Weleda Wildrose Verwohnende Pflegelotion Pielęgnacyjna emulsja do ciała z dziką różą

Swoją ocenę wydaję na podstawie miniaturki 20ml , która była w kalendarzu adwentowym. Całe opakowanie ma 200ml, więc jest to aż 10% dużego opakowania. Balsam/ emulsja ma średnio gęstą konsystencję, która daje się łatwo rozprowadzić. Dobrze nawilża i skóra wydaje się być elastyczna. Wszystko byłoby ok gdyby nie zapach, który po prostu przy kolejnym użyciu męczy. Raz na jakiś czas można się tym balsamem posmarować, ale codziennie nie dałabym rady. Szkoda, bo jest naprawdę przyjemny dla skóry i dobrze nawilża.

Kosmetyk zakupiłam w sklepie online i bardzo wyczekiwałam na przesyłkę ciesząc się na samą myśl o cudownym zapachu kwiatu róży piżmowej. Tu niestety nastąpił mały zawód, bo emulsja nie ma z kwiatem róży nic wspólnego. Zapach typowy dla kosmetyków bazujących na ekstraktach i olejkach z części zielonych róży albo jej owoców. Trzeba się przyzwyczaić. A to warto zrobić, bo balsam ma całą gamę zalet od nabłyszczenia skóry, nawilżenia, odżywienia po regenerację i lekkie natłuszczenie. Jest to wydajny kosmetyk, dość rzadki i łatwo go zaaplikować. Nie podrażnia ani nie alergizuje. Kosmetyk jest wart uwagi i mimo, że nadal dostępny w sklepach to zniknął ze strony producenta.