Charlotte Tilbury Nudegasm Face Palette Paleta do makijażu twarzy i oczu

Paletkę kupiłam online za ok. 300zł. Opakowanie produktu jest absolutnie przepięknie. Jest estetyczne, ma złote detale, czuć ''luksus" w dłoni i jest praktyczne, gdyż jest stosunkowo niewielkie i ma spore lusterko wewnątrz. W środku znajduje się złotawo-szampański rozświetlacz, róż o ciepłej tonacji i dwa bronzery o neutralnym odcieniu. Złoty rozświetlacz ma elegancki blask, można go stopniować od delikatnego do mocniejszego, a jego wykończenie jest takie metaliczno-perłowe. Nie jest suchy, nie ma widocznych dużych drobinek brokatu, a baza kolorystyczna jest delikatna, więc na mojej bardzo bladej karnacji musze uważać z ilością, bo potrafi zrobić delikatnie ciemną smugę, ale nie na tyle ciemną żebym nie mogła go używać. Róż z tego zestawu wydaje się nasłabszy, bo pomimo łatwości w budowaniu pigmentu, rozcieraniu i naturalnego efektu na twarzy jest on mocno ''rudy" i ma dość perłowe wykończenie, więc nie zawsze mam chęć po niego sięgnąć. Jaśniejszy bronzer jest delikatny, ma lekko chłodne tony i dobrze robi efekt ''cienia" na twarzy. Nie da się nim zrobić bardzo mocnego konturu, więc nie zrobimy sobie nim krzywdy, ale rozciera się bardzo dobrze, ma lekko satynowe wykończenie i wygląda na twarzy pięknie. Ciemniejszy bronzer jest już trochę cieplejszy, bardziej napigmentowany i wymaga dość ostrożnej ręki ze względu na odcień. Mimo tego wygląda na twarzy bardzo naturalnie, jest satynowy i rozciera się bezproblemowo. Wszystkie produkty mają lekko żelową formułę, dają efekt wypiekanych produktów na twarzy i sprawiają wrażenie wręcz takiej ''kremowości". O ile dobór kolorystyczny różu i rozświetlacza nie jest moim ulubionym, tak formuła palety jest totalnie unikatowa, niespotykana i z tego powodu często po nią sięgam i nie pozbędę się jej z mojej kolekcji. Podsumowując, jest to świetna paletka dla fanów marki i luksusowych produktów, którzy szukają czegoś wizualnie pięknego, ale i także wyjątkowego ze względu na formułę.

Kupiłam paletkę parę miesięcy temu, bezpośrednio w sklepie Charlotte Tilbury. O ile pierwsza wersja Glowgasm mnie jakoś nie przekonywała (za dużo różu, tak myślę), tak jak tylko zobaczyłam Nudegasm zaświeciły mi się oczy. Absolutnie każdy odcień idealny, jak skrojony pod moje potrzeby. Co obowiązkowo należy podkreślić przy produktach tej marki - mają najbardziej obłędne i luksusowe opakowania, jakie kiedykolwiek widziałam. Czuć pieniądz, jakość - a to są aspekty dla mnie ważne. Same pudry mają genialną formułę, kilka ruchów pędzlem i makijaż jak z czerwonego dywanu - subtelny, rozświetlony, naturalny, jakby moja własna skóra dostała upgrade o jakieś 100 punktów. Od dłuższego czasu wolę nieco bardziej wyciszone makijaże, niż kiedyś i cenię sobie łatwość i szybkość pracy z kosmetykiem oraz nieprzerysowany efekt. Ta paleta ma po prostu wszystko.