Rituals The Ritual of Sakura, Pearlescent Body Scrub Peeling do ciała

Zapach kwiatu wiśni śliczny, choć mam inne ulubione z tej firmy. Konsystencja bardziej żelowa, gruboziarniste cząstki. Peeling jest bardzo perłowy co dodaje kobiecości, ale traktuję go raczej jako kosmetyk dla przyjemności i rytuału niż peeling. Nie czuję tego efektu super oczyszczenia, bardziej nawilżenia i delikatności. Mam mieszane uczucia co do niego, ponieważ wydaje mi się, że wolę inne, ale jednak chętnie kupię ponownie, bo coś mnie ciągnie do niego ...

Od momentu, gdy otworzyłam słoiczek Rituals The Ritual of Sakura Pearlescent Body Scrub, wiedziałam, że czeka mnie coś wyjątkowego. Aromat kwiatów wiśni rozprzestrzenia się niczym delikatna mgiełka, otulając zmysły i natychmiast wprowadzając w stan relaksu. To nie jest zwykły peeling – to pełnoprawny rytuał, który zmienia zwyczajną pielęgnację ciała w prawdziwe doświadczenie dla ciała i umysłu. Peeling ma kremową, perłową konsystencję, która wygląda wręcz luksusowo. Podczas aplikacji od razu zauważyłam, że drobinki peelingujące są niezwykle delikatne, ale jednocześnie bardzo skuteczne. Usuwają martwy naskórek z taką precyzją, że moja skóra już po pierwszym użyciu była wyraźnie gładsza i bardziej miękka. Zawarte w formule naturalne oleje pozostawiają na skórze przyjemny, nawilżający film, dzięki czemu po peelingu nie muszę sięgać po balsam. Skóra po jego użyciu jest nie tylko gładka, ale też miękka i odżywiona – to jak kompleksowa pielęgnacja w jednym kroku! Największym atutem tego produktu, poza skutecznością, jest jego zapach, który długo utrzymuje się na skórze. Kojarzy się z wiosennym ogrodem w pełnym rozkwicie – subtelny, ale na tyle wyrazisty, że zostawia na skórze delikatny, kwiatowy aromat jeszcze długo po kąpieli. Czy ten peeling ma wady? Może jedynie jego luksusowy charakter sprawia, że chętnie sięgnęłabym po niego codziennie, a wtedy opakowanie znikałoby zbyt szybko. Ale biorąc pod uwagę to, jak wyjątkowe doznania oferuje, warto zainwestować w ten rytuał raz na jakiś czas, by poczuć się rozpieszczoną jak nigdy wcześniej. TAK! Ten Peeling do ciała to prawdziwy rytuał dla zmysłów i skóry.

Kiedy wczytałam się w politykę marki to autentycznie zrobiło mi się przykro- taki piękny koncern obiecujący nam fajerwerki nie dba o podstawowe moralne zasady jakie panują w 21 wieku w przemyśle kosmetycznym. Nie wyobrażam sobie kupowac kosmetyków bez atestu cruelty free dlatego na wstępnie powiem, że nie kupię ponownie i cieszę się, że produkt otrzymałam w prezencie. Mini tubka tego produktu wykonana z dobrej jakości plastiku błyszczy się proponując perłowy kosmetyk z drobinkami o typowym dla tej linii zapachu. Sakura bardzo udała się marce i faktycznie potrafi zachęcić do chęci dalszego testowania innych produktów. Małe opakowanie tego kosmetyku starcza mi na dość długo i przyznać muszę, że stosuję go nie tylko na ciało ale również i twarz podczas kąpieli gdyż uważam, że nie zrobi mi on krzywdy ale to oczywiście zależy od predyspozycji, wrażliwości i reaktywności naszych cer. Ja określam jego ścieralność na średnią i pomimo, że jest do ciała to dobrze sprawuje się również na mojej cerze i nie podrażnia jej. Towarzyszy mu łądny zapach który nie utrzymuje się za długo na ciele a drobinki peelingujące są przyjemne i nie kaleczą delikatnych okolic. Kolor perłowy wizualnie bardzo podbija wygląd kosmetyku sprawiając, że myslimy, że mamy do czynienia z produktem bardziej luksusowym niż te drogeryjne. Wydajność określam na typową dla tego typu kosmetyku- nie jest on lejący ani też twardy dlatego nie musimy wyciskać nadmiernej ilości produktu by dobrze speelingowac ciało. Gładkośc skóry typowa jak po użyciu przeciętnego peelingu z ziarenkami. Peeling to peeling, cudów nie oczekujmy. Oczekujmy za to przyzwoitości od marek które sprzedają nam kosmetyki. Za maską pięknego marketingu kryje się wysoka cena pustych i pięknie pachnących kosmetyków z luksusowych salonów które okupione są cierpieniem zwierząt w klatkach. Mamy tak wiele peelingów naszych marek za ułamek ceny i wtedy możemy mieć poczucie, że wspieramy nasz kraj oraz ruch cruelty free.

Nie jestem fanką Rituals ze względu na słabe składy, za to, że nie jest cruelty free, że proces produkcyjny pozostawia wiele do życzenia. W tym peelingu, który z założenia jest cukrowy, i tak pozostają drobiny, które nie chcą się rozpuścić. Jest on jednak dość delikatny i bardzo ładnie pachnie. Przy rozcieraniu powstaje też "brokatowa tafla" (kolejna rzecz antyśrodowiskowa), która uroczo wygląda. Peeling nie robi też nic specjalnego - nie nawilża, nie zdziera dokładnie, nie ma kwasów. Taki kosmetyk z lat 90., tylko z ładnym zapachem i opakowaniem.

Peeling do ciała otrzymałam w prezencie wraz z innymi kosmetykami z tej serii. O ile pianka pod prysznic i balsam skradły moje serce, tak wobec tego produktu jestem sceptycznie nastawiona. Kosmetyk obłędnie pachnie i to jest jego największy plus. Nie do końca podobała mi się jego konsystencja. Jest to produkt gruboziarnisty, aplikacja była mocno wyczuwalna. Niemniej jednak spełniał swoją rolę. Skóra po użyciu była gładka, nawilżoną i pięknie pachniała. Dla fanek mocnych peelingów będzie to interesująca propozycja. Osobom oczekującym czegoś delikatniejszego niekoniecznie. Myślę że warto przekonać się na własnej skórze ;)

Znalazłam wersję 70ml w kalendarzu adwentowym. Zapach z linii Sakura, mojej ulubionej, jest przepiękny. Peeling nie myje ciała, a przynajmniej mam takie wrażenie, bo się nie pieni. Fajna opcja, jeśli ktoś nie lubi niebezpiecznie śliskiej wanny po peelingu cukrowym czy solnym - tutaj nie ma nic takiego. Drobinki są małe, ale jest ich bardzo dużo w produkcie, co sprawia, że można porządnie wypeelingować ciało. Produkt ma też w sobie jakieś drobinki, które mają chyba imitować perłowość. Wydajny - taka mniejsza tubka wystarczyła mi na wiele razy. Najlepszy efekt zauważyłam, gdy po peelingu stosowałam balsam albo jakiś olejek na ciało. Skóra wtedy potrafiła być naprawdę miękka w dotyku. Podsumowując, produkt ciekawy o pięknym zapachu, ale nie wiem czy kupię ponownie. Chyba wolę szczotkowanie ciała na sucho - taniej i ekologicznie.

Moja opinia: Plusy: -naturalny skład - konsystencja płynna o perłowym zabarwieniu, która bez problemu wydobywa się z opakowania i rozprowadza po skórze - jest to raczej delikatniejsze złuszczanie, ale mimo to skuteczne. Skóra jest po nim miękka i wygładzona. - peeling zawiera w sobie błyszczące drobinki, które pozostają na skórze po spłukaniu, dzięki czemu skóra iskrzy się w świetle - dobrze się spłukuje - nie jest tłusty dzięki czemu, nie ma ryzyka poślizgnięcia - jak na tak małą pojemność, jest dość wydajny - wygodne w transporcie i nie tylko opakowanie Minusy: - pudrowo-słodki zapach, momentami duszący - nie jest to polska marka, nie jest też cruelty free - wymaga nałożenia balsamu i ta perła i drobinki niestety osadzają się pod prysznicem Podsumowując, jest to ciekawa propozycja, z której byłam zadowolona. Jeśli macie budżet i lubicie testować nowinki, to polecam. ????