Lirene Dermoprogram Acid Power, Serum złuszczające z hydrolatem grejpfrutowym 

Moja cera już troszkę jest przyzwyczajona do kwasów i to dość silnych, od drogeryjnych, po te stosowane u dermatologów, dlatego u mnie wypadł bardzo słabo. Czuję troszkę nawilżenia i to chyba tyle z działania. Żadnego złuszczania ani zmniejszenia widoczności przebarwień nie zauważyłam.

Lirene Dermoprogram Acid Power Serum złuszczające z hydrolatem grejpfrutowym to kosmetyk, który stał się moim codziennym must-have w pielęgnacji skóry mieszanej, skłonnej do przebarwień i z niedoskonałościami. Po kilku miesiącach stosowania mogę śmiało przyznać ocenę 5/5, ponieważ produkt spełnia moje oczekiwania, a efekty są widoczne gołym okiem. Zalety: 1. Skład: Serum zawiera mieszankę trzech kwasów AHA/PHA (kwas glikolowy, migdałowy i fitowy), które są idealne dla mojej skóry. Kwas glikolowy działa nawilżająco i wspomaga regenerację, zmniejszając widoczność zmarszczek i porów, podczas gdy kwas migdałowy efektywnie redukuje niedoskonałości i zapobiega ich powstawaniu. Kwas fitowy zaś działa na przebarwienia, spowalniając syntezę melaniny i równocześnie wyrównując koloryt skóry. 2. Złuszczanie i oczyszczanie: Kwasy głęboko penetrują skórę, co przyspiesza proces odnowy komórkowej i skutecznie redukuje zaskórniki oraz przebarwienia. Skóra stała się bardziej gładka, a widoczność porów znacznie się zmniejszyła – to efekt, który zauważyłam już po kilku dniach stosowania. 3. Hydrolat grejpfrutowy: Jako osoba z cerą mieszaną, skłonną do przetłuszczania się w strefie T, doceniłam działanie hydrolatu grejpfrutowego. Zmniejsza on nadmierne wydzielanie sebum, pomaga odblokować pory i wspomaga oczyszczanie skóry, jednocześnie dodając jej świeżości. 4. Bezpieczeństwo i komfort stosowania: Pomimo wysokiego stężenia kwasów (7%), serum nie powoduje nadmiernego łuszczenia ani podrażnień, co jest ważne, szczególnie przy mojej wrażliwej skórze. Delikatne pieczenie, które może wystąpić zaraz po aplikacji, jest krótkotrwałe i nie przeszkadza w codziennym użytkowaniu. 5. Wyniki kliniczne: Zgodnie z badaniami, serum redukuje widoczność porów średnio o 39%, a poprawia nawilżenie i wygładzenie skóry, co również zauważyłam – moja skóra stała się bardziej promienna i jędrna. Wady: 1. Potrzebna jest ostrożność przy stosowaniu: Należy pamiętać o stosowaniu kremu z wysokim filtrem SPF, szczególnie w okresie letnim, ponieważ kwasy mogą zwiększyć wrażliwość skóry na słońce. 2. Pieczenie przy pierwszej aplikacji: Choć pieczenie jest naturalne, może być niekomfortowe dla osób, które dopiero zaczynają stosowanie kwasów. Zaleca się rozpoczęcie stosowania serum od kilku razy w tygodniu, aby skóra mogła się do niego przyzwyczaić. Analiza składu: 1. Gliceryna i Propanediol: Substancje nawilżające, które zapobiegają przesuszeniu skóry podczas stosowania kwasów. Są one dobrze tolerowane przez skórę, szczególnie w przypadku skóry mieszanej. 2. Kwas glikolowy (Glycolic Acid): Jeden z najskuteczniejszych kwasów AHA, który wspomaga złuszczanie, wygładzanie skóry oraz zmniejszanie widoczności drobnych zmarszczek. Jest idealny dla skóry z przebarwieniami i niedoskonałościami. 3. Kwas migdałowy (Mandelic Acid): Delikatniejszy niż kwas glikolowy, jest świetny dla skóry skłonnej do trądziku. Redukuje niedoskonałości, zapobiega powstawaniu nowych wyprysków i jednocześnie działa nawilżająco. 4. Kwas fitowy (Phytic Acid): Znany ze swoich właściwości rozjaśniających i hamujących powstawanie przebarwień. Działa na ujednolicenie kolorytu skóry i zmniejsza plamy pigmentacyjne. 5. Inulina, fruktoza, glukoza: Składniki o działaniu nawilżającym, które dodatkowo stabilizują działanie kwasów, przeciwdziałając ich wysuszającemu efektowi. 6. Hydrolat grejpfrutowy: Jako składnik o działaniu oczyszczającym i ściągającym, jest szczególnie polecany do skóry tłustej i mieszanej. Pomaga zredukować przetłuszczanie skóry oraz poprawia wygląd porów. Wpływ na skórę trądzikową, mieszaną, dojrzałą z przebarwieniami: Dzięki kompleksowi kwasów oraz działaniu nawilżającemu, serum skutecznie radzi sobie z problemem trądziku, szczególnie w przypadku skóry mieszanej. Kwas migdałowy zmniejsza liczbę niedoskonałości, a kwas glikolowy poprawia ogólny wygląd skóry, wygładzając ją i zmniejszając widoczność zmarszczek. Z kolei kwas fitowy działa na przebarwienia, co ma kluczowe znaczenie w pielęgnacji skóry dojrzałej, skłonnej do plam i nierówności kolorytu. Podsumowanie: Lirene Dermoprogram Acid Power to serum, które skutecznie rozwiązuje problemy skóry mieszanej, tłustej, z przebarwieniami i trądzikiem. Dzięki starannie dobranym kwasom oraz działaniu hydrolatu grejpfrutowego, serum nie tylko złuszcza, ale także nawilża i poprawia ogólny wygląd skóry. Zdecydowanie polecam je osobom, które szukają skutecznego, a zarazem łagodnego preparatu do codziennej pielęgnacji.

Nie jestem zaprawiona w boju z kwasami, a poza tym jest słonecznie, więc nie szaleję. To serum kupiłam w promocji. Zapodaje się go pipetą, ale jest dość rzadkie, więc trzeba uważać, by nie spływało. Mnie lekko szczypie po każdym użyciu, ale tylko przez chwilę. Zapachowo ok. Mogę go stosować nawet codziennie i zauważyłam, że na nosie mam mniejsze pory - super, bo do tej pory nic nie było ich w stanie zlikwidować. Serum jest bardzo wydajne, stosuję od ponad miesiąca a jeszcze sporo zostało.

Serum z kwasami to kosmetyk, który na stałe zagościł w mojej pielęgnacji. Jako posiadaczką skóry mieszanej często zmagam się z niedoskonałościami, przebarwieniami i nierównomiernym kolorytem. Serum z Lirene zachęciło mnie do zakupu dobrym składem, obietnicami producenta i okazyjną ceną. Produkt ma wygodne opakowanie z pipetą, która jest wygodna i bezproblemowa w użyciu. Konsystencja płynna, a serum po aplikacji zostawia lepką warstwę. Na duży plus brak uczucia ściągnięcia, podrażnienia czy przesuszenia. Moja skóra jest już uodporniona na wyższe stężenia kwasów, więc po czasie wprowadziłam to serum do pielęgnacji do 5 razy na tydzień. Efekty jakie daje to poprawa kondycji skóry, jej poziomu nawilżenia, wyrównanie jej kolorytu, uspokojenie wysypów niedoskonałości. Na plus oczywiście skład i brak zapachu. Myślę, że to całkiem fajne serum dla osób zaczynających swoją przygodę z kwasami. ZALETY Redukuje niedoskonałości Poprawia kondycję skóry Rozjaśnia przebarwienia Nie podrażnia Delikatna formuła Konstancja Bezzapachowe Skład Opakowanie WADY Brak

Jeśli zaczynacie przygodę z kwasami, serum ze stężeniem 7% zapewne będzie dobrym wyborem. Moja skóra jest już trochę zaprawiona w bojach, więc Acid Power nie zrobiło na niej większego wrażenia. Serum ma rzadką, wodnistą konsystencję. Po nałożeniu na twarz, szybko się wchłania i nie klei się. Nie uświadczyłam żadnego efektu szczypania. Trudno pisać o jakichkolwiek efektach, bo naprawdę są one znikome. Było to jedno z serum-widm, które nie zaszkodziło, ani w znacznym stopniu nie pomogło. Jeśli chodzi o niwelowanie jakichś większych wyprysków czy rozjaśnianie przebarwień, to ten zawodnik jest niestety za cienki w barach...

Używałam już kilka razy lekkie sera z niskim stężeniem kwasów, dlatego też sięgnęłam po Lirene, jako, że 7% stężenie nie powinno zrobić mi większej krzywdy. Niestety nie zauważyłam żadnego widoczne działania na swojej cerze. Serum dobrze się wchłania, ma lekki kwasowy zapach, ale właściwie mało robi na mojej buzi. Jestem rozczarowana.

Jeśli masz już doświadczenie z kwasami to serum może okazać sie słabe. Nie twierdzę, że ono nie działa w ogóle - ale jego działanie jest naprawdę słabe w porównaniiu z tym co potrafią zdziałać dobre kosmetykami z kwasami. Serum rzadkie, ale pipeta jest wygodna. Szybko się wchłania, nie klei na skórze, ale uwaga - samo w sobie nie nawilża, trzeba użyć po nim kremu. Cera wygląda po nim dobrze - ma równy koloryt, serum trochę przyspiesza gojenie drobnych krostek (czasami, a innymi razem nie robi nic). Używałam go też kilka razy punktowo na ślady po krostkach na dekolcie i tak samo działanie jest nieprzewidywalne - raz pomaga, raz nie robi nic. Mojej cery nie podrażniało w ogóle. ale ona już zna kwasy więc nie spodziewałam się żadnego pieczenia. Przebarwień na twarzy nie ruszyło, trochę zaczeły się zmniejszać kiedy dołączyłam inne kosmetyki z kwasami. Może zadziałał efekt synergii, a może serum lirene nie miało to żadnego udziału? Używane codziennie na noc wystarczy na miesiąc.

Skusiłam się na to serum, bo kosztowało 10 zł w Rossmann, chociaż mój dermatolog kategorycznie zabronił mi kosmetycznych eksperymentów i kazał się trzymać rekomendowanego zestawu dermokosmetyków. Niestety nie wytrzymałam i od razu po przyjściu z zakupów, po wykonaniu demakijażu nałożyłam produkt na twarz. Serum jest bardzo wodniste, bez większych walorów zapachowych, szybko rozprowadza się na skórze. Już po nałożeniu serum moja skóra była dziwnie błyszcząca, świecąca, jakby nadmiernie spocona. Efekt niestety nie zniknął z czasem tylko utrzymywał się na skórze. Niemal po kilku godzinach od zastosowania produktu na czole pojawiła się "kaszka" dobijająco mocno widoczna pod światło.. Nałożyłam serum jeszcze w kolejne dwa dni licząc, że może to tylko początkowa reakcja, ale skóra w ciągu dnia była nieestetycznie wyświecona,a drobnych niedoskonałości coraz więcej - struktura skóry stała się nierownomierna. W związku z tym odstawiłam produkt , a skóra szybko się "uspokoiła" odzyskała wcześniejszy balans , wyważony mat i gładkość. Może gdybym miała więcej cierpliwości skóra wyrzuciłby z siebie niedoskonałości i po czasie prezentowała się jeszcze piękniej, niestety nie mogłam znieść pogarszającego się wyglądu cery i odstawiłam produkt Niemniej jednak na plus zasługuje fakt, że serum nie wysuszyło mojej wrażliwej skóry.

Mam skórę tłustą w strefie T skłonną do niedoskonałości i ślady po przebarwieniach pozapalnych i słonecznych. Serum ma dobry skład i 7% stężenie kwasów. Znajduje się w ciemnej szklanej butelce z pipetą, za co ogromny plus. Stosowałam go regularnie wieczorem i zdecydowanie zauważyłam efektu. Serum początkowo trochę szczypało, później moja cera się przyzwyczaiła. Na następny dzień czułam lekkie złuszczanie naskórka, ale nie było one widoczne gołym okiem. Serum zniwelowało powstawanie nowych zaskórników i krostek a te istniejące szybciej się goiły i nie tworzyły się przebarwienia pozapalne. Stosowałam wtedy filtry spf 50. Stare ślady po wypryskach są mniej widoczne a buzia gładsza, koloryt ujednolicony. Teraz spokojnie mogę wyjść bez podkładu na twarzy i cera wygląda dobrze. Nie zauważyłam jedynie spłycenia zmarszczek, jednak ogólna kondycja skóry i jej struktura wyraźnie się poprawiła. Polecam do stosowania na całą twarz, jak i punktowo. Konieczne jest regularne nawilżanie, ochrona sof i peelingi a zobaczycie efekty!

Dość długo byłam zniechęcona do marki Lirene, bo produkty których używałam do tej pory nie bardzo mi się sprawdzały, ale bardzo lubię formę serum do twarzy w mojej pielęgnacji więc jak zobaczyłam tą nowość od razu mnie zainteresowała i mogę powiedzieć, że ten produkt odczarował moje negatywne nastawienie do tej firmy i znowu ją lubię. Serum jest w szklanej buteleczce o pojemności 30 ml z pipetą. Naturalny skład, wegańska formuła,wysokie stężenie kwasów 7% kwas glikolowy, migdałowy i fitowy. Produkt jest bardzo wydajny i świetnie się rozprowadza, cera po nałożeniu jest błyszcząca, świeża i nawilżona. Głównie kupiłam to serum ze względu na problemy z trądzikiem i na prawdę efekt przeszedł moje oczekiwania. Nawet kiedy mam "te dni" i wyskoczy mi kilka pryszczy to po nałożeniu tego serum widzę poprawę już na drugi dzień. Nie pamiętam, żeby jakiś produkt tak dobrze działał na moją cerę więc jak najbardziej polecam. Czasem delikatnie szczypie jak mam jakieś podrażnienia, ale tylko przez chwilę i mi to w sumie nie przeszkadza, bo po prostu czuję że działa. Jeśli się zastanawiacie nad kupnem to kupujcie bez wachania,tym bardziej że dość często jest w promocji.

Kupiłam to serum miesiąc temu na promce w Biedronce bardzo ciekawa tej nowości od Lirene.Niestety nie jest to serum dla mnie.Mimo,że za pierwszym razem po aplikacji rano cera była gładka,promienna i wydawała się zadbana,bez dodatkowych niespodzianek stwierdziłam,że serum jest skuteczne i postanowiłam go używać.Nie nakładałam go codziennie bo ze 3 razy w tygodniu na noc.Po tygodniu serum zaczeło mnie mega uczulać.Zaras po nałożeniu skóra robiła się mega czerwona,piekąca i ściągnięta.Dawałam mu szansę jeszcze kilka razy i za każdym razem to samo.Niestety odstawiłam...poszło w kosz...szkoda bo zapowiadało się dobrze i mimo,że konsystencja mocno lejąca,czego nie lubię widziałam efekty już po pierwszym użyciu,duża pojemność w ciemnej buteleczce z pipetą też na plus ale to na tyle...nie wrócę do tego serum,bo nie będę używała czegoś,co mnie bardzo mocno podrażnia ale uważam,że serum jest warte wypróbowania w dodatku jest łatwo dostępne i atrakcyjne cenowo bo w Biedronce zapłaciłam za nie ok 18zł.Niestety u mnie się nie sprawdziło.

Serum jest w szklanej butelce z pipetką o pojemności 30 ml Ma wodnistą konsystencję Posiada bardzo delikatny zapach Szybko rozprowadza się po skórze Również szybko się wchłania Nie mrowi skóra po aplikacji Nie czuć ściągnięcia na twarzy Nie podrażnia ani nie zapycha skóry Nie zostawia na skórze lepkiej warstwy Skóra jest fajnie wygładzona, nawilżona i miękka Świetnie łagodzi nowo powstałe niedoskonałości jak i zapobiega ich wysypie Fajnie rozjaśnia przebarwienia, ja osobiście widziałam lekką poprawę już po tygodniu stosowania Posiada Kwas Glikolowy, Kwas Migdałowy i Kwas Fitowy Jak wiadomo przy stosowaniu kwasów na skórę należy pamiętać o nałożeniu kremu z filtrem spf Ma przystępną cenę Jak dla mnie to serum to strzał w 10

Serum zakupiłam w jednym z marketów. Zachęciło mnie do tego opis produktu. Mam cerę mieszaną z przetłuszczającą się strefą T i niedoskonałościami, więc postanowiłam przetestować. Produkt znajduje się w szklanej buteleczce z pipetką. Co do konsystencji to mnie zaskoczyła. Jest bardzo wodnista i szybko się wchłania. Zapachu nie wyczułam. Serum bardzo mi pomaga w walce z trądzikiem. Efekty jakie zauważyłam to rozjaśnione blizny potrądzikowe, zmniejszona widoczność porów, nawilżenie cery, zredukowane wydzielanie sebum, wygładzona skóra, zredukowana ilość nowych krost. Trzeba też pamiętać aby w trakcie stosowania tego serum i ok dwa tygodnie po skończonej kuracji zabezpieczać buzię wysoką ochroną SPF. Jeśli ktoś ma problem z trądzikiem jak ja to polecam wypróbować.

Posiadam cerę trądzikowa, tłustą. Serum powodowało mniejsze wydzielanie sebum przez skórę, jednakże nie powodowało ono suchych skorek. Moja cera stala sie bardziej gładka i śmiem stwierdzić, że stała się bardziej jednolita. Ma ładny zapach oraz idealna w sam raz konsystencję. Serum nie jest ani wodniste ani zbyt gęste. Nie podrażnia skóry nawet po wczesniej wykonywanym peelingu.

Jeżeli szukacie dobrego produktu, który pomoże, ale nie zniszczy cery to właśnie to ! Często boimy się, ze produkt będzie za silny , jednak serum z Lirene jest idealne ! Dobre działania, gdzie efekty widziałam już po tygodniu - skóra zdecydowanie bardziej uspokojona, przebarwienia i niedoskonałości złagodzone ! Nawet mój chłopak zwrócił uwagę - to znaczy ze produkt naprawdę działa ! Serdecznie polecam sama kupię kolejna butelkę - jest idealny na jesień/zimę

Zacznijmy od samych suchych faktów. Serum ma bardzo delikatny, mało wyczuwalny zapach, mimo kwasów w składzie. Osobiście podoba mi się, bo nie jest przytłaczający. Jest bezbarwny i bardzo płynny, lejący, przez co bardzo dobrze wchłania się w skórę, pozostawiając ją lekko lepką. Jednak jego płynna konsystencja nie sprawia, że zużywa się szybko. Mimo używania go ponad miesiąc, jeszcze nie zużyłam połowy opakowania. A aplikowałam go codziennie rano i wieczorem na twarz, dekolt i plecy. Teraz troszkę o problemach skórnych. Ostatni miesiąc był dosyć intensywny, przeprowadziłam się do mieszkania gdzie jest twarda woda, miałam dużo stresu, codziennie praktycznie chodzę w maseczkę około 10 h i były mrozy. Do tego ma tendencję do przetłuszczania się, ma rozszerzone pory. Moja cera diametralnie wpadła w stan baaardzo zły, do tego stopnia nie że nie mogę do tej pory jej wyleczyć. Serum miało mi pomóc w codziennej walce z tym problemem. Zaczęłam stosować je dosyć często mimo, że jest kwasowe, ale zawsze reagowałam bardzo dobrze na większe dawki, więc nie bałam się podrażnień. Jednak podrażnień żadnych nie mam, ale skóra cały czas wygląda źle, a śmiem nawet stwierdzić, że gorzej. W tym pytanie , czy to serum cokolwiek zrobiło? Nie widzę wygładzenia, nie widzę zmniejszenia niedoskonałości, nie widzę bledszych przebarwień, a nawet pojawiło się więcej zaskórników. Uprzedzam wtedy pytanie, że chodziłam długo w maseczce i od tego mogą być zaskórniki. Nie.... Nie od tego. Noszę ją w ten sposób od 5 miesięcy, problem zaczął się wraz z rozpoczęciem stosowania serum. Takie też obserwacje u mnie na cerze, ale jeszcze plecy i dekolt. Tam zauważyłam wbrew pozorom, że kosmetyk lepiej działa. Tutaj prawdopodobnie od twardej wody pojawił się wysyp, który został złagodzony przez serum. Jakieś mniejsze przebarwienia poznikały, zmiany się wygoiły i zmniejszyły. No nie mogę narzekać w tej kwestii. Ale w tym momencie kończę stosowanie tego produktu na twarzy dla bezpieczeństwa. Kupiłabym go raczej tylko do stosowania poza skórą twarzy, nigdzie indziej.

Biorąc pod uwagę to co producent naobiecywał na opakowaniu to bardzo się rozczarowałam. Po nałożeniu na twarz się klei, uczucie lepkości jest nie do zniesienia, kwaśny zapach (?) również. Nie nawilża skóry, a jeśli nawet, to robi to jak dla mnie w niezauważalnym stopniu. Produkt miał pomóc rozjaśnić cerę i pozbyć się przebarwień, przeciwdziałać starzeniu skóry. Skóra miała być piękna, promienna, gładka. Niestety po dwumiesięcznym stosowaniu nie zauważyłam żadnego dobroczynnego działania, a bardzo liczyłam na rozjaśnienie przebarwień, które producent obiecał !!! Według mnie to kasa wyrzucona w błoto. Nie polecam.

Serum stosowałam wraz z kremem z tej samej serii. Mam cerę mieszana z przebarwieniami i przez noszenie maseczek ciągle pojawiały się też nowe niespodzianki. Serum stosowałam na noc. Rano krem z filtrem dobrze nawilżającym. Co mogę powiedzieć po jakiś 6-8 tyg stosowania cera naprawdę jest miękka i galdsza, ujednolicony kolor skóry, nowe niespodzianki pojawiają się coraz rzadziej. Jest to seria po którą warto sięgnąć jesienią i zimą. U mnie zdała egzamin. Polecam