Pantene Pro-V, Volume & Body Shampoo Szampon do włosów

Kupiłam ten szampon pod wpływem chwili, bo chciałam coś, co będzie ładnie pachniało, dobrze się pieniło i mocno oczyszczało skórę głowy. Szampon Pantene wydawał się idealnym kandydatem; prosty skład oparty na mocnym detergencie, brak silikonów, dobra cena, duża butelka, ładny zapach; czego chcieć więcej? Szampon jest przezroczysty i pachnie tak słodko, lekko owocowo, przyjemnie. Zapach utrzymuje się na włosach po umyciu. Produkt pieni się jak szalony, wystarczy naprawdę niewielka ilość, żeby mieć w pianie całe włosy, ramiona, plecy i nogi. Wpływa to na zatrważającą wydajność produktu. Niestety działaniem mi ten szampon nie imponuje, a wręcz jestem nim zawiedziona. Mimo naprawdę "ostrego składu" i tego, że po umyciu mokre włosy są wyraźnie sztywniejsze i oczyszczone, to szampon sprawia, że są one też jakby czymś... oblepione? Nawet pierwszego dnia po umyciu mam wrażenie, że nasada włosów nie jest tak świeża, jak powinna być, a włosy jakby "sklejają się". Normalnie włosy spokojnie mogę myć co 2 dni, przy czym przy dobrych szamponach bez problemu mogłabym je przeciągnąć do 3 dnia. Przy Pantene drugiego dnia już czuję się niekomfortowo z włosami i muszę je związać, a pod koniec dnia włosy nadają się już tylko do porządnego wyszorowania, bo są wyraźnie tłuste. To w sumie kolejny produkt od koncernu P&G, który robi mi taką rzecz ze skórą głowy i chyba więcej nie skuszę się na szampony spod ich szyldu. Być może jest to kwestia jakości składników, trudno mi to ocenić. Na samym końcu składu znajduje się składnik, który jest silnie toksyczny i może być rakotwórczy. Przy kupnie nie zwróciłam na to uwagi, przeczytałam o tym dopiero dzisiaj. Dla mnie obecność takiego składnika, nawet jeśli jest to produkt drogeryjny, jest bardzo kontrowersyjna i zniechęca do dalszego używania produktu.