maseczka naprawdę nawilża, łagodzi i uspokaja skórę. Należy jednak zachować pewne zasady, bo z racji sproszkowanej formy, maseczka po jakimś czasie zaczyna lekko zasychać. Należy nie doprowadzać do zaschnięcia i trzymać te przepisowe 15 minut, a efekt nawilżenia będzie naprawdę bardzo przyjemny.
Maseczka ma bardzo fajną postać puchatego, lekkiego kremu. Wystarczy do odpowiedniej ilości proszku dolać kilka łyżeczek wody i energicznie wymieszać, a powstaje kremowa maseczka, lekka i otulająca, wręcz jakby lekko napowietrzona. Proszek łatwo się łączy z wodą, ale trzeba chwilkę pomieszać, żeby nie powstały żadne grudki, a cała masa była jednolita. Maseczkę łatwo nałożyć na twarz, nie należy dawać zbyt dużo wody, żeby nie była zbyt luźna i nie spływała z twarzy. Po kilkunastu minutach maska delikatnie zaczyna wysychać w niektórych miejscach i to był dla mnie znak, że czas ją zmyć. Zmywanie niestety zajmuje nieco dłużej, bo maska przywiera do skóry i trzeba ją obficie zmyć wodą. Dla mnie to był drobny minus, bo zdecydowanie jest to maseczka, dla której trzeba mieć czas, bo etap zmywania trwa dłużej niż standardowo.
Proszek zamknięty jest w wygodnym słoiczku i ma przyjemny kwiatowy zapach, który uprzyjemnia nam trzymanie maseczki na twarzy. Maseczkę można przygotować w zagłębieniu dłoni, ale przyznam, że jest to trochę trudne, bo proszek się bardzo łatwo osypuje. Lepiej mieć przygotowaną małą miseczkę albo czarkę na szybkie wymieszanie składników.
Podczas trzymania maseczki czuć na skórze lekkie ochłodzenie, uczucie narastającego nawilżenia i ukojenie. Po zmyciu ten efekt zostaje na dłuższy czas. Byłam przekonana, że określenie tej maski jako nawilżającej jest nieco na wyrost, ale faktycznie tak jest! Po każdym użyciu maseczki skóra była miękka, przyjemnie nawilżona, gładka i odświeżona. Pomaga ona ukoić wysuszoną skórę, złagodzić zaczerwienienia, zlikwidować szorstkość i uczucie ściągnięcia. Po zmyciu skóra jest matowa, ale aksamitna w dotyku, i pozostaje miękka na długo. Wiele razy mi pomogła, gdy czułam mocne napięcie na twarzy. Wystarczyło 15 minut z maseczką i czułam potem dużo większy komfort, a skóra wracała do lepszej kondycji.
Jeśli chodzi o wydajność to nie jest źle, chociaż kosmetyki w proszku jakoś zawsze szybciej mi schodzą. Tu też musiałam się nauczyć odpowiednich proporcji, bo na początku robiłam trochę zbyt dużą porcję na raz. Dopiero z czasem umiałam odpowiednio wypośrodkować proporcje. Na pewno wystarcza na ok. 10 użyć, chyba, że chcemy też nakładać ją na dekolt i szyję, więc wtedy ta liczba się zmniejszy.
To zaskakująca dla mnie forma nawilżającej maseczki, ale zdecydowanie warta uwagi. Jest skuteczna i według mnie nawilża lepiej niż niektóre kremowe - i wydawałoby się bogatsze - maseczki. Jedyny minus jaki musimy zaakceptować to to, że cały proces przygotowania i zmywania trwa dłużej i trzeba poświęcić mu dłuższą chwilę. Mimo to polecam, jest to miła odmiana od klasycznych maseczek, a przy tym naturalna i naprawdę robiąca to co obiecuje.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie