Fajny, ale to dodatek do pielęgnacji - daje błysk jak ta lala.
Kuracja kwasowa to trzeci, przedostatni produkt z linii Chroma Absolu, który testuję.
Nie ukrywam, że tego typu specyfik to dla mnie nowość - bo płynnej kuracji z L'Oreala nie wliczam, tam to jednak było trochę co innego. Byłam więc podwójnie zaintrygowana, zastanawiałam się, jak taka kwasowa pielęgnacja zadziała na moje wysokoporowate, suche włosy w typie wurly - tym bardziej, że wonieje toto dość mocno tuż po otwarciu, tak alkoholowo-kwasowo.
Dziś, po miesiącu regularnego stosowania (jak Pan Bóg, a raczej Kerastase przykazało - RAZ w tygodniu) mogę powiedzieć jedno - to fajny dodatek do pielęgnacji, który warto mieć, zwłaszcza jeśli rozjaśniasz/farbujesz włosy;).
ZALETY:
+ Wygodna, plastikowa butla - zakręcana, z podłużnym aplikatorem, który umożliwia precyzyjne dozowanie. Szata graficzna typowa dla linii Chroma Absolu - jest uroczo i ładnie.
+ Ciekawa konsystencja - niby to płyn, ale w momencie rozprowadzania go na włosach staje się lekko tłustawy (ale nie olejowy, bez obaw). Jednocześnie łatwo go spłukać, nie obciąża pasm i nie plącze ich.
+ Produkt stanowi pielęgnację uzupełniającą - stosujemy go raz w tygodniu, albo na umyte kąpielą włosy, albo na maskę/odżywkę, celem wzmocnienia efektów jej działania.
Ja używałam jej i tak, i tak, w obu przypadkach efekty były podobne, toteż zdecydowałam, że będę używać jej wraz z maską, aby maksymalnie wydobyć z włosów blask.
Nakładam tę kurację na około 2 minuty, po czym spłukuję - w pierwszej chwili wydaje się, jakby nic się nie działo, ot - włosy są jedynie bardziej miękkie i takie jakby...mięsiste? Pogrubione?
Trudno mi to wyjaśnić, ale takie mam odczucia.
Dopiero wysuszenie włosów pokazuje nam, jaką robotę robi to kwasowe cudo - pukle błyszczą, są IDEALNIE gładkie, miękkie i nie puszą się.
Regularne stosowanie rzeczywiście chroni kolor - włosy są zakwaszone, więc kolor wolniej się wypłukuje, łuski są domknięte, dlatego włosy pięknie błyszczą. U fryzjera byłam 4 stycznia, a nadal nie jestem ruda, co w moim przypadku ma niestety miejsce, bo rozjaśniam włosy naturalnie bardzo ciemne - a teraz wszystko dzieje się jakby wolniej.
Nie zauważyłam, aby ta kuracja wysuszała moje wysokoporowate, suche włosy - tak, tak, wiem, że w składzie jest alkohol (olaboga!). Jest - i co z tego?
Tutaj najprawdopodobniej pełni on rolę rozpuszczalnika dla innych składników (zgaduję, mogę się mylić, ale to jedna z funkcji Alcohol Denat w kosmetykach, poza tym, to produkt spłukiwalny - bardziej irytuje mnie ładowanie alkoholu do toników czy kremów, a nie do czegoś, co na włosach pozostaje dwie minuty raz na tydzień. No i wiecie - wcierki na alkoholu jakoś nikomu nie przeszkadzają, a daje się je na skalp.... Także tego, tyle w tym temacie ;).
+ Wydajność to kolejna zaleta tego kosmetyku - na moje krótkie włosy daję jedną dozę, używam raz w tygodniu, więc niemal nie widać zużycia.
NEUTRALNE:
+/- Cena - wiem, powtarzam się, jednak wolę to zaznaczyć, choć ogólnie wiadomo, że produkty Kerastase do tanich nie należą.
WADY:
- Brak - taak, ten alkohol w składzie to nie wada, moim zdaniem ;).
Reasumując - kwasowa pielęgnacja to naprawdę fajny dodatek do pielęgnacji. Chroni kolor, domyka łuski, cudownie nabłyszcza i nie wysusza włosów. Myślę, że sięgnę ponownie po ten produkt, bo kocham to, co robi z moimi włosami - tylko trzeba stosować go z głową, rozsądnie, nie nakładać na skalp i trzymać tyle, ile jest rekomendowane przez producenta.
Ja mogę polecić ten produkt - to fajny dodatek do pielęgnacji :)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie
Otrzymałam w ramach testowania na Wizaz.pl